Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PROGRAM 500 plus: 500 zł na dziecko, czyli nowe życie polskiej rodziny

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Rodzina Siwków jest szczęśliwa, że dostaje pieniądze z programu 500 plus. To dla nich wielka pomoc. Dzięki temu mogli kupić dzieciom nowe ubrania, zabrać je na wycieczkę do łódzkiego zoo. A przede wszystkim kupić synom nową kanapę
Rodzina Siwków jest szczęśliwa, że dostaje pieniądze z programu 500 plus. To dla nich wielka pomoc. Dzięki temu mogli kupić dzieciom nowe ubrania, zabrać je na wycieczkę do łódzkiego zoo. A przede wszystkim kupić synom nową kanapę
Pieniądze z rządowego programu 500 plus to dla wielu rodzin są jak dar niebios. Niektórzy twierdzą, że dzięki nim będą mogli wreszcie żyć. Na co wydają dodatkowe pieniądze? Czy potrafią nimi odpowiednio gospodarować. Przeznaczają je na potrzeby dzieci czy swoje zachcianki?

Siwkowie mieszkają w Łodzi. W zagrzybionym, zawilgoconym mieszkaniu, pokoju i kuchni. W siedem osób. Dla nich pieniądze z 500 plus są jak dar z nieba. Mają czwórkę dzieci: 13-letnią Oliwię, 9-letniego Sebastiana, 7-letniego Bartka i 3-letniego Krzysia. I niski dochód. Dzięki temu dostają 500 złotych na każde dziecko. W sumie 2000 złotych. - Syn z synową dostali właśnie pieniądze z 500 plus i poszli na zakupy - mówi Maria, matka Dariusza Siwka. - Oliwia wyjeżdża na kolonie, dzieci niedługo pójdą do szkoły. Trzeba kupić zeszyty i inne niezbędne przybory.

Rodzina 500 plus. Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi nadrobiło zaległości

Maria Siwek nie ukrywa, że te pieniądze bardzo się przydają. To duży zastrzyk finansowy.

- Przede wszystkim dla dzieci jest lepiej - wyjaśnia. - Oliwka jedzie na kolonie z naszej parafii św. Anny, nad jezioro. Teraz będzie za co ją na te kolonie wyposażyć. Już nie pojedzie na kolonie z niczym.

Pani Maria cieszy się, że w tym roku nie będą się martwić, za co kupić dzieciom wyprawki szkolne.

- Ale dzięki tym pieniądzom starczy też na inne rzeczy - dodaje. - Dzieciom brakowało trochę ubiorów. Ubrania kupowaliśmy w lumpeksie, dostawaliśmy od znajomych, przechodziły z dziecka na dziecko. A teraz wreszcie mogliśmy kupić im coś nowego.

Sebastian i Bartek mogliby cały dzień spędzać przy komputerze. Tata, gdy dostał pieniądze z 500 plus, kupił im trzy gry komputerowe.

- Byliśmy też w zoo! - cieszą się chłopcy.

Pani Maria przyznaje, że wcześniej rodziny nie było stać na takie przyjemności.

- Zwłaszcza że dzieci bez przerwy chorują- żali się pani Maria. - Gdy przychodzi zima i jesień, więcej czasu spędzają w domu niż w szkole i przedszkolu. Wiadomo, że lekarstwa kosztują.

Jednak Siwkowie najbardziej cieszą się z tego, że mogli kupić dla dzieci kanapę. Na starym, piętrowym łóżku nie mogły spać, bo przylegało do zagrzybionej ściany. Rodzice rozkładali więc dzieciom materace na podłodze. Teraz dzieci mają piękną kanapę.

- Wczoraj ją przywieźli - chwali się pani Maria. -Chłopcy już spali na niej pierwszą noc. Gdy się ją rozłoży, to bez problemu się zmieszczą. Śpią w poprzek. Teraz tylko syn z synową śpią na podłodze...

Rodzina 500 plus. Łódź ma problemy z wypłacaniem pieniędzy z 500 plus

Program 500 plus ucieszył wielu Polaków. Zwłaszcza tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Łodzianie Kamila i Robert uważają, że nie należą do najbiedniejszych, ale do bogatych też nie. On jest kierowcą, zarabia z nadgodzinami około 2,5 tysiąca złotych. Ona pracuje w administracji. Co miesiąc na jej konto wpływa też około 2 tysięcy zł. Ale mają trójkę dzieci: 7-letnią Lenkę, 5-letnią Patrycję i 4-letniego Oliwiera. Pieniądze z pensji szybko się rozchodziły. Tym bardziej że spłacają kredyt, który wzięli na zakup 2-pokojowego mieszkania na łódzkiej Dąbrowie.

Brakuje 5 mld zł na 500 plus. Eksperci: Jeśli nie zdarzą się zmiany w systemie podatkowym, to będzie kłopot w przyszłym roku [WIDEO]

- Ale w tym roku, pierwszy raz od czasu, gdy urodziły się dzieci, pojechaliśmy na urlop - cieszy się Kamila. - Byliśmy pięć dni w Zakopanem. Dzieci były szczęśliwe, że zobaczyły góry. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojedziemy nad morze. Wcześniej na takie wyjazdy brakowało pieniędzy. Dobrze, że teściowa ma działkę pod Łodzią i tam dzieci mogły spędzić część wakacji na świeżym powietrzu.

Piotr Grzybowski, łódzki informatyk, też był w tym roku na urlopie w Zakopanem.

- Jeżdżę tam co roku - mówi. - Zauważyłem tam wiele rodzin z trójką, czwórką, a nawet piątka dzieci. Wcześniej ich tyle tam nie było. Nawet sami z żoną mówiliśmy, że to pewnie efekt tego 500 plus.

Pani Kasia prowadzi niewielki sklepik na Bałutach. Od lat ma stałych klientów, wielu dorastało na jej oczach. Zza lady wyciąga zeszyt. Otwiera i pokazuje zapiski.

- Kiedyś ten zeszyt był cały zapisany- wyjaśnia. - Niektórzy to nawet bułki i chleb kupowali „na kreskę”. Nie powiem, większość na początku miesiąca, gdy dostawała rentę lub zasiłek, oddawała dług. Wśród takich klientów nie brakowało takich, co mieli po troje, czworo dzieci. Teraz, proszę spojrzeć, tylko jedna kartka. I nie ma tu w zasadzie zapisanych nazwisk rodzin z dziećmi.

Pani Kasia mówi, że to na pewno zasługa tych 500 złotych na dziecko. Niedaleko jej sklepu mieszka rodzina z szóstką dzieci.

- Bieda u nich była zawsze wielka - opowiada. - Jak po chleb czy ziemniaki przyszli najmłodsi z rodzeństwa, tacy po 7, 8 lat, to z litości dałam im lizaka, czasem loda. A niedawno przyszła do mnie dziewczynka z tej rodziny, 11-letnia Oliwa. Nie poznałam jej. Nowa bluzka, na nogach firmowe buty. I już nie kupowała tylko najtańszego chleba. Poprosiła dużą butelkę coca-coli.

Właścicielka spożywczego sklepu na Bałutach zauważyła też, że gdy na zakupy przyjdzie matka z dwojgiem czy trojgiem dzieci, to nie odmawia im, jak wcześniej bywało, loda, lizaka czy jakiegoś batonika.

Rodzina 500 plus. Na wsiach nie chcą składać wniosków przez internet

- Widać ma pieniądze - tłumaczy pani Kasia. - Na pewno z tych 500 plus. Przecież nie ma co ukryć, dla wielu tych rodzin to wielkie wsparcie. Na przykład dla tej rodziny z szóstką dzieci, o której wspomniałam. Mają mały dochód, a w zasadzie pewnie żadnego, żyją z zasiłku. Matka to porządna kobiecina, na czarno gdzieś sprząta. Stara się wykarmić, ubrać dzieci. On to „chlejus”. Ile razy tu przychodził i błagał, by mu piwo lub jakąś naleweczkę „na zeszyt” sprzedać. Dostają teraz pieniądze na każde z dzieci, bo najstarsze ma 15 lat. Czyli co miesiąc wpływa do ich kasy 3 tysiące złotych. To przecież kupa pieniędzy. Można już zacząć godnie żyć. Tatuś tej rodziny już „na zeszyt” piwa nie bierze. Ale cieszę się, że uregulował długi, bo było ich sporo.

Ela i Wiktor od dwudziestu pięciu lat są małżeństwem. Prowadzą wspólnie firmę w branży reklamowej. Mają troje dzieci. Najstarszy Kamil już się usamodzielnił, założył rodzinę. W domu została dwójka: 10-letni Dawid i 16-letnia Marysia. Był czas, gdy Eli i Wiktowi powodziło się bardzo dobrze. Postanowili więc wziąć kredyt, kupić działkę i wybudować dom. Dom stanął na przedmieściach Łodzi. Pech chciał, że zdecydowali się na pożyczkę we frankach szwajcarskich.

- Wszystko było dobrze, dopóki firma szła - opowiada Ela. - Wystarczało nam na spłatę kredytu, urządzanie domu, wyjazdy zagraniczne. Życie jednak pokazuje, że szczęście nie trwa wiecznie. Firma zaczęła podupadać. Wiadomo, że jeśli tnie się koszty, to w pierwszej kolejności rezygnuje się z reklamy...

Wszystko o programie 500 plus [SERWIS SPECJALNY]

Nastały dla nich ciężkie czasy. Powoli wychodzą na prostą, ale wciąż nie mogą wrócić do dawnej pozycji finansowej. Dlatego tak bardzo ucieszyli się z 500 plus. Choć nie należą do wielkich beneficjentów tego programu. Dostają tylko 500 złotych na Dawida. W ich obecnej sytuacji finansowej to jednak duża pomoc.

- Tym bardziej że stanęliśmy przed pewnym dylematem - opowiada Ela. - Marysia właśnie skończyła gimnazjum. Chodziła do społecznego. Za naukę w nim musieliśmy płacić. Byliśmy jednak bardzo zadowoleni z tej szkoły. Chcieliśmy, by dalej się tam uczyła, tylko już w liceum. Pojawił się problem z pieniędzmi. Nie byliśmy pewni, czy dalej będzie nas stać, by opłacać jej naukę. Wtedy przyszło te 500 złotych. Uznaliśmy, że naukę Marysi będzie finansował... Dawid. Te 500 złotych przyznane dla niego przeznaczymy na opłatę szkoły Marysi.

Marzena Nowicka ma 40 lat i od 10 nie może dostać stałej pracy. Przed świętami dorabia sobie myciem okien, dorywczym sprzątaniem. Żyje z zasiłku i renty chorobowej męża. Sławek wiele lat choruje na serce, bywają takie dni, że nie może wstać z łóżka. A na wychowaniu Nowiccy mają trzech synów: 10-letniego Daniela, 15-letniego Pawła i 17-letniego Mariusza.

- Jak żyję? - Marzena spuszcza wzrok i nerwowo przekręca obrączkę, w oczach kobiety pojawiają się łzy. - Ciężko jest, bo jak opłacimy prąd, mieszkanie, gaz, to zostaje nam 250 złotych. A przecież mąż jest chory i lekarstwa mu też trzeba kupować, choć i tak to ograniczamy. Kupujemy tylko niezbędne, no i najtańsze. Na szczęście przyszło to 500 plus... Dzięki temu mamy 1500 złotych więcej. Latem Mariusz i Paweł sobie dorabiają, ale pieniędzy od nich nie biorę. Mają na swoje potrzeby.

Marzena przyznaje, że gdy przyszło wyrównanie, to w pierwszej kolejności spłaciła długi. Było ich sporo. To, co zostało, przeznaczyła dla chłopaków. Kupiła im nowe spodnie i buty.

- Marzyli o markowych, takich jak mają koledzy - mówi Marzena. - Nie mogłam odmówić, kupiłam im. Daniel tak się z tych butów cieszył, że chciał nawet w nich spać!

Teraz już rzadziej kupuje coś chłopakom do ubrania. Dodatkowe pieniądze przeznacza na życie. Ma wreszcie za co opłacić czynsz, światło. I nie musi już tak oszczędzać na jedzeniu.

- Nawet dwa razy w tygodniu dla chłopaków smażę mielone! - dodaje.

Takich rodzin, dla których 500 plus jest wybawieniem, nie brakuje. Wiele z nich postanowiło przeznaczyć te pieniądze głównie na życie. Tak jak rodzina Jasińskich. Iwona Jasińska nie pamięta, kiedy ostatni raz kupiła sobie coś nowego do ubrania. Dzieciom musi, bo rosną. Ale zwykle dostaje ubrania od znajomych lub kupuje bluzki po 2 złote w lumpeksie. Odkąd urodziła się 11-letnia Nadia nie pracuje.

- Potem na świat przyszedł 9-letni Janek, a w końcu urodziła się 5-letnia teraz Patrycja - wyjaśnia. - Mąż nie pracuje... Nie będę ukrywała, że lubi wypić. Ale jest dobry, nie awanturuje się. Myślę, że pije przez to, że nie może znaleźć pracy. Zamartwia się tym.

Jasińscy mieszkają w starej kamienicy w centrum Łodzi, w dwóch pokojach z kuchnią wydzieloną firanką. Za czynsz płacą niewiele ponad 100 złotych, ale wykańcza ich prąd.

- Zwłaszcza zimą - mówi Jasińska. - Ogrzewamy elektrycznością mieszkanie. Oszczędzam, jak mogę, ale Patrycja tak często choruje, że nie mogę dopuścić, by w mieszkaniu było za zimno.

Teraz na dzieci co miesiąc dostaje 1500 złotych. Mówi, że pierwsze, co zrobiła z pieniędzmi, to spłaciła częściowo dług za mieszkanie.

Wszystko o programie 500 plus [SERWIS SPECJALNY]

- Nie wszyscy tak robią - mówi Iwona. - Mam koleżankę w podobnej sytuacji. Też ma trójkę dzieci. Wiem, że za te pieniądze nakupowała różnych ubrań i sprzętów. Ja uważam, że najważniejsze jest mieszkanie. Przez ten dług, co się narobił w czynszu, to nocami spać nie mogłam. Te 1500 złotych bardzo mi pomaga... Gdyby jeszcze mąż poszedł do pracy, to wreszcie zaczęlibyśmy normalnie żyć...

Pani Kasia mówi, że jej sklep to dobre miejsce, by obserwować życie. I z jej obserwacji wynika, że nie wszyscy te pieniądze na dzieci wydają.

- Jest tu taka jedna rodzina, która tylko pieniądze powąchała, to zaraz sobie nowy, 40-calowy telewizor sprawiła - mówi pani Kasia. - Sąsiedzi wszystko widzą.

Ma tu też takiego jednego klienta. Nie pracuje, ma trójkę dzieci, a od pewnego czasu jest codziennie w jej sklepie. Na zeszyt nie bierze, a nie zadowala się już nalewką za 5 złotych czy najtańszym piwem.

- Jak panisko pół litra wódki prosi! - mówi sklepowa. - Co ciekawe, takim panem zrobił się, odkąd pieniądze na dzieci mu wypłacili. Muszę kiedyś zwrócić uwagę, że kupując wódkę, okrada własne dzieci. Ale z drugiej strony, jak zwrócę uwagę, to się obrazi i pójdzie gdzie indziej kupować... Ja stracę klienta, który od kilku miesięcy stał się dobrym klientem... A wiadomo, że taka patologia zawsze będzie, choćby wymyślono najlepsze na świecie programy pomocy.

500 złotych na dziecko biorą też Agnieszka i Łukasz. Mają dwoje dzieci: 3-letnią Malwinę i 7-letnią Natalię. Oboje mają świetnie prosperującą firmę, mieszkanie w apartamentowcu i dwa dobre samochody.

- Cóż, z biedy raczej nie przymieramy - śmieje się Agnieszka. - Wiem, że wiele osób myśli, że nie powinniśmy brać tych dodatkowych 500 złotych. Ale jeśli państwo daje, a te pieniądze się nam należą, to dlaczego mamy ich nie brać? Dzięki nim stajemy się kupcami. Tak możemy zawsze kupić coś ekstra dziewczynkom. Przy czym musimy te pieniądze sprawiedliwie dzielić. Natalia uważa, że jej też się należą. Bo gdyby nie ona, to nie dostalibyśmy dodatkowych 500 złotych na Malwinę.

Wszystko o programie 500 plus [SERWIS SPECJALNY]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki