Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Jerzykowski: pływak pokonał Zatokę San Francisco

Wojciech Grzegorczyk
Wojciech Grzegorczyk
Zaskakujące było to, że w pewnym momencie poczułem się... opuszczony. Nie było jednak czasu na panikowanie, musiałem płynąć - opowiada Adam Jerzykowski, który przepłynął wpław Zatokę San Francisco.

Co Pan czuł podczas przepływania tego dystansu?
Czułem, że jestem na dobrej drodze. Decyzja o poświęceniu kariery w korporacji, rozwijaniu firmy KEENO produkującej sprzęt sportowy i oddaniu się Fundacji nie należała do łatwych. To nie jest przetarta ścieżka i mam wrażenie, że od trzech lat bezustannie zmierzam pod prąd. Jednak takie doświadczenia jak „ucieczka” z Alcatraz utwierdzają mnie w tym, że to była dobra decyzja. Wierzę, że zainteresowanie, które wzbudziło to przedsięwzięcie przełoży się na pomoc dla rodziny Pani Marty z Ozorkowa i trzech innych rodzin, które borykają się z chorobą nowotworową swoich dzieci. To dla nich Swim For a Dream płynie w tym roku. Apeluję do wszystkich, którzy wiedzą, że w życiu nie chodzi tylko o branie, ale przede wszystkim o dawanie - choćby poprzez przekazanie symbolicznych 5 zł na stronie pomagam.pl/sfad (szczegóły na www.swimforadream.com).

Co było szczególnie uciążliwe podczas tego zadania - zimna woda czy silne prądy? Czy nie było zagrożenia ze strony rekinów?
Dla mnie zdecydowanie największym wyzwaniem była zimna woda. Po pierwsze dlatego, że nigdy nie pływałem w wodzie w takich temperaturach. Po drugie dlatego, że obecnie mam niewielką ilość tkanki tłuszczowej, co powoduje, że moje ciało szybciej ulega wychłodzeniu, bo nie ma „warstwy ochronnej”. Prądy były zaskakująco silne, ale zostałem dobrze poinstruowany przez osoby bardziej doświadczone z organizacji Water World Swim. Dzięki ich wskazówkom wiedziałem, jak płynąć, żeby prądy spychające w kierunku otwartego oceanu wykorzystać na swoją korzyść. Rekinów nie widziałem, ale wiem, że kiedy płynąłem, to w okolicach mostu Golden Gate (4-5 km od Alcatraz) pojawiły się humbaki (ssaki z rodziny płetwalowatych).

Czy łatwo było zaaklimatyzować się w Stanach i czy tydzień wystarczył, żeby zaznajomić się z Zatoką San Francisco?
Aklimatyzacja w Stanach przebiegła zaskakująco dobrze, gdyby nie…. zgubiony bagaż przez operatorów naszego lotu. Pierwsze dni spędziliśmy w San Jose, bo tam znaleźliśmy osobę, która zdecydowała się nas przenocować. W San Francisco byliśmy 22 maja. Tego dnia po raz pierwszy pływałem w Zatoce i potem codziennie przez 20-25 minut. Jednocześnie cały czas trenowałem z Markiem na lądzie. Jednego dnia przebiegliśmy 16 km, m.in. biegnąc przez most Golden Gate. Potem pływaliśmy we dwójkę w Zatoce i zrobiliśmy kolejne 17 km w drodze powrotnej do domu.

Zaskoczyło coś Pana podczas tej próby?
Zaskakujące było to, że w pewnym momencie poczułem się… opuszczony. W zasięgu wzroku nie widziałem nikogo. Ani łódki asekurującej, ani żadnego kajakarza, który zabezpieczał przepłynięcie. To wzbudziło mój niepokój tym bardziej, że w tym czasie zrozumiałem też jak silny jest prąd spychający mnie w kierunku Golden Gate i otwartego oceanu. Nie było jednak czasu na panikowanie, musiałem płynąć. Pływak w wodzie otwartej, szczególnie przy lekkim falowaniu, ma dosyć ograniczone pole widzenia, a moja wada wzroku mi nie pomaga.

Miał Pan chwile zwątpienia, przeczucie, że może się nie udać?
Nie, ale zastanawiałem się, czy nie grozi mi hipotermia i bardzo bacznie obserwowałem reakcje swojego ciała. Drętwiejące kończyny to dosyć typowy objaw przy pływaniu w chłodnej wodzie, ale np. po raz pierwszy doświadczyłem takiego dreszczu, który przechodzi przez cały kręgosłup. To było moje pierwsze doświadczenie z wodą o temp. 13-14 stopni. Są ludzie, dla których to jest woda letnia. Dla mnie jest to już woda zimna.

Czy zdradzi Pan swoje dalsze plany na kolejne ekstremalne wyzwania?
Za wcześnie jeszcze. Wszystko jest dograne, ale zdradzę tylko tyle, że wyzwanie będzie mieć miejsce w Polsce i zacznie się 12 lipca.

Adam Jerzykowski przepłynął z Helu do Gdyni, aby wspomóc organizacje pozarządowe

Adam Jerzykowski
Założyciel fundacji Swim For A Dream, której celem jest pomaganie potrzebującym. W ubiegłym roku, przepływając wpław Zatokę Pucką, zebrał pieniądze dla trzech łódzkich fundacji charytatywnych. Jest również twórcą Uniwersytetu Potężnych Dzików, który organizuje dla podopiecznych z domów dziecka szkolenia z preorientacji zawodowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki