Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Fałszywy hrabia" znów leczy Polki seksem i... smartfonami

Tomasz Mateusiak, Łukasz Bobek
archiwum policji
Fałszywy hrabia, który twierdził, że leczy raka seksem, znów naciąga młode kobiety. Po wyjściu z więzienia podaje się za światowej sławy onkologa o arystokratycznych korzeniach. Czaruje ofiary swoimi rzekomo wyjątkowymi zdolnościami w diagnozowaniu i leczeniu nowotworów. Nowe doniesienia o jego wybrykach docierają z Warszawy, Wrocławia, czy Tychów.

>>Czytajcie więcej o hrabii, który leczył seksem

„Onkolog” od seksu i naiwne kobiety

O 56-letnim Zdzisławie M., mieszkańcu Kaszub (spawaczu z wykształcenia) - po raz pierwszy zrobiło się głośno w lutym 2010 roku. Wtedy to policja pod Tatrami zaczęła szukać mężczyzny, który dwa miesiące wcześniej pojawił się na Podhalu, podając się za hrabiego Zdzisława Myszkowskiego, onkologa z kliniki pod Genewą w Szwajcarii. Chorobę nowotworową u kobiet diagnozował patrząc w oczy. Następnie przekonywał swoje pacjentki, że jedynym ratunkiem dla nich jest jego nowatorska metoda leczenia orgazmami, do których to sam miał je doprowadzić. Za taki „zabieg” żądał 1,3 tys. zł. Był tak przekonujący, że na seksualną kurację namówił nawet... studentkę medycyny. Jego ofiarami padały też osoby z innych regionów Polski.

W lecznicze zdolności „hrabiego” uwierzyła m.in. 19-letnia Daria D., wówczas narzeczona z podhalańskich Szaflar. Poznał ją w jednej z krakowskich galerii handlowych i tak omamił, że przedstawiła go rodzicom jako przyszłego męża milionera, z którym weźmie ślub na Wawelu, a błogosławieństwa udzieli im sam kardynał Stanisław Dziwisz. Później wybranek miał wyprawić wesele za 200 tys. euro. Rodzina Darii pożyczała mu pieniądze, bo - jak twierdził - przez awarię karty do bankomatu nie miał ani grosza.

Ostatecznie oszust wylądował w więzieniu. Jego grzechy wyszły na jaw, gdy z Darią uciekł do Hiszpanii, a rodzice dziewczyny zgłosili jej zaginięcie. W międzyczasie na policję zgłaszały się inne kobiety, które oszukał i nakłonił do seksu. Łącznie za wszystkie przestępstwa odsiedział ponad pieć lat za kratami. Na wolność wyszedł 27 czerwca 2016 r. I, jak się okazuje, wrócił do dawnego procederu...

Zdzisław M. zarzuca sieci na ofiary m.in. w pociągu
Do redakcji „Gazety Krakowskiej” od kilku dni spływają sygnały od kobiet, które spotkały Zdzisława M. Jedna jechała z nim pociągiem przez Tychy w ostatnią niedzielę lutego. Według jej relacji przedstawił się jako Marek Buchwald (to nazwisko prawdziwego słupskiego prokuratora, który być może kiedyś go oskarżał - przyp. red.), właściciel kliniki onkologicznej z Sewilli w Hiszpanii. Żalił się, że nie ma pieniędzy, ponieważ jego konto zostało zablokowane. Kobieta była nawet gotowa pożyczyć mu pieniądze na bilet do Hiszpanii.

Po powrocie do domu zaczęła szukać notek o nim w internecie. Znalazła stare artykuły naszej redakcji o oszuście. Rozpoznała na zdjęciach mężczyznę z pociągu.

Nieudana zasadzka na rzekomego księcia

To nie jedyny trop, jaki Zdzisław M. zostawił w ostatnim czasie. Wczoraj (3 marca) na komendę w Kluczborku zgłosiła się młoda studentka, którą kilka dni wcześniej oszust naciągnął we Wrocławiu na nowy telefon i kilkaset złotych.

- Chodzi o 300 złotych w gotówce i telefon wart 900 zł - podaje Mariusz Trejten, rzecznik policji w Kluczborku.

Zdzisława M. bezskutecznie próbowali zatrzymać policjanci w Warszawie.

- Ten człowiek przedstawiał się kobietom jako lekarz, teść hollywodzkiego aktora Antonio Banderasa lub książę Marek Rey Ronkowsky La Valleta, spadkobierca Malty - opowiada Janusz Szostak, dziennikarz pisma „Reporter” z Mazowsza, do którego też odezwały się ostatnie ofiary oszusta. - Z jedną z nich poszliśmy na policję. Funkcjonariusze 8 lutego próbowali urządzić na Zdzisława M. zasadzkę w Warszawie. To się nie udało, bo „książę” znów zbajerował tę kobietę, że sama wyprowadziła go z obławy.

Wyłudza pieniądze i smartfony od ofiar

Opisane zdarzenie potwierdza podkomisarz Marta Sulowska, rzecznik policji na warszawskim Bemowie. Zaznacza równocześnie, że prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie "z uwagi na brak znamion czynu zabronionego".

Metody działania Zdzisława M. trochę się zmieniły. Seksem ma „leczyć” już tylko najbardziej łatwowierne ofiary. Innym każe kupić smartfona za ok. 1000 zł. Twierdzi, że wynalazł oprogramowanie, które dzięki zdjęciom z telefonu diagnozuje stadium raka, a także naświetla go falami radiowymi. Taki aparat każe sobie dać na parę dni celem instalacji tejże aplikacji za kilkusetzłotową opłatą. Obiecuje, że kiedy wróci do kliniki w Hiszpanii, podejmie się leczenia na odległość. Ostatecznie jednak znika z telefonem.

>>Czytajcie więcej o hrabii, który leczył seksem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Fałszywy hrabia" znów leczy Polki seksem i... smartfonami - Gazeta Krakowska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki