Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napadali na banki w Łodzi. Wpadli podczas zasadzki

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Podczas napadów rabunkowych mierzyli z rewolwerów, grozili śmiercią i strzelali na postrach. Pracowników banków bili albo straszyli, że jak się ruszą, to „zdejmie” ich snajper na dachu.

Przez ponad dwa lata siali postrach w łódzkich bankach. Rabowali gotówkę i znikali. Na koncie mają 13 napadów. Bywało, że napadali na te same placówki. Byli nieuchwytni. Do czasu. Wpadli w wyniku policyjnej zasadzki. Wkrótce zasiądą na ławie oskarżonych. Działali w różnych składach osobowych. Listę pięciu oskarżonych otwiera 38-letni Dariusz N. z Łodzi, przy którym znaleziono trzy rewolwery. Za napad z bronią grozi mu do 15 lat więzienia.

Policja rozbiła szajkę, rabującą łódzkie banki [ZDJĘCIA, FILM]

Do napadu na bank przy ul. Morcinka doszło 22 stycznia 2013 r. Według prokuratury, do placówki wtargnęli: Dariusz N. z rewolwerem Zoraki i jego rówieśnik Piotr P. z metalową rurką. Byli brutalni. Zagrozili pracownikom, z których jeden otrzymał cios pięścią w twarz, że ich zabiją. Zrabowali 10,6 tys. zł i uciekli.

Ci sami bandyci swój wyczyn powtórzyli 5 marca w banku przy ul. Ketlinga. Tym razem poczekali aż pracownica skończy swoją zmianę i zaczaili się na zapleczu. Gdy ok. godz. 18 kobieta otworzyła drzwi, rzucili się na nią: wepchnęli do środka i zagrozili i zażądali wydania pieniędzy. Gdy pracownica odmówiła, zagrozili, że ją zabiją. Jeden z bandytów uderzył ją dwa razy pięścią w twarz, po czym zaczął ciągnąć po podłodze. Poturbowana i przerażona kobieta otworzyła sejf i wydała sprawcom 38 tys. zł.

Brawurowa akcja policjantów w Łodzi. Udaremnili napad na bank na Tatrzańskiej [ZDJĘCIA, FILM]

Kolejny skok na bank miał miejsce 16 października 2013 r. przy ul. Teodora. Tym razem uzbrojony w rewolwer Dariusz N. i inny jego wspólnik, Mariusz K. (obaj mieli na sobie bluzy z kapturami) zrabowali 4 tys. zł. W finale Dariusz N. nakazał pracownicy, aby 10 minut po ich wyjściu nie ruszała się z miejsca, bo inaczej do akcji wkroczy snajper ulokowany na dachu pobliskiego budynku. Na poparcie wagi swych słów Dariusz N. wypalił w górę z rewolweru, po czym wycofał się ze swoim kamratem.

Kolejny raz ta sama para bandytów dała się we znaki 9 maja 2014 r. Odwiedzili wtedy bank przy ul. Przełajowej. Byli uzbrojeni. Zastali dwie pracownice, którym zagrozili śmiercią, po czym zażądali, aby położyły się na podłodze. Tym razem ukradli ponad 30 tys. zł. Gdy wychodzili z banku rozpylili za sobą gaz pieprzowy.

Śledztwo policji sprawiło, że wokół gangu powoli zaczęła zaciskać się pętla. Stróże prawa dowiedzieli się, że kolejny napad na bank nastąpi 22 grudnia 2015 r. przy ul. Tatrzańskiej. Dlatego otoczyli teren i zastawili pułapkę. Tym razem partnerem Dariusza N. był 36-letni Krzysztof G. Przyjechali mercedesem, który zaparkowali 200 metrów od banku.

Napad na bank przy Plantowej. Policja poszukuje sprawców [ZDJĘCIA Z MONITORINGU]

Policjanci chcieli uniknąć sytuacji, że uzbrojeni bandyci wtargnęli do placówki, w której były dwie pracownice i 17 tys. zł w kasie. Dlatego zatrzymali ich przed wejściem. Okazało się, że Dariusz N. miał przy sobie rewolwer Zoraki. Stróże prawa poszli za ciosem. Przeszukali samochód i mieszkanie Dariusza N. Znaleźli kolejne dwa rewolwery: Zoraki i Remingtona, a także kominiarkę i... artykuł prasowy o ich wyczynach.

Podczas przesłuchania Dariusz N. najpierw przyznał się do winy, a potem zmienił zdanie i winę zrzucił na wspólników.

Napadł dla ukochanej

Bohaterem jednego z najbardziej niezwykłych napadów na bank w Łodzi był pewien 18-latek, który w ten niecodzienny sposób postanowił zdobyć pieniądze na... oryginalny prezent urodzinowy dla swojej ukochanej.
Doszło 22 lipca 2014 roku w banku na terenie Centrum Handlowego Guliwer. Według śledczych, 18-latek wpadł do banku i grożąc nożem zwrócił się do zaskoczonych pracownic, aby wydały mu „jakieś pieniądze”. Potem rzucił się w stronę lady i wskazując na stojące za nią urządzenie zażądał, aby „z tej maszyny wydano mu pieniądze”. Pracownice odmówiły i oznajmiły, że z tej maszyny nie są w stanie wypłacić pieniędzy. Wówczas do banku wszedł klient i ku swemu zdumieniu ujrzał skaczącego przy ladzie zdesperowanego chłopaka, który krzyczał do przerażonych i zdenerwowanych pracownic, że jeśli nie wydadzą mu pieniędzy, to je pozabija. Przybyły klient nie stracił zimnej krwi. Krzyknął do bandyty, aby szybko wyniósł się z banku. Zaskoczony napastnik posłuchał, porzucił plany rabunkowe i wymknął się z banku. Wkrótce został zatrzymany.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem 7 - 13 listopada października 2016 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki