Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka ze smogiem w Łodzi. Jak mierzyć zanieczyszczenie powietrza w Łodzi?

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Radni PiS twierdzą, że władze Łodzi nie informują, czym oddychają łodzianie
Radni PiS twierdzą, że władze Łodzi nie informują, czym oddychają łodzianie Krzysztof Szymczak
Kapryśna aura może zniweczyć akcję pomiaru zanieczyszczeń łódzkiego powietrza. Radni PiS krytykują planowane badania. Twierdzą, że są drogie i nie dają wiarygodnych wyników.

W 2018 roku prawdopodobnie nie dojdzie do pomiaru czystości łódzkiego powietrza, chociaż zapowiadał to UMŁ, a radni zapisali na ten cel pieniądze w budżecie miasta. Radni PiS twierdzą, że te pieniądze byłyby wyrzucone w błoto i proponują inny, tańszy sposób.

Urząd Miasta Łodzi planował przeprowadzenie pomiaru zanieczyszczenia powietrza na przełomie stycznia i lutego, ale prawdopodobnie nie uda się tego zrealizować. Aby wykonać badania musi być stabilna pogoda, a średnia temperatura powietrza w ciągu doby powinna utrzymywać się w okolicach plus 3 stopni. Aura ciągle się zmienia, więc urzędnicy obawiają się, że w tym roku pomiarów nie będzie. Radni PiS dodają, że te badania byłyby niewiarygodne i nie dałyby prawidłowych danych o zanieczyszczeniu powietrza przez cały rok. Dlatego proponują wykorzystać tańszy sposób pomiaru smogu, jaki wykorzystuje Warszawa, Kraków, Tomaszów Mazowiecki, a przymierzają się do niego władze Aleksandrowa i Opoczna. Radni PiS postulują też programy osłonowe dla osób, które wymieniły piece na nowe, ale nie stać ich na dobry opał.

- Łodzianom należy się rzetelna informacja o stanie powietrza, jakim oddychają. Władzom Łodzi nie zależy na przekazywaniu takich danych - twierdzi Marcin Chruścik, radny PiS. - Należy wdrożyć system pomiarowy, taki jak mają inne miasta. Jego koszt wyniósłby 100 tys. zł, a punktów pomiarowych byłoby przynajmniej 80. To, co proponuje magistrat, mierzy zanieczyszczenie wyrywkowo i nie jest miarodajne. Urząd chce wydać przez trzy lata po 150 tys. zł na nieefektywne pomiary. My proponujemy zrobić to taniej i lepiej.

Urzędnicy zgadzają się z radnymi PiS, ale tylko z tezą, że zanieczyszczenie łódzkiego powietrza jest ogromnym problemem.

- Różnimy się sposobem eliminacji smogu i realizacją pomiarów zanieczyszczenia powietrza - mówi Krzysztof Honkisz z Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Łodzi. - Propozycja radnych PiS opiera się na komercyjnej metodzie, którą wspiera firma ubezpieczeniowa żądająca danych osobowych, jakie mogą trafić do bazy klientów. Urządzenia pomiarowe, jakie proponują radni PiS, nie mają atestów i certyfikatów, więc to dane niewiarygodne.

Urzędnicy przekonują, że alternatywą jest skorzystanie z wyników stacji pomiarowych Wojewódzkiego Instytutu Ochrony Środowiska i na tej podstawie matematyczne obliczenie zanieczyszczeń powietrza. W Łodzi są trzy stacje pomiarowe, z których wyniki są dostępne na stronie WIOŚ. Najlepszym rozwiązaniem byłby zakup kolejnych stacji, ale jedno urządzenie kosztuje 350 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszt wymiany filtrów i utrzymania urządzenia, co daje rocznie 35 tys. zł.

Marta Grzeszczyk, radna PiS, domaga się dopłat do rachunków dla osób, które wymieniły piece na ekologiczne.

- Z naszych analiz wynika, że dotyczyłoby to kilkudziesięciu tysięcy osób. Budżet miasta tego nie wytrzyma. Liczymy na wsparcie rządu i program, który jest przesuwany od roku - mówi Krzysztof Honkisz.

- Nowy minister ochrony środowiska zapewnił, że smog to czołowy problem, którym zamierza się zająć - odpowiada Marta Grzeszczyk z biura poselskiego Joanny Kopcińskiej (PiS).

Smog

W 2017 roku w Łodzi zainaugurowano program dopłat do wymiany pieców na mniej szkodliwe. Dzięki tej akcji zlikwidowano 707 starych pieców węglowych. Z programu skorzystało 177 beneficjentów. Wśród nich były 22 wspólnoty mieszkaniowe. Pozostali to mieszkańcy domów jednorodzinnych, najemcy mieszkań komunalnych i wspólnotowych. Spośród 707 zlikwidowanych pieców aż 460 zanieczyszczała ścisłe centrum miasta. Magistrat wydał na dopłaty 2 mln zł, chociaż miał na to 3 mln. Pieniądze, których nie wykorzystano, zostały przeznaczone na poprawę kominów w miejskich kamienicach. W tym roku na wymianę pieców zarezerwowano 4 mln zł, a jeśli możliwości budżetowe pozwolą, to kwota zostanie zwiększona do 5 mln zł. Program będzie korzystniejszy dla łodzian. W ubiegłym roku dofinansowanie miasta wynosiło maksymalnie 75 proc. W tym roku wzrośnie do 80 proc. poniesionych kosztów. Dodatkowo w trakcie rewitalizacji obszarowej zostanie podłączonych do sieci cieplnej 140 budynków. Pozwoli to zlikwidować blisko 2 tys. pieców węglowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki