MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ale z drugiej strony

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk archiwum

Specjaliści zapewniają nas, że zatruta dioksynami żywność z Niemiec trafiła wszędzie, tylko nie Polski. Tymczasem jeszcze w sobotę sami Niemcy nie potrafili ustalić, dokąd wysłali kilka ton zatrutych jaj, mięsa wieprzowego i indyczego. A szukają od 29 grudnia, kiedy o aferze poinformowała agencja DPA. W Polsce wiadomość pojawiła się kilka dni później. Dodajmy, że Niemcy nie mogą odnaleźć zatrutej żywności wyprodukowanej w ostatnich dniach grudnia. Tymczasem produkcja trwała "w najlepsze" co najmniej od marca! Wieprzowinę z Niemiec od lat można kupić niemal w każdym markecie w Polsce. Jest tańsza od polskiej. Miejmy nadzieję, że ktoś ją bada nie tylko organoleptycznie.

Unia Europejska nie ma skutecznych metod kontroli żywności. Dopiero co francuskie gazety pisały, że tamtejszy 10-latek codziennie zjada 100 trujących substancji. Połowa z nich, w tym dioksyny, jest rakotwórcza. Reszta może wywoływać choroby układu immunologicznego i nerwowego, uszkodzenia wątroby i bezpłodność. W 2009 roku dioksyny znaleziono w jogurtach Danone w Rumunii. Rok później ujawniono, że mieszkańcy Łódzkiego jedli mięso z tą trucizną. Dotarła do nas irlandzka wieprzowina nafaszerowana dioksynami. Przed kilku laty z magazynów we wschodnich Niemczech wysyłano w świat zboże skażone trującymi środkami ochrony roślin. Wcześniej na Zachodzie włoskim winem z dolewką metanolu śmiertelnie zatruło się kilkanaście osób. Z kolei austriaccy winiarze dosładzali wino glikolem, stosowanym w płynach do chłodnic samochodowych. To Europa zafundowała światu "szalone krowy" i wzrost zachorowań ludzi na chorobę Creutzfeldta-Jakoba. Na Wyspach bydło karmiono paszami z padłych zwierząt, chociaż wiadomo, że w naturze krowa żywi się roślinami.

To wszystko wiemy, bo jakoś się wydało. Pesymistycznie: zapewne jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie wiemy, co jemy.

Ale z drugiej strony, nie warto panikować, co się zjadło - to nasze. Skutki spożycia dioksyn mogą być pozytywne. Spójrzmy na Wiktora Juszczenkę. W 2004 roku najadł się dioksyn, trochę pochorował i zbrzydł, ale się opłacało. Dioksynowa dieta okazała się skutecznym elementem kampanii wyborczej. Współczujący naród ukraiński wybrał go na swego prezydenta. Chłop żyje do dziś, ma się dobrze i sławi imię Stefana Bandery!
Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki