MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Rosicki: pierwszy Polak prezydentem Łodzi

Monika Pawlak
Pomnik Johanna Petersilge w części ewangelickiej Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej.
Pomnik Johanna Petersilge w części ewangelickiej Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej. Grzegorz Gałasiński
Andrzej Rosicki to pierwszy prezydent, który został patronem ulicy w Łodzi. Rządził niespełna trzy lata, został usunięty z urzędu za nieposłuszeństwo wobec władz rosyjskich - pisze Monika Pawlak.

Po dwóch Niemcach z pochodzenia i wyznania ewangelickiego, trzeci z kolei prezydent Łodzi był już Polakiem wyznania katolickiego, urodzonym w rodzinie szlacheckiej. Jego żona Anna była społecznikiem z powołania, przewodniczącą I Ochronki, wychowali razem pięcioro dzieci. To właśnie na cześć Andrzeja Rosickiego powstała w Łodzi ulica Andrzeja (obecnie Struga).

Burmistrz Sochaczewa
Urodził się w 1815 roku we Władysławowie niedaleko Konina, jako syn Marianny i Walentego Idzikowskich. Kształcił się w szkole elementarnej, a później rodzice zapewnili przyszłemu prezydentowi prywatnych nauczycieli.

Podobnie jak jego poprzednicy na stanowisku - był urzędnikiem, a karierę zaczynał jako aplikant przy urzędzie municypalnym (dziś wojewódzkim) Władysławowa, później piastował ten sam urząd w Koninie i wreszcie awansował na pisarza Deputacji Kwaterniczej Konina. Wkrótce znów awansował - na stanowisko burmistrza Kazimierza w powiecie konińskim, a później burmistrza Sochaczewa. Na prezydenta Łodzi został powołany po dymisji Karola Traegera, jak wynika z zachowanych dokumentów historycznych - był jedynym kandydatem na to stanowisko, który spełniał surowe wymogi. Rosicki (podobnie jak jego poprzednicy na tym urzędzie) znał trzy języki: polski, rosyjski i niemiecki, a także przepisy służby administracyjnej, policyjnej i skarbowej. Jak piszą historycy, trudno było znaleźć chętnego na urząd prezydenta, bo wiązał się on z wieloma obowiązkami, a pensja była marna.

Urzędowanie w kryzysie
Nowy prezydent urzędowanie zaczął w bardzo trudnym momencie szalejącego kryzysu gospodarczego. Wojna secesyjna w Stanach Zjednoczonych spowodowała wstrzymanie dostaw bawełny, a więc surowca do łódzkich fabryk. Ale nie był to jedyny powód kryzysu. Kolejny - niosący za sobą robotnicze bunty - to mechanizacja produkcji. Kolejni fabrykanci instalowali w swoich zakładach maszyny, a to pozbawiało rzesze robotników pracy, a ich rodziny - środków do życia. Prezydent Rosicki robił co mógł, by zażegnać negatywne skutki kryzysu i ratować Łódź. Wspierany przez Radę Miejską starał się o budowę kolei z Rokicin przez Łódź do Kalisza i Kutna, by w ten sposób zachęcić fabrykantów do inwestowania w mieście. Wraz z nowymi zakładami miały się pojawić w Łodzi miejsca pracy. Władze miasta udzielały też pożyczek budowlanych, by i tak ułatwić rozwój przemysłowej Łodzi. W 1864 roku właśnie prezydent Rosicki stworzył urząd architekta miasta.
Powstanie, czyli koniec prezydentury Rosicki rządził niespełna trzy lata, a kres jego rządom położyło powstanie styczniowe i... patriotyzm prezydenta.

W nocy z 30 na 31 stycznia 1863 roku powstańcy pod wodzą ks. Józefa Czajkowskiego, wikariusza kościoła pw. Najświętszej Marii Panny, pojawili się przed ratuszem, zerwali rosyjskiego orła, ogłosili powstanie Rządu Narodowego, a z kasy miejskiej zarekwirowali 18 tysięcy rubli. Legenda łódzka głosi, że to sam prezydent Rosicki oddał powstańcom wszystkie pieniądze miasta, ale dla zachowania pozorów kazał się powstańcom związać. Miało to oznaczać, iż został napadnięty, a w pojedynkę nie był w stanie w żaden sposób łódzkich finansów obronić. Patriota Rosicki musiał dbać o te pozory, bo przed objęciem urzędu złożył przecież przysięgę i podpisał deklarację lojalności wobec rosyjskich władz.
A powstańcy dalej robili swoje: zabrali pieniądze z łódzkiej filii warszawskiego Banku Polskiego oraz broń Towarzystwa Strzeleckiego. A 22 lutego 1863 roku triumfalnie przemaszerowali przez Łódź. O wszystkich wydarzeniach w Łodzi prezydent Rosicki lojalnie meldował naczelnikowi wojennemu, choć wieść niesie, że powstańcom pomagała żona prezydenta - Anna, a i jego brat brał udział w walkach.

Uratowany przed zsyłką na Sybir
Patriotyzm Rosickiego w czasie walk powstańczych nie podobał się Rosjanom, mimo że nie mieli żadnych dowodów jego nielojalności. Właśnie brak dowodów winy Rosickiego uratował go przed pewną zsyłką na Sybir. Ale niemal natychmiast pojawiły się pogłoski o jego rzekomych nadużyciach władzy w czasach, gdy był burmistrzem Sochaczewa i to wystarczyło, by pozbawić Rosickiego urzędu. Zrobił to baron Aleksander von Broemsen, naczelnik wojenny, który zjawił się w Łodzi już na początku 1863 roku. Od razu został nowym przewodniczącym Rady Miejskiej, a wraz z Rosickim odwołał pięciu jej członków. Oczywiście tych, których Rosjanie posądzali o patriotyzm i pomoc powstańcom.

Po dymisji Rosicki wyjechał z Łodzi. Zajął się organizacją Towarzystwa Kredytowego Miasta Łodzi, którego był jednocześnie: dyrektorem, księgowym i kasjerem. Bank został stworzony z prywatnego kapitału łódzkich fabrykantów i udzielał pożyczek na lepszych warunkach niż bank państwowy.
Ze starych dokumentów przechowywanych przez potomków Rosickiego można poznać wiele szczegółów z jego prywatnego życia. W 1884 roku był z córką Wiktorią na urlopie w Busku, a w 1891 roku - w Krynicy z żoną i córką Anielą. Tragarzowi i stróżowi dawał po 50 kopiejek za fatygę.
Mimo odwołania z funkcji w 1866 roku Namiestnik Królestwa przyznał prezydentowi Rosickiemu emeryturę w wysokości 375 rubli za trzydziestoletnią pracę.

Patriotyzmem i zaangażowaniem w tworzenie banku Rosicki zasłużył sobie na szacunek łodzian. "Był powszechnie szanowany dla prawości charakteru, wielkiej pracy i niezwykłej sprawności w organizacyjnych pracach Towarzystwa Kredytowego" - tak pisano o Rosickim w 1924 roku w niedzielnym dodatku do "Kuriera Łódzkiego".

Rosicki został pochowany na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej, Towarzystwo Kredytowe wystawiło mu pomnik z granitu. A niebawem miał swoją ulicę. Nie było ul. Andrzeja Rosickiego tylko św. Andrzeja, dla niepoznaki, bo i tak wszyscy wiedzieli kto jest jej patronem.

Pierwsza gazeta i telegraf
Powstanie styczniowe oznaczało dla Łodzi nie tylko walki. W tym czasie Johann Petersilge zaczął wydawać pierwszą gazetę "Ogłoszenia Łódzkie - Lodzer Anzeiger". Pierwszy numer z 2 grudnia 1863 zawierał rozporządzenie policmajstra i drobne ogłoszenia. To ważne wydarzenie w dziejach miasta, bo przed powstaniem gazety ważne wydarzenia były ogłaszane przed ratuszem przy biciu w bęben. Petersilge jest uznawany za pioniera łódzkich drukarzy. Jego grób, uratowany od zagłady dzięki dorocznym kwestom, jest w części ewangelickiej Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej.
W kwietniu 1864 roku uruchomiono w Łodzi linię telegrafu. A nowym prezydentem został Edmund Polens.

Korzystałam z książek "Łódź nasze miasto" Marka Budziarka, Leszka Skrzydło i Marka Szukalaka oraz "Prezydenci miasta Łodzi" Joanny Podolskiej i Przemysława Waingertnera

Pomnik Johanna Petersilge w części ewangelickiej Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki