Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Żelichowski: Piece węglowe nas trują, ale ludzi nie stać na ich wymianę [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Stanisław Żelichowski jest posłem PSL
Stanisław Żelichowski jest posłem PSL Bartek Syta/polskapresse
Ze Stanisławem Żelichowskim, posłem PSL, szefem Sejmowej Komisji Środowiska, rozmawia Piotr Brzózka.

Kraków, jako pierwsze miasto w Polsce, chce zakazać palenia w piecach węglem - stanie się tak, jeśli zezwoli na to sejmik województwa małopolskiego. Ostatnio pojawiły się głosy, że rząd mógłby wprowadzić taki zakaz w całym kraju. To w związku ze smogiem, który wisi nad naszymi miastami.

Nie da się zadekretować, żeby wszyscy Polacy, używający pieców węglowych, wymienili je na inne. Natomiast na pewno trzeba iść w kierunku oszczędzania energii, są pieniądze na programy przygotowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - mają być przeznaczane na termomoderni-zację budynków, wymianę okien, fotowoltaikę. Problem z wymianą pieców polega na tym, że wielu osób nie stać na ogrzewanie domów gazem czy prądem, dlatego wybierają węgiel. Często bardzo złej jakości, co ma wpływ na zdrowotność społeczeństwa. Choroby cywilizacyjne, krążenia, oddechowe, wynikają m.in. z dużej ilości substancji węglowych w powietrzu. Jednak dziś nie możemy mówić o rządowym programie zakazującym ludziom używania węgla.

To nieprawda, że piece mają zniknąć? Czytałem Pańskie wypowiedzi na ten temat.

To bzdura, nie miałem jeszcze czasu tego sprostować. Rozpatrywaliśmy jedynie na komisji środowiska temat oszczędności energii. Jeżeli mielibyśmy gaz łupkowy i byłby on w takiej cenie, że ludzi byłoby na niego stać, to sami zrezygnowaliby z węgla. Natomiast nie można zadekretować, że z dniem takim i takim będzie zakaz palenia w piecach. Jeden jest przygotowany, drugi nie. Nawet jeśli są linie kredytowe, to mogą z nich skorzystać tylko ci, którzy mają zdolność kredytową. Wielu osób na to nie stać.

To co Pan sądzi o rozwiązaniu postulowanym przez Kraków? Z jednej strony chwalone jest przez ekologów, lekarzy i miłośników zabytków, z drugiej nawet posłowie PO argumentują, że to uderzenie w najuboższych.

W tym cała rzecz. Z węglem jest oczywiście masa problemów, trzeba go przywieźć, napalić w piecu, wywieźć popiół. Ludzie by tego nie robili, gdyby tylko było ich stać na inne źródła energii. Z węgla korzystają ci, których nie stać na gaz lub prąd, albo mieszkają w takim miejscu, gdzie nie ma linii przesyłowych, gdzie nie ma nowoczesnych nośników energii. Mam nadzieję, że Kraków wszystko sobie dobrze policzył i stać go na taki program. Są dwie kwestie: czy są pieniądze na wymianę pieców i czy ludzie będą tym zainteresowani. Swego czasu zrobiliśmy geotermię tatrzańską, ale koszt energii z tej geotermii był tak wysoki, że górale nadal palili węglem. To pokazuje, że nic tu nie jest takie proste, jak się wydaje.

Może zamiast rozmawiać o dofinansowaniu wymiany pieców, rząd powinien wspomóc gminy w rozbudowie sieci centralnego ogrzewania.

Tylko, że Polska jest krajem na dorobku. Jakby to brutalnie nie brzmiało, mamy masę starych domów, mamy masę biednych ludzi, których kondycja finansowa nie pozwala na to, by sami te budynki modernizowali. A rząd nie może za nich zrobić wszystkiego. My przede wszystkim musimy zapewnić Polsce rozwój. Oczywiście, polityka ekologiczna zmierza do tego, by zamieniać nośniki energii na bardziej przyjazne środowisku, wszędzie gdzie się tylko da. Są pootwierane linie kredytowe i dotacyjne, ale nie łudźmy się, że z dnia na dzień piece węglowe przestaną istnieć. Nie straszmy Polaków.

A jeśli kolejne samorządy decydowałyby się na zakaz palenia węglem, jak odbije się to na gospodarce.

Trzeba oddzielić dwie rzeczy. Oprócz prywatnych kotłów węglowych, mamy przede wszystkim wielką energetykę węglową. Ona jest, jaka jest i w dającej się przewidzieć perspektywie inna nie będzie. Trzeba ją modernizować, tworzyć filtry wychwytujące dwutlenek węgla, dwutlenek siarki, pyły. Można to robić i jest to dużo łatwiejsze niż w piecach znajdujących się w prywatnych domach. Ale tak czy inaczej, energetyka długo jeszcze nie przestanie korzystać z węgla.

To prawda, że dym z kominów prywatnych domów szkodzi nam bardziej niż z wielkich instalacji, że to dlatego chorujemy, a miasta są szare i brudne?

Jako ciekawostkę powiem, że pokazywano w Brukseli zdjęcia lotnicze, z których wynika, że zimą, w sezonie grzewczym, największe zanieczyszenie jest pod Białymstokiem. Ludzie, którzy tradycyjnie palili tam drewnem, z jakiś powodów przerzucili się na węgiel, w dodatku bardzo złej jakości, z Białorusi. I okazało się, że jeśli chodzi o tzw. emisję niską, wcale nie Śląsk przoduje.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stanisław Żelichowski: Piece węglowe nas trują, ale ludzi nie stać na ich wymianę [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki