Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy odebrali synka 14-latce z Łęczycy

Justyna Szymańska
Tylko niektóre nieletnie matki chcą zatrzymać dziecko
Tylko niektóre nieletnie matki chcą zatrzymać dziecko fot. archiwum
Sąd postanowił odebrać synka Dorocie, bo uznał ją za osobę zdemoralizowaną. Dlaczego?

14-letnia matka, która padła ofiarą gwałtu, nie chodzi do szkoły i była notowana przez policję. Pomoc Dorocie zaoferował rzecznik praw dziecka.

Dorota mieszka z braćmi, matką i jej konkubentem w zrujnowanej łęczyckiej kamienicy. Zajmują małe, ale czyste i ładnie urządzone mieszkanie.

- Chcielibyśmy, żeby dziecko zostało z nami - mówi pani Beata, matka Doroty. - Córka ma tylko 14 lat, ale z naszą pomocą na pewno dałaby sobie radę z wychowaniem małego. Nikt nie pytał nas o zdanie, decyzja sądu o odebraniu wnuka jest dla nas szokiem.

Kilka dni po porodzie Dorota uciekła z synkiem ze szpitala w Łęczycy. Tego samego dnia została odnaleziona przez policję w Łodzi. Nastolatka zeznała, że zabrała noworodka, bo nie zgadza się z decyzją sądu, który nakazał umieścić malucha w pogotowiu opiekuńczym. Choć jej synek jest owocem gwałtu, Dorota deklaruje, że bardzo go kocha i chce wychowywać. Nie wyobraża sobie, że chłopczyk może zostać jej odebrany i oddany obcym ludziom.

Pracownicy łęczyckiego szpitala mówią, że troskliwie zajmowała się synkiem.

- Kiedy dowiedziała się, że jej dziecko ma trafić do pogotowia opiekuńczego, była wstrząśnięta. Uciekła - mówi Krzysztof Kołodziejski, zastępca dyrektora szpitala w Łęczycy.

14-letnia Dorota mówi, że kocha synka nad życie, choć dziecko jest owocem gwałtu

Przed budynkiem na Dorotę czekał przyjaciel, który pomógł jej w ucieczce. Teraz może mieć kłopoty. - Prowadzimy postępowanie w sprawie uprowadzenia noworodka - mówi młodsza aspirant Agnieszka Ciniewicz, rzecznik prasowy policji w Łęczycy. - Na razie nie wiemy, czy zarzuty zostaną przedstawione matce dziecka, czy osobom, które pomogły jej opuścić szpital.

Po zatrzymaniu przez policję, Dorota wróciła do domu. Jej synek trafił do pogotowia opiekuńczego. Dziewczyna codziennie chodzi tam, by karmić go piersią. Potem wraca do domu i popada w przygnębienie. Nie wie, dokąd powinna iść po pomoc. Urzędnikom nie wierzy, sądu się boi, a na adwokata jej nie stać.

W karcie noworodka przy nazwisku ojca wpisano: "nieznany". Matka Doroty mówi, że to błąd. Kilka sekund nerwowo zagryza wargę i mówi: - Dorota została zgwałcona. Złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie. Czekamy na to, co będzie.
Sąd broni decyzji o odebraniu dziecka Dorocie. - Musimy działać w interesie noworodka - mówi Iwona Buszkiewicz, przewodnicząca Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Sądzie Rejonowym w Łęczycy. - Matka Doroty ma ograniczoną władzę rodzicielską. Ma nieustabilizowaną sytuację osobistą, często zmienia miejsce pobytu. Nastolatka była notowana, nie realizowała obowiązku szkolnego. Zgodnie z postanowieniem sądu ma zostać umieszczona w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. To wszystko musieliśmy wziąć pod uwagę. Matka Doroty sygnalizowała, że chce zostawić wnuczka w domu. Ale nie poradziła sobie z wychowywaniem swoich dzieci.

Jarosław Papis, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi, jest zaskoczony sprawą. - Kurator powinien był poinformować rodziców 14-latki o planach odebrania jej dziecka - mówi i dodaje, że zapozna się z aktami sprawy.

Historią Doroty jest wstrząśnięta posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS), zwolenniczka polityki prorodzinnej. - Uważam, że w tym przypadku sąd poszedł na skróty. Nie dał szansy ani dziecku, ani matce. Skoro w dziewczynie obudził się instynkt macierzyński, to powinna dostać możliwość opieki nad synem. Zostawienie Doroty bez opieki może doprowadzić do katastrofy.

Beata Matys-Wasilewska, psycholog, jest tego samego zdania. - W tym przypadku bardzo brutalnie zachowały się władze. Dla dobra dziecka postanowiły, że chłopczyk powinien mieć pełną rodzinę. Sąd spojrzał na środowisko i zobaczył patologię. Nie wziął jednak pod uwagę tego, co może poczuć dziewczyna, kiedy odbiera jej się dziecko. Każda matka, nawet tak młoda, ma prawo do opieki nad dzieckiem - mówi Matys-Wasilewska. Dodaje, że gwałt i ciąża zabrały Dorocie dzieciństwo. - Ale wciąż jest niedojrzałą dziewczyną. Dlatego uciekła ze szpitala. Wydawało jej się, że rozwiąże w ten sposób problem. Zdesperowana i odizolowana od własnego dziecka dziewczyna może zachować się agresywnie w stosunku do rodziny zastępczej albo targnąć się na własne życie. Pilnie potrzebna jest jej pomoc psychologiczna. Decyzja o odebraniu dziecka została podjęta za wcześnie.

Pomoc Dorocie już zaoferował rzecznik praw dziecka. - Możemy pomóc dziewczynie i skierować ją z synkiem do przygotowanego do tego domu dziecka. O tym co dalej będzie można powiedzieć po zapoznaniu się z dokumentami sprawy - mówi Marek Żebrowski z Biura Rzecznika Praw Dziecka.

Współpraca: Agnieszka Jasińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki