Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kropiwnicki: Nowe władze rozbiły starą wizję NCŁ i nie wytworzyły nowej

Piotr Brzózka
Jerzy Kropiwnicki
Jerzy Kropiwnicki Krzysztof Szymczak
Z Jerzym Kropiwnickim, byłym prezydentem Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka

Pan jako romantyk w kwestii NCŁ, Hanna Zdanowska jako pozytywistka. Podoba się Panu takie rozróżnienie?
Nie wiem co pan ma na myśli. Zawsze ten, kto jest u władzy ma podejście pozytywistyczne, a ten kto to krytykuje - romantyczne.

Mówię o czasach, gdy Pan był u władzy. Miał Pan wizję...
Miałem.

A interesowały Pana szczegóły tej wizji, spojrzenie na NCŁ od samego spodu?
Oczywiście nie interesowało mnie, kto i gdzie włoży jaką łopatę. Natomiast były przygotowywane plany zagospodarowania na tamtym terenie. Rozmawiałem z Robem Krierem, z Frankiem Gehry'm. Interesowało mnie, czy na dworcu Fabrycznym będzie tunel, który pomieści tory klasyczne i tory KDP. Czy na terenie NCŁ będzie się mieścić studio Lyncha i będzie zaplecze dla festiwalu Camerimage. W jaki sposób NCŁ będzie zintegrowane z resztą miasta, to zresztą była podstawowa kwestia w pracach Roba Kriera. Interesowało mnie też, jaki będzie przebieg linii komunikacji miejskiej. Ważne było, czy zostanie zachowany budynek dworca Łódź Fabryczna. Nawet wstępnie określono, jaki rodzaj architektury mógłby się znaleźć w Nowym Centrum Łodzi, określono nazwy placów i ulic. Interesowało mnie, co będzie z ziemią z wykopu pod dworzec, czy zostanie wykorzystana do tego, by zapewnić łodzianom całoroczny, kryty stok narciarski.

Ale przyzna Pan, że rozmowy z Krierem czy Gehry'm są bardziej romantyczne, niż nasiadówki z analitykami Deloitte.
Każda rzecz ma swój czas. Gdyby się okazało, że zamieniliśmy się czasem urzędowania, to prawdopodobnie mnie musiałyby interesować takie szczegóły, które są niezbędne, gdy zawiera się umowy z wykonawcami.

To jak Pan odebrał zarzuty, które zostały sformułowane przez nowe władze miasta po audycie KPMG. Przypomnę: brak planu finansowania, mapy ryzyka, osoby odpowiedzialnej za całość, nieuregulowane stany prawne nieruchomości.
To bzdura. Każda rzecz jest wykonywana w odpowiedniej sekwencji. Gdy ja urzędowałem, najważniejszym problemem było, by ten teren, który był własnością PKP, w ogóle mógł być przeznaczony do realizacji tak wielkiego projektu. Trzeba było sprawić, by PKP poczuło się partnerem w tej sprawie, bo bez zgody kolei nic nie dałoby się tam zrobić. Można mieć różne plany, ale lwia część tego terenu leży nad torami. Było pytanie, czy PKP da się w to wciągnąć, czy trzeba będzie ten teren od nich kupić. Udało się ich zainteresować, to wymagało długiego czasu i wielu rozmów. To nie był etap, na którym rozstrzygałoby się rzeczy, o których pan mówi. Nie mówi się jedzeniu zupy i trzymaniu łyżki, gdy garnek dopiero jest stawiany na gaz.

To może zgodzi się Pan z drugą częścią naszej tezy. Władze Łodzi nie mają dziś wizji NCŁ...
Jest gorzej. Nowe władze rozbiły starą wizję zagospodarowania tego terenu i nie wytworzyły nowej, być może z obawy, że radykalne odejście od tego co było i upublicznienie tej sprawy, mogłoby wywołać nieprzyjemne reakcje. Studio Lyncha i centrum festiwalowe znalazły się już w różnych publikacjach zagranicznych, gdy wskazywano na atuty turystyczne Łodzi.

Szef Zarządu NCŁ mówi, że nie wierzy w "efekt Bilbao". Mówi, że magnesem ma być normalne miasto - atrakcyjna architektura, kamienice, zieleń, place, no i tereny na sprzedaż.
To oznacza, że nie ma żadnej wizji. Zapytajmy o Rzym, Londyn, Lizbonę, Bilbao, Barcelonę - za każdym razem pojawia się w wyobraźni coś, co stanowi wyjątkowy obiekt, część tamtego miasta, główną atrakcję, wyróżnik międzynarodowy. Więc jeśli ktoś mówi o normalnym mieście, to znaczy, że nie wie, co chce osiągnąć. Normalnych miast w samej Polsce jest kilkaset. Każde miasto dba o to, by mieć wyróżnik, magnes dla tych, którzy chcieliby je odwiedzić. Taka postawa to rezygnacja z zamiarów wprowadzenia Łodzi do pierwszej ligi miast godnych odwiedzenia. Nieszczęściem Łodzi jest to, że widocznie za dużo było w XX i XXI wieku ekip, które myślały w ten sposób i dlatego dziś nie ma Łodzi na mapach turystycznych, ba, nawet na mapach pogody. Nasze organizacje turystyczne drukując materiały promocyjne nie umieszczają w nich Łodzi. To pokazuje, co to znaczy "normalne miasto".

Filozofia na dziś: NCŁ nie może być miastem w mieście, ma być częścią Łodzi.
To dlaczego wobec powyższego wymyślono Bramę Miasta, która odcina tamten obszar od reszty miasta, podczas gdy w projekcie Kriera NCŁ było otwarte na Łódź i dobrze zintegrowane z resztą miasta? Krier jest takim architektem przestrzeni, który uważa, że nowa część miasta musi być silnie wpisana w starą. Dlatego nie można stawiać żadnych barier, które utrudniałyby to połączenie.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jerzy Kropiwnicki: Nowe władze rozbiły starą wizję NCŁ i nie wytworzyły nowej - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki