Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Biernat: Nie znam wyników badań pt. "wpływ Biernata na notowania PO"

Marcin Darda
Andrzej Biernat
Andrzej Biernat Krzysztof Szymczak
Z posłem Andrzejem Biernatem, szefem Platformy Obywatelskiej w regionie łódzkim rozmawia Marcin Darda

W sobotę wybory przewodniczącego regionu łódzkiego Platformy Obywatelskiej. Spodziewa się Pan, że z sali ktoś zgłosi Panu kontrkandydata?
Nie.

A głosów przeciwko pańskiej kandydaturze też się Pan nie spodziewa?
Nie mogę wykluczyć takiego scenariusza. Nie wszyscy przecież mnie kochają...

Może tak wiele ich nie będzie jeśli zastosujecie metodę "nieskreślania", tak jak na wyborach w Łodzi. Wtedy delegaci może nie będą ryzykować, każdy z długopisem w ręku jest podejrzany o bycie przeciw...
To zjazd ustali precyzyjnie regulamin i metody głosowania. Według mnie ta metoda może być taka, jak na ostatnim zjeździe, czyli ktoś jest za, albo ktoś jest przeciw i zaznacza to na swojej karcie do głosowania.

W większości regionów PO jest tak, że ktoś z kimś o to przywództwo walczy, a w Łódzkiem jest tylko Andrzej Biernat. W takim razie dlaczego się Pan obraża na sformułowanie "biernatyzacja Platformy"? Partia nie jest tu "zbiernatyzowana"?
Nie obrażam się na żadne sformułowanie czy epitet, ale nie na każdy mogę odpowiedzieć, bo za rzadko jestem w mediach. Łódzka PO jest silna. Kropka.

CZYTAJ TEŻ: Biernatyzacja przez małe „b”

Pan za rzadko w mediach? Wciąż Pana widać w telewizjach, bo pańska pozycja u premiera Donalda Tuska jest wysoka. Co się premierowi tak w Panu podoba?
Takie pytania proszę kierować do premiera Tuska. Nie mam pojęcia, co może się premierowi we mnie podobać, ale to jest człowiek nastawiony zadaniowo i pracujący zespołowo, a ja po prostu jestem jednym z trybików w jego teamie.

W stołecznych mediach pełno jest informacji, że premier radzi się Pana często, głównie w sprawach partyjnych. Wysoko Pan zaszedł...
To są doniesienia medialne, a one nie zawsze do końca odzwierciedlają rzeczywistość. Czasem mi się zdarza rozmawiać z premierem, ale tych spotkań i rozmów nie ma wcale tak dużo, jak to jest przedstawiane. Co do mojej częstej obecności w mediach, to są tacy, którzy z mediów nie wychodzą. Ja do nich nie należę. Po prostu, gdy jestem zapraszany lub proszony o komentarz, staram się nie odmawiać.

Opozycja ironicznie mówi, że Pana wciąż w mediach za mało, bo "im Biernata więcej w telewizji, tym dla Platformy gorzej". Co Pan na to?
(śmiech). Jeśli takie komentarze są, to niech sobie będą, mało mnie interesują wypowiedzi oponentów. Nie będę oceniał samego siebie, a poza tym nie widziałem badań pod tytułem "wpływ wypowiedzi Andrzeja Biernata na notowania PO".

A co województwo łódzkie ma z tej Pana wysokiej pozycji w partii rządzącej?
Ma silną pozycję i efektywną ekipę. Wreszcie ma sprawnego prezydenta największego miasta w województwie. Ma prezesa Najwyższej Izby Kontroli i wicemarszałka Sejmu. Tych wszystkich stanowisk nie byłoby bez dokonań osób, które je zajmują oraz siły całej partii. Ja tę siłę staram się budować najlepiej jak potrafię.

Te przymiarki do fotela ministra sportu i turystyki to są tylko spekulacje, czy też ma Pan realną szansę na to stanowisko po rekonstrukcji rządu?
Nic na ten temat nie wiem i nigdzie się nie wybieram. Zarządzanie partią pochłania bardzo wiele czasu i pracy. Nie było takiej propozycji i nie spodziewam się jej.

Mam z tego rozumieć, że polityczne ambicje Andrzeja Biernata to tylko przewodniczący partii w regionie i członek zarządu krajowego partii?
Ambicje polityczne Andrzeja Biernata są takie, by dla Platformy i z Platformą wygrywać kolejne wybory w regionie łódzkim i budować siłę ugrupowania w całym kraju.

A ostatnie wybory parlamentarne dla Platformy w regionie Pan wygrał? Pod Pana przywództwem Platforma straciła mandat poselski w okręgu piotrkowskim i senatorski w sieradzkim. Szefowie innych regionów strat nie ponieśli, Pan poniósł.
Wcale nie jestem pewien, czy strat w innych regionach nie było. Rzeczywiście straciliśmy mandaty posła i senatora w regionie, ale w liczbach bezwzględnych Platforma w ostatnich wyborach uzyskała tu najlepszy wynik w swej historii.
A jak zamierzacie utrzymać pięć mandatów w Łodzi? Nie ma już w PO Krzysztofa Kwiatkowskiego i Johna Godsona, a oni dla łódzkiej listy zdobyli 58 proc. głosów. Potrzebujecie chyba cudu...
Nie potrzebujemy cudu. Potrzebujemy ciężkiej pracy. Jak zawsze.

A kim znanym uzupełnicie czołówkę listy? Może Mirosław Drzewiecki będzie chciał wystartować. Chce wrócić do polityki?
Szczerze mówiąc nie widziałem go od dobrych kilku miesięcy... Nie słyszałem, by chciał wrócić do czynnej polityki.

Pojawi się na wyborach regionalnych w sobotę?
Nic mi na ten temat nie wiadomo.

Te wybory to ostatni etap przed wyborem zarządu krajowego PO. Pan jako przewodniczący regionu wejdzie do tego grona automatycznie. Pytanie jest takie, czy swoje miejsce utrzyma tam Cezary Grabarczyk, bo dziś region łódzki ma dwóch przedstawicieli.
Mam taką nadzieję i liczę na to, że marszałkowi Grabarczykowi zaproponuje to sam premier Tusk. Jestem pewien, że dla niego w Platformie zawsze będziemy potrafili zbudować większość, bo on ma swoje zasługi, jest w tym środowisku bardzo ceniony, cieszy się szacunkiem i popularnością. Zjazd regionu też będzie go oczekiwał w zarządzie krajowym. Poza tym to jest jeden z najbardziej rozpoznawalnych polityków nie tylko Platformy.

Niektórzy mówią, że Donald Tusk pamięta jeszcze Cezaremu Grabarczykowi fakt, że swego czasu na szefa klubu poparł Bogdana Zdrojewskiego, co nie było po myśli premiera...
Cztery lata temu premier Tusk też pamiętał, że Czarek był jednym z tych, którzy poparli Bogdana Zdrojewskiego, a mimo to zaproponował go do składu zarządu.

Cztery lata temu Cezary Grabarczyk miał mocniejszą pozycję niż dziś...
A co się zmieniło?

Nie jest już ministrem.
Ale jest wicemarszałkiem Sejmu. Bez silnej pozycji w partii nie mógłby nim zostać.

Jak Pan skomentuje ewentualny start Johna Godsona na prezydenta Łodzi? Jest w stanie zagrozić Hannie Zdanowskiej?
Nie zajmuję się oceną możliwości Johna Godsona, poza tym, że mogę powiedzieć, iż nie jest to człowiek nastawiony na budowanie czegoś dużego, co jest związane z ogólnym dobrobytem. On buduje tylko swoją własną karierę. Mnie ten człowiek kompletnie nie interesuje.

Interesuje Pana z pewnością Łódź. Wobec tego jak Pan skomentuje te ostatnie porażki Platformy, czyli najpierw utratę przewodniczącego Rady Miejskiej, a potem utratę większości w Radzie Miejskiej, a przecież niebawem głosowanie budżetowe.
Tak, interesuje mnie sukces Łodzi. Jak się okazało, my w tej Radzie Miejskiej w tej kadencji nigdy nie mieliśmy pewnej większości. Ta ósemka secesjonistów (radni kojarzeni z Krzysztofem Kwiatkowskim, obecnie klub Łódź 2020 - przyp. red.) niemal zawsze głosowała wbrew woli prezydent Zdanowskiej i większości klubu Platformy. Nie wiadomo do dziś, czy oni tak bardzo nastawiali się na własne kariery, czy to były jakieś inne oczekiwania, nie wiadomo z czym jeszcze związane. Trzeba by ich zapytać, o co im chodzi, bo ja mam poważne wątpliwości czy o interes miasta. Natomiast o budżet Łodzi jestem zupełnie spokojny. Pani prezydent Zdanowska jest doświadczonym samorządowcem, a politykiem wytrawnym. Poradzi sobie bez problemu, chodzi przecież tylko o jedną uchwałę budżetową w sytuacji kiedy większość inwestycji strategicznych dla miasta już się rozpoczęła i nic im nie zagraża. Łódź ma w tej chwili drugi po Warszawie budżet inwestycyjny w Polsce. Czapki z głów przed Hanną Zdanowską za to, jakie zdecydowanie pokazała.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki