Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Isakowicz-Zaleski: Znam proboszczów skromnych, ale i takich żyjących jak książęta

Joanna Leszczyńska
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Piotr Krzyzanowski
Z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim rozmawia Joanna Leszczyńska

Papież Franciszek nakazał opuszczenie diecezji niemieckiemu biskupowi, który na swoją rezydencję miał wydać 31 mln euro. Sama wanna kosztowała 15 tys. euro. Robi wrażenie?
Robi. Cóż, trzeba znać umiar, bo łatwo przekroczyć granicę, kiedy z normalności przechodzimy do luksusu. Dobrze, że papież Franciszek zwraca na to uwagę. Bo myślę, że większość ludzi nie ma pretensji do duchownych o to, że cokolwiek posiadają: mieszkanie, komputer czy samochód. Ważne jest, jaki to jest samochód i jakie mieszkanie. Czy żyją tak jak większość parafian, czy ponad stan? W Polsce nie ma jasnych uregulowań w tym względzie. Na ogół to się zostawia duchownemu. Jedni to rozumieją, inni nie.

Czy kiedy wiadomość o "luksusowym biskupie" poszła w świat, pomyślał sobie ksiądz, że niedługo następni pójdą jego śladem?
Jeżeli będą takie skrajne przypadki, jak ten w Niemczech, to myślę, że tak. W Polsce spotykam się z bardzo różnymi postawami. Znam księży i księży biskupów, którzy bardzo skromnie żyją. Ale znam też pazernych na pieniądze. Ich nowobogactwo jest nieraz bardzo jaskrawe. Afiszują się tym i wywołują czasami złość u parafian. Znam proboszczów, którzy żyją jak książęta. Mają plebanie przerobione na pałace, a znam i takich biskupów, którzy żyją bardzo skromnie.

Kiedy zaczyna się luksus? Czy ornat z autentyczną złotą nitką to już luksus, czy też "hojność wobec Boga", jak twierdził jeden z księży?
Myślę, że żadne normy i dekrety tego nie uregulują. Poza tym, to się zmienia. Na pewno samochód w PRL był formą luksusu, a teraz nie. Jeżeli ktoś kupuje z pieniędzy parafialnych luksusowe auto, to oczywiście bulwersuje. Często się mówi, że ksiądz nie może swoim bogactwem przewyższać swoich parafian. Znam duchownych, którzy żyją w parafiach, które mają duże dochody, a oni pomimo to żyją bardzo skromnie. To wynika z osobistych przekonań i duchowego wyrobienia. Biskup, który widzi jakieś anomalie, powinien zwracać uwagę, ale często tego nie robi. A poza tym, kto ma biskupowi zwrócić uwagę?

Właśnie robi to papież Franciszek. Trudno będzie zaszczepić papieżowi ducha Kościoła ubogiego?
Co jakiś czas papież czy biskup powinien trochę potrząsnąć tą strukturą, bo to na dobre wychodzi. To, że papież zwraca uwagę na rzeczy materialne, to bardzo dobrze, ale nie można pójść w drugą stronę, że ksiądz będzie chodził ubrany po dziadowsku i jeździł rozpadającym się samochodem, w którym może zginąć. Konieczny jest zdrowy rozsądek, a tego, jak i wyczucia sytuacji, nie ustalą żadne dekrety ani przepisy. Biskupi i papież powinni od czasu do czasu przypominać, co jest najważniejsze. Na pewno nie mamona, nie złote zegarki czy złote nici w ornatach.

Skąd bierze się w duchownych potrzeba otaczania się luksusem?
Z pazerności. Z ludzkiej słabości. Przeprowadzono badania, co ludzie najbardziej zarzucają księżom. Otóż mogą im wybaczyć różne potknięcia i słabości, ale dwóch rzeczy na ogół nie chcą wybaczyć: pazerności, pogoni za pieniędzmi i tego, że duchowny co innego mówi na ambonie, a co innego robi, czyli hipokryzji.

Ile powinien kosztować samochód księdza, by nie bulwersował luksusem?
To jest trudne do określenia. Jeżeli duchowny prowadzi działalność charytatywną i ciągle musi wyjeżdżać do innych parafii, wiadomo, że musi posiadać sprawny samochód. Co innego mieć samochód, na który stać normalną rodzinę, a co innego taki, na który nawet prezesi firm nie mają. Trzeba mieć wyczucie.

Ksiądz jakim samochodem jeździ?
Mam skodę fabię. Właściwie jest to samochód fundacji, w której pracuję. Normalny model, bez żadnych luksusów. Ma już pięć lat. Nie mam pokus, by jeździć luksusowym samochodem. Taki luksusowy samochód w przypadku osoby, która prowadzi działalność charytatywną, może tylko wystraszyć ofiarodawców.

W seminarium uwrażliwia się kleryków, że obnoszenie się z bogactwem nie przystoi?
Kiedy kończyłem seminarium, mówiono na ten temat. Myślę, że teraz też. Tylko że najczęściej to się zmienia po iluś latach pracy księdza. Poza tym duchowni nie posiadają rodzin, czyli nie mają wydatków, które ma przeciętna rodzina z dziećmi. Trzeba pamiętać, że w parafii są ludzie, którzy ciężko pracują, ale nie stać ich na wiele rzeczy, bo mają dzieci albo starszych rodziców na utrzymaniu. Duchowny nie może się tak łatwo usprawiedliwiać, że skoro uczciwie zarobił pieniądze, bo ma etat katechety czy dochód jako wikary lub proboszcz, to może je wydawać na przykład na złote okulary czy złoty zegarek. Pracując w fundacji Brata Alberta, od 25 lat mieszkam pod jednym dachem z osobami niepełnosprawnymi. Nawet nie mieści mi się w głowie, że można otaczać się luksusami, kiedy trzeba utrzymać nasz ośrodek.

Rozmawiała Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki