Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Górnej. Skatowana Amelka walczy o życie [ZDJĘCIA]

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi trafiła w piątek dwumiesięczna Amelka. Dziecko przywiozła ciocia. Dziewczynka była w stanie ciężkim. I musiała przejść operację. Po zabiegu została umieszczona na oddziale intensywnej opieki pediatrycznej. Podczas operacji lekarze stwierdzili u niemowlaka kilka krwiaków i pęknięcie kości skroniowej.

W niedzielę wieczorem Amelia nadal była w stanie ciężkim. Jej czynności życiowe wspomagał respirator.

- Przeprowadziliśmy zabieg, którego zadaniem było odbarczenie mózgu maleństwa - mówi dr Elżbieta Sosnowska, która w niedzielę pełniła dyżur na pododdziale anestezjologii i intensywnej terapii pediatrycznej w łódzkim ICZMP.

Dziecko prawdopodobnie doznało urazu, określanego w medycynie jako zespół dziecka potrząsanego (SBS). Jest to główna przyczyna śmierci niemowląt. Jeśli lekarzom uda się uratować malucha z takimi obrażeniami, to najczęściej do końca życia dziecko pozostanie niepełnosprawne.

U dziewczynki wykryto obrażenia m.in. głowy, które musiały powstać w różnym czasie, dlatego szpital powiadomił policję. 29-letnia Iwona R., która przywiozła dziecko do szpitala, nie potrafiła wytłumaczyć, w jaki sposób powstały obrażenia dziewczynki ani gdzie przebywa matka Amelki. Wyjaśniła, że przywiozła dziecko do szpitala, bo zauważyła, że mała ma problemy z oddychaniem i dostała drgawek.

Udało nam się ustalić, że mała Amelia mieszka wraz z mamą, ciocią i jej partnerem w domku w południowej części Łodzi. Mama dziewczynki nie przebywała w domu od tygodnia - wtedy wyszła "na imprezę". Pod nieobecność Anny R., Amelią opiekowała się siostra kobiety. Iwona R. starała się też oficjalnie o ustanowienie jej i partnera rodziną zastępczą dla dziewczynki. W domu rodziny często bywał kurator rodzinny.

Policjanci szybko znaleźli matkę Amelki, 23-letnią Annę R. Zatrzymali ją, gdy imprezowała z grupą znajomych. Kobieta w trakcie zatrzymywania miała ponad dwa promile alkoholu w organizmie.

- Policjanci zatrzymali matkę Amelki, jej ciotkę, a także 29-letniego Łukasza N., partnera życiowego cioci - mówi Joanna Kącka, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi.

- W niedzielę wieczorem zwolniliśmy kobiety po tym, jak złożyły wyjaśnienia. W policyjnej izbie zatrzymań pozostał Łukasz N., który usłyszał zarzut uszkodzenia ciała dziewczynki. W poniedziałek rano zostanie przesłuchany, a następnie zostaną podjęte decyzje o ewentualnych środkach zapobiegawczych względem niego - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Niejasne pozostają okoliczności powstania obrażeń u maleńkiej Amelki. Dziewczynka przez ostatnie dni miała kontakt z mamą, ciocią i jej konkubentem.

- Ciocia z Amelką była w tym tygodniu u lekarza pediatry - mówią znajomi rodziny. Czy to możliwe, by on też nie zauważył, że z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego?

Pewne jest jedynie, że krzywdy dziewczynce nie zrobił biologiczny ojciec, gdyż od kilku miesięcy przebywa w zakładzie karnym. Chociaż znajomi i sąsiedzi rodziny twierdzą, że bił Annę, gdy była w ciąży z Amelią.

Anna miała już wcześniej dwójkę dzieci. Starsze zostało umieszczone w rodzinie zastępczej. Młodsze dziecko kobieta zostawiła od razu w szpitalu.

- To jest niemożliwe, żeby dziecku zrobiła coś ciocia - mówią bliscy Iwony. - Ona kocha dzieci, dlatego też przygarnęła swoją siostrę z Amelką, aby małej nic się nie stało - dodają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki