Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibole kompromitują Łódź. Trzeba walczyć z nimi ze wszystkich sił!

Paweł Hochstim
Do Bydgoszczy pojechało 600 fanów ŁKS
Do Bydgoszczy pojechało 600 fanów ŁKS Maciej Stanik
Zamykane pojedyncze trybuny, czy całe stadiony i awantury, z których relacje pokazują ogólnopolskie telewizje - taki jest obecnie obraz piłkarskiej Łodzi w Polsce. Gdy do tego dodamy upadek sportowy łódzkich klubów piłkarskich coraz trudniej zwolennikom rozwoju piłki nożnej w Łodzi znaleźć argumenty ze budową nowych obiektów.

W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych najpierw dwa razy z rzędu mistrzem Polski był Widzew, a rok później ŁKS. Tłumy kibiców dopingowały piłkarzy, a Warszawa zgrzytała zębami po porażkach z zespołami z Łodzi. Stadion Widzewa należał do ulubionych obiektów większości polskich piłkarzy, a fanów, którzy nieśli dopingiem zespół z al. Piłsudskiego zazdrościli nam w całej Polsce. Piłka nożna była wizytówką tego miasta.

Minęło kilkanaście lat - Widzew finansowo ledwie zipie, a ŁKS kilka miesięcy temu już przestał oddychać i spektakularnie upadł. Wydaje się, że w takiej sytuacji największa pomoc powinna przyjść od tych, którzy - jak twierdzą - łódzkie kluby mają w sercach. Nazywani "najbardziej zagorzałymi kibicami" oraz "ludźmi, którzy za Widzew, czy ŁKS oddaliby wszystko". Tymczasem to właśnie oni wbijają ostatni nóż w plecy. Ten, który ma dobić.

Sobotnie wydarzenia na stadionie w Bydgoszczy pokazały prawdziwe oblicze łódzkich "kibiców", zwłaszcza tych z al. Unii, choć i widzewscy nie są bez winy. Ich oburzenie karą zakazu organizacji wyjazdów na mecze poza Łodzią, które można wyczytać na internetowych forach, jest groteskowe. Wystarczyło zobaczyć, z jaką pasją usiłowali zniszczyć ogrodzenie bydgoskiego stadionu, by wyrwać się na konfrontację z przeciwnikami...

Niedzielny mecz ŁKS przy al. Unii w czwartej lidze zgromadził niewiele ponad tysiąc osób. Tymczasem aż sześćset - więcej, niż połowa! - dzień wcześniej miała ochotę przejechać się do oddalonej o ponad 200 km od Łodzi Bydgoszczy, by wziąć udział w bijatyce. Przecież trudno przypuszczać, by jechali na mecz, skoro nie mieli biletów.

Dziś słychać głosy, że Łodzi niepotrzebne są stadiony i niestety - właśnie przez kiboli - coraz trudniej jest znaleźć argumenty, że to nieprawda. Łódzcy kibice potrafią przyjść pod urząd miasta, by obrażać władze, ale żeby przyjść na mecz i kupić bilet - to już nie bardzo. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców, Łódź ma zdecydowanie najniższą średnią widzów w ekstraklasie. A o ŁKS w ogóle trudno mówić, skoro wychodzi na to, że bardziej opłaca się zrezygnować ze znacznie droższej organizacji imprezy masowej, skoro różnica w liczbie widzów wynosi sto kilkadziesiąt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki