Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja Hurlak: Byłam wiedźmą i... wstydzę się tego [WYWIAD]

rozm. Matylda Witkowska
Patrycja Hurlak
Patrycja Hurlak ZENON ZYBURTOWICZ/EAST NEWS
O czarnej magii, widzeniu demonów, niebezpieczeństwie wróżb i horoskopów oraz o nawróceniu opowiada Patrycja Hurlak, aktorka znana m.in. z serialu "Klan".

Pani książka nosi tytuł "Nawrócona wiedźma". Moim zdaniem na wiedźmę to Pani zupełnie nie wygląda…
Bardzo dziękuję. O wiedźmę w tytule książki trzeba by zapytać księdza Mateusza Czubaka, współautora książki. Ja uważałam się bardziej za czarownicę…

Jak została Pani czarownicą?
W czarowanie wpadłam bezwiednie jako mała dziewczynka. Zaczęło się od horoskopów, talizmanów i amuletów, później rzucałam zaklęcia od malutkich do ogromnych. Nikt mi nie powiedział, że to jest magia, chociaż pojawiały się konsekwencje: ściany się ruszały, atakowały mnie demony. Miałam wtedy 9 lat i myślałam, że wszyscy tak mają…

Zaczęło się od zwykłych horoskopów, a skończyło na demonach?
Tak. Zaczęłam je czytać, gdy pojawiły się pierwsze kolorowe czasopisma dla młodzieży i kobiet. Nawet czytanie takich wymyślonych horoskopów świadczy o braku zaufania do Pana Boga, czyli otwiera na działanie złego ducha. I on może potem robić spustoszenie w naszym życiu. To nie musi dziać się od razu. Zły duch jest jak wirus szpiegujący w komputerze. Wejdzie i może objawić się za pięć miesięcy albo za piętnaście lat, gdy nikt już tego nie powiąże z horoskopami.

Wierzyła Pani w te horoskopy?
Wtedy wierzyłam. Później nie, bo potrafiłam już sama stawiać sobie karty. Miałam własną technikę do rozmowy z nimi.

To były zwykłe karty do gry czy tarot?
Zwykłe. Na szczęście nigdy nie dotknęłam kart tarota. Mało brakowało, bo były dołączone do jakiejś gazety. Ale ktoś mi powiedział, że nie powinnam z nich wróżyć, bo mam ogromną siłę. I jeśli się pomylę, to mogę zmienić czyjś los. To była bzdura, ale ustrzegła mnie przed kartami tarota.

Talizmany, gdzie Pani kupowała?
Też były dołączane do czasopism dla młodzieży i kobiet. Dostawałam je też od wróżki. Musiałam kiedyś wysłać do niej jakiś list i potem zasypywała mnie nimi. Mnóstwo tych amuletów przychodziło, ale jak zaczęły się w domu ściany ruszać, to mama powiązała fakty. Kazała mi je wyrzucić. Ja się bałam, więc ona zgarnęła te wszystkie rzeczy i wyrzuciła. Przez pół roku był spokój.

Co to znaczy, że "ściany się ruszały"?
To znaczy, że robiły się miękkie, jak by były z materiału.

Widziała to Pani?
Nie tylko widziałam, ale i dotykałam. Nie wiedziałam, co to jest.

Czytałam, że w dzieciństwie widywała Pani zmarłych…
Tak, przychodzili moi zmarli. Teraz już wiem, że najpewniej demony podszywały się pod zmarłych, by wmówić mi, że mogę być medium. Ale wtedy najpierw myślałam, że tak wszyscy mają. Później uznałam, że jestem fajna i wyjątkowa. Już na początku szkoły podstawowej czułam, że jestem z rodu czarownic. Dla dziecka to było fajne.

Te czary były skuteczne?
Tak, zdarzało się nawet, że robiłam ludziom krzywdę. Na przykład chciałam, żeby ktoś nie dojechał na spotkanie. I zdarzał się wypadek. Stosowałam do tego zaklęcia z podręcznika do czarnej magii. Myślałam nawet, by przywołać szatana, by podpisać z nim cyrograf.

Widziała Pani diabła?
Pokazał mi się jako niesamowicie atrakcyjny mężczyzna. Biło od niego światło.

Konsultowała Pani te wizje z jakimś lekarzem, czy naukowcem?
Nie.

Dlaczego Pani z tym skończyła?
Bo w życiu mi się nie układało. Wszystkie moje marzenia się spełniły, ale nie czułam się szczęśliwa. Myślałam, że może szczęście nie istnieje.

Grała Pani w modnych serialach. Te role były dzięki magii?
Myślę, że nie. Chociaż stosowałam magię i nie uznawałam Kościoła jako instytucji, paradoksalnie cały czas się modliłam. Prosiłam o dużą rolę. Wyznaczyłam nawet magiczną datę, do której miałam ją dostać. Jeśliby się nie udało, chciałam zmienić zawód. Ta data mijała w niedzielę. W czwartek trafiłam na casting do "Klanu", w piątek podpisałam umowę do "Klanu". Do tej pory nie wiem, od kogo to było.

Jak to się stało, że rzuciła Pani magię?
Przyszedł Pan Jezus i walnął mnie w łeb.

?
Dokładnie tak, jak św. Pawła. Zamówiłam sobie faceta. Szczegółowo określiłam, jak ma wyglądać, jak się zachowywać i jakie budzić emocje. Dwa dni później go spotkałam…

Co to znaczy "zamówiłam"?
Naczytałam się z książek typu "Sekret", gdzie było jak konkretnie zamawiać. Część rzeczy nauczyłam się z mojego podręcznika czarnej magii.

A jak się zamawia takiego faceta?
Nie dam na to przepisu. Bo chciałabym powiedzieć wszystkim, że lepiej zaufać Panu Bogu i nie zamawiać sobie faceta.

OK, więc zamówiła pani sobie faceta i…
Związałam się z nim, oczywiście bez ślubu. Dwa miesiące trwała idylla, potem okazało się, że był to zgniły cukierek w złotym papierku: pijak, narkoman, awanturnik i damski bokser. Ale ten największy koszmar mojego życia okazał się błogosławieństwem. Bo w tej sytuacji zawołałam do Pana Boga: "Powiedz mi do cholery, co się dzieje?". I posłał mi czterech proroków. To byli znajomi tego człowieka. Powiedzieli mi, że oni też czarowali i rzucali uroki, ale że dzieje się to mocą szatana. I że źle robię. Nie wiedziałam o tym. Powiedzieli, że jest modlitwa, której diabeł bardzo nie lubi - Koronka do Miłosierdzia Bożego. Modliłam się tak, jak potrafiłam. Bez różańca, bo nie umiałam się nim posługiwać. Ale Pan Bóg wysłuchał. Zrobiła się zadyma w domu, uciekłam stamtąd. Pan Bóg prowadził mnie potem do różnych miejsc. Na przykład raz GPS mi zwariował i w ten sposób dojechałam do egzorcysty.

W jaki sposób?
Jechałam z rajdu samochodowego z Wejherowa do Warszawy i wylądowałam we Włocławku. Dojechałam do klasztoru, podeszłam do konfesjonału… A tam siedział egzorcysta diecezji włocławskiej. Dzień wcześniej wrócił z Ziemi Świętej i właśnie miał swój pierwszy dyżur… Tam przeżyłam swój pierwszy egzorcyzm.

Jakie to uczucie?
To pytanie, na które nie będę odpowiadać. Ludzie się fascynują egzorcyzmami, a nie należy tego robić. Jeśli ktoś pyta się o egzorcyzm, to brutalnie odpowiadam: czy ja się pytam, ile bąków puściłeś dziś w toalecie? To intymna sprawa i nie powinno się o to pytać. Ani robić sensacji.

A jak było po egzorcyzmie?
Po egzorcyzmie dostałam pokój w sercu i szczęście, za którym tak długo goniłam. Teraz już wiem, że nigdzie indziej nie ma szczęścia niż w Bogu. Człowiek będzie miał wszystko, ale nic go nie zaspokoi. Nie ma takiej kasy, takich ciuchów, takiego faceta, takiego seksu, takiej liczby fanów czy roli, które warto by było oddać za pokój w sercu. Jeśli ktoś tego nie zna, to nie zrozumie. To tak cudowny i błogi stan, że nie da się go opisać. Warto przejść przez wszystko, żeby dostąpić łaski pokoju w sercu i miłości Pana Boga.

Wygląda na to, że Pani życie się zmieniło…
Przeleciał przez nie mały Armagedon. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie muszę się martwić o to, co będzie i ufam, że Ten Na Górze wie najlepiej, co jest dla mnie dobre.

Podobno po nawróceniu straciła Pani pracę?
Rzeczywiście, nie pracuję. Ale nie wiem, dlaczego. Jeżeli Jego planem jest, że mam być aktorką, to będę grać. Ale jeżeli pokaże mi inną drogę, bez żalu wybiorę inną.

Ludzie z branży nie patrzą na Panią dziwnie?
Jedni patrzą dziwnie, inni mówią, że zwariowałam, albo odwaliło mi, bo seksu nie uprawiam. Ale jest też garstka ludzi, którzy przychodzą i mówią "ja też tak chcę". Pamiętają, jaka byłam, cały czas zdenerwowana, cały czas w biegu.

Nie szkoda Pani tamtej dawnej siebie?
Wstyd mi za nią…

Jakiś czas temu Polskę obiegła wieść o nawróceniu Frytki. Pół Polski robiło sobie z niej żarty... Nie boi się Pani mówić tak otwarcie?
Niektórzy ze mnie szydzą. Ale nawet jeśli tysiąc osób by szydziło, a jedna skorzystała na moim doświadczeniu, to i tak warto. A wiem, że takich ludzi jest więcej. Piszą na Facebooku, przychodzą na spotkania i opowiadają, jak bardzo moja historia zmieniła ich życie. Jest ich tak dużo, że chciałabym ich namówić na wydanie ich historii w kolejnej książce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patrycja Hurlak: Byłam wiedźmą i... wstydzę się tego [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki