- Należy się zastanowić nad rozszerzeniem dozoru elektronicznego na osoby z zakazami uczestnictwa w imprezach sportowych, bo to byłoby łatwiejsze do wyegzekwowania - uważa były wiceszef Komendy Głównej Policji i były wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki.
Dozór elektroniczny umożliwia kontrolowanie miejsca przebywania skazanego. W polskim prawie stosowane jest wobec osób skazanych na mniej, niż pół roku więzienia, ale karę odbywa poza aresztem. Gdyby dozorem elektronicznym objęty był chuligan stadionowy, można by egzekwować zakaz wstępu na imprezy sportowe.
Według Rapackiego, zaostrzone przed Euro 2012 ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych przyniosła efekty, bo na samych stadionach jest mniej chuligańskich zajść. Jego zdaniem surowe kary są najlepszą metodą walki z kibolami. - Niestety, to zawsze będzie, bo to nie są stowarzyszenia zakonników, tylko kibiców piłkarskich. Niektórzy z nich idą na imprezy masowe po to, żeby się wyżyć - mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową generał Rapacki. I dodał, że najważniejsza w walce z chuliganami stadionowymi jest szybkość i nieuchronność kary.
- To odstrasza następnych. Niestety, bywa jednak czasami tak, że zebrany przez policjantów materiał dowodowy może okazać się niewystarczający, dlatego sądy cofają sprawę do trybu zwykłego - mówi.
Rapacki jest zwolennikiem bardziej surowych kar finansowych, a nie więzienia dla pseudokibiców. - Szkoda, żeby ci ludzie siedzieli na koszt podatników, ale żeby finansowo było to dolegliwe. Żeby musieli pracować za swoje czyny w ramach prac społeczno-użytecznych - uważa były wiceszef policji. Jego zdaniem sądy zbyt rzadko orzekają również zakazy wejścia na imprezy sportowe.
Na łamach "Dziennika Łódzkiego" prowadzimy debatę publiczną o problemie chuligaństwa na imprezach piłkarskich. W ubiegłym tygodniu doszło bowiem do gorszących scen na meczu ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz - Widzew Łódź, w czasie którego doszło do bijatyki z policją zarówno kiboli Zawiszy i Widzewa, jak i zaprzyjaźnionych z bydgoszczanami sympatyków ŁKS.
Wyjazdowe konfrontacje pseudokibiców łódzkich klubów to zresztą nie nowość, bo choćby w Bydgoszczy w 2010 roku obie grupy starły się już na meczu także w Bydgoszczy.
Do dyskusji zapraszamy także naszych Czytelników. Pan Grzegorz z Radomska (nazwisko do wiadomości redakcji) uważa, że wszyscy, poza kibolami udają. - Kluby udają, że nic nie mogą, a mogą, policja udaje, że interweniuje, a nie jest skuteczna, prokuratorzy udają, że oskarżają, a oskarżenia są nie przekonywujące, sądy udają, że skazują, a okazują wyrozumiałość. Tylko kibole są wiarygodni i do bólu skuteczni - napisał pan Grzegorz.
Jego zdaniem, winne są także media. - Podczas EURO 2012 polskie media wypromowały dwójkę idiotów, którzy wbiegli na zalaną murawę. Zostali bohaterami mediów, a stadion został okrzyknięty basenem. W Anglii podczas tegorocznego meczu eliminacyjnego do MŚ Polska-Anglia na murawę wbiegł polski idiota, telewizja angielska pokazała ten fakt z najdalszej kamery w małym kółeczku i tylko tyle. Bohaterem BBC nie został, osądzony i ukarany został błyskawicznie.
- To kluby i nikt inny wyhodowały sobie ten wrzód i dalej go hodują. Nie zależy im na normalnych kibicach i na organizacji imprezy sportowej, tak jak w siatkówce. Dlatego uważam, że należy się poważnie zastanowić nad karaniem klubów walkowerami tak jak zaproponował w "Dzienniku Łódzkim pan Jacek Bogusiak.
Zachęcamy do udziału w naszej dyskusji, jak pozbyć się kiboli z polskich stadionów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?