18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka nie dostała wynagrodzenia za pracę. Pracodawca nie ma sobie nic do zarzucenia

Alicja Zboińska
Pani Urszula nie otrzymała pieniędzy, na które - jak twierdzi - ciężko pracowała
Pani Urszula nie otrzymała pieniędzy, na które - jak twierdzi - ciężko pracowała Krzysztof Szymczak
Była operatorka monitoringu z Łodzi skarży się, że została źle potraktowana przez przełożonych z firmy Ultra z centralą we Wrocławiu. Twierdzi, że gdy odeszła z pracy z powodu szykan, firma nie wypłaciła jej należnego wynagrodzenia. Pracodawca nie ma sobie nic do zarzucenia i uważa, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

27-letnia Urszula Wiktorowska z Łodzi 2 sierpnia rozpoczęła pracę w ochronie w firmie Ultra. Miała pracować jako operator monitoringu w sklepie ze sprzętem AGD i RTV. Za swoją pracę miała dostawać 6 zł netto za godzinę.

- Na początku wszystko było w porządku - mówi Urszula Wiktorowska. - Wkrótce jednak pojawiły się problemy. Zapewniano mnie, że będę pracować jako operator monitoringu, ale okazało się, że obowiązków mam więcej. Zaczęto mieć do mnie pretensje, że nie mam żadnych zatrzymań, dotyczących kradzieży. Było to dla mnie trudne, ponieważ ciągle wykonywałam masę innych obowiązków, które tak naprawdę nie należały do mnie. Chodziło o stanie na linii kas, sprawdzanie towarów, kupionych przez klientów, kontrolę pracowników, wychodzących do magazynu. Robiłam to, a dowódcy siedzieli bezczynnie na monitoringu.

Jak twierdzi, jeden z dowódców, pan Grzegorz, zaczął się zachowywać w sposób wulgarny. Pod jej adresem padały wulgaryzmy, jej umiejętności były negowane. Łodzianka podjęła decyzję o odejściu.

- 19 sierpnia zrezygnowałam z pracy. Usłyszałam wtedy, że muszę przepracować miesiąc, by otrzymać pieniądze za 163 godziny, czyli tysiąc złotych - wspomina kobieta. - Zgodziłam się, ale wówczas szykany ze strony dowódców spowodowały, że nie mogłam wytrzymać w pracy. Kodeks cywilny pozwala rozwiązać umowę-zlecenie bez wypowiedzenia, zrobiłam to. Okazało się, że nie otrzymam pensji.

Kobieta interweniowała u dyrektora regionalnego i w centrali firmy. Nic nie pomogło.

Przełożony pani Urszuli nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że jego zachowanie było bez zarzutu.

- Ona zaniedbywała obowiązki i porzuciła pracę - twierdzi. - W umowie był zapisany okres wypowiedzenia, ale nie zastosowała się do tego. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko ją zwolnić.

Podobne wyjaśnienia przekazała nam centrala firmy, która jest we Wrocławiu.

- Pani została poinformowana przez dyrektora regionalnego, dlaczego nie otrzyma wynagrodzenia - usłyszeliśmy we wrocławskim oddziale Ultry. - Podpisując umowę, łodzianka zgodziła się z jej postanowieniami. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Łodzianka nie wyklucza sądowej walki o pieniądze, które - jak twierdzi - zarobiła ciężką pracą. Przed sądem mogłaby też dochodzić zmiany umowy-zlecenia na umowę o pracę.

- Gdy pracownik wykonuje pracę określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, to mamy do czynienia z umową o pracę, a nie zleceniem - mówi Kamil Kałużny z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi.

Pani Urszula może też złożyć skargę do inspekcji, a inspektorzy pracy skontrolują firmę i umowy, jakie podpisuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki