Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Żydowicz donosi na prezydent Zdanowską do prokuratury

Marcin Bereszczyński, ab
Marek Żydowicz
Marek Żydowicz Łukasz Kasprzak
Marek Żydowicz złożył we wtorek zawiadomienie do prokuratury o tym, że prezydent Łodzi Hanna Zdanowska bezpodstawnie oskarżyła go o zawyżenie aportu, wniesionego do spółki Camerimage Łódź Center. Żydowicz twierdzi, że z tego powodu ucierpiał jego wizerunek jako prezesa CŁC. Żydowicz czuje się zniesławiony. Przekonuje, że zostały naruszone jego dobra osobiste.

Obecny konflikt Żydowicza ze Zdanowską zaczął się w maju 2012 roku. Prezydent Łodzi złożyła zawiadomienie do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że Żydowicz, jako prezes CŁC, podał nieprawidłowe dane, dotyczące wartości tzw. niematerialnego aportu, wniesionego do spółki CŁC. Niematerialny aport polegał na wykorzystaniu marek "Camerimage" (wartości 4 mln zł) i "David Lynch" (2 mln zł), które do spółki CŁC wniosły fundacje: Tumult i Fundacja Sztuki Świata (obie związane z Żydowiczem).

Łódź do CŁC miała wnieść 5 mln zł z przeznaczeniem na realizację koncepcji architektonicznej centrum festiwalowo-kongresowego, stworzonej przez architekta Franka Gehry'ego.

Prezydent Zdanowska uznała, że podana przez Żydowicza wartość marek "Camerimage" i "David Lynch" jest za wysoka. Natomiast Żydowicz przekonywał, że taka wartość jest wpisana w umowie, zawiązującej spółkę CŁC, czyli władze Łodzi takie wartości zaakceptowały.

Prokuratura Okręgowa w Łodzi zbadała zawiadomienie, złożone przez Zdanowską i umorzyła postępowanie. Prezydent Łodzi odwołała się, ale nic nie wskórała. Odwołała się do Sądu Okręgowego w Łodzi, a następnie do Prokuratury Generalnej. Bezskutecznie.

- Byłem oskarżony niesłusznie. Prezydent Zdanowska zrobiła to celowo, aby ucierpiał mój wizerunek. Dlatego złożę zawiadomienie do prokuratury, że zostałem zniesławiony - powiedział w poniedziałek Marek Żydowicz, który obecnie występuje w roli likwidatora spółki CŁC. Jego zdaniem Łódź zrobiła interes życia, powołując tę spółkę.

- Łódź miała wnieść tylko 5 mln zł i wykorzystywać marki "Camerimage" i "David Lynch" - mówi Żydowicz. - Obliczono, że wykorzystywanie marki "David Lynch" jest warte 1,5 mln zł rocznie, a spółka CŁC została powołana na 19 lat. Łódź w 2008 roku miała 12,7 mln zł przychodu z festiwalu Camerimage przy wkładzie 1,5 mln zł - wylicza Żydowicz, przekonując, że jego wkład z CŁC był niższy niż zapisano w umowie z miastem, a na pewno nie był zawyżony, o co oskarżała go Zdanowska.
Co na to władze Łodzi? Czytaj dalej na drugiej stronie

- Wykorzystaliśmy wszystkie drogi powiadomienia organów sprawiedliwości o tym, że władze CŁC działały na szkodę Łodzi - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi. - Do zarzutów Marka Żydowicza będziemy mogli odnieść się dopiero, gdy zobaczymy zawiadomienie, które złoży w prokuraturze. Być może Żydowicz złożył je, bo inny proces sądowy przeciwko Hannie Zdanowskiej toczy się nie po jego myśli. Obecnie w spółce CŁC trwa kontrola NIK - dodaje rzecznik.

Żydowicz jest zaskoczony taką oceną toczącego się procesu. - Nie odnoszę wrażenia, że sąd dawał jakiekolwiek sygnały do uznania racji którejś ze stron. Rzecznik Masłowski w poniedziałkowej wypowiedzi dla Radia Łódź posunął się jeszcze dalej, twierdząc, że pomimo orzeczenia prokuratury, postanowienia sądu i prokuratora generalnego, władze miasta stoją na stanowisku, że jako prezes CŁC działałem na szkodę miasta. Moje zdziwienie budzi fakt, że prezydent miasta nie szanuje orzeczeń niezawisłych sądów, prokuratury i prokuratora generalnego - mówi Żydowicz.

W tle konfliktu, dotyczącego CŁC, trwa walka Żydowicza o pieniądze, zainwestowane w instytucję kultury EC1 Łódź - Miasto Kultury. Fundacja Sztuki Świata miała współpracować z miastem przy tworzeniu EC1. Przeróżne konflikty spowodowały, że władze Łodzi wykupiły budynek EC1, ale nie mogą nim zarządzać. Statut EC1 mówi bowiem, że dyrektora instytucji ma powołać FSŚ, a prezydent Łodzi może go zatwierdzić lub nie. Kadencja obecnego dyrektora kończy się 31 grudnia. FSŚ nominowała na jego następcę Marka Żydowicza.

Aby Żydowicz nie dostał tej funkcji, łódzki magistrat wynegocjował z nim ugodę. Łódź odda fundacji pieniądze, zainwestowane w EC1 i zrekompensuje straty, wynikające z zerwania umowy. Wynegocjowana kwota to 4,8 mln zł. Za tyle Żydowicz zgodził się ustąpić i zrezygnować z udziału w projekcie EC1.

Łódzcy radni storpedowali jednak te plany. Nie zgodzili się na przekazanie tej kwoty. Władze miasta przekonują, że dalsza współpraca z FSŚ może skończyć się utratą 83 mln zł dotacji z UE. Chcą podczas środowej sesji Rady Miejskiej ponownie poddać pod głosowanie przekazanie 4,8 mln zł fundacji Żydowicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki