18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzcy antyterroryści dopadli inwalidę spod Piotrkowa

Marek Obszarny
Antyterroryści zerwali m.in. dach na ganku domu Janusza Góry spod Piotrkowa
Antyterroryści zerwali m.in. dach na ganku domu Janusza Góry spod Piotrkowa fot. Dariusz Śmigielski
Tej pobudki Janusz Góra, mieszkaniec wsi Truszczanek w powiecie piotrkowskim, nie zapomni do końca życia. Wyważyli okna i drzwi, do pokoju wrzucili granaty - w ten sposób kilkudziesięciu uzbrojonych w karabiny i granatniki zamaskowanych mężczyzn wtargnęło o piątej nad ranem do domu 62-letniego inwalidy.

Chociaż do policyjnej akcji z udziałem brygady AT przygotowanej na podstawie fałszywego donosu doszło w listopadzie ub.r., Janusz Góra do tej pory nigdzie się nie poskarżył. Najpierw był w szoku, wkrótce potem doznał wielokrotnego udaru mózgu. Dopiero niedawno doszedł do siebie i zdecydował się opowiedzieć o wszystkim reporterowi "Polski Dziennika Łódzkiego".

Było jeszcze ciemno, kiedy do skromnego domu w Truszczanku wpadły granaty. Eksplozje obudziły całą wieś. - Słyszałem dwa wybuchy, myślałem że to burza - opowiada Marek Rakoczy, sołtys Truszczanka.

Mieszkający samotnie, poruszający się o kulach Janusz Góra kilka dni wcześniej wyszedł ze szpitala. Był półprzytomny, ale pamięta powitanie antyterrorystów: "K..., ch..., otwieraj!". - Potem nastąpiło bombardowanie - relacjonuje rencista. Przeczołgał się do przedpokoju, gdy wyleciały wewnętrzne drzwi, a na plecach poczuł but. - Byłem przekonany, że to bandycki napad. Gówniarz, może 20-letni, trzymał mnie pod nogą z godzinę, dopóki policjanci nie weszli. Byłem rozebrany, w samych majteczkach, w silnej gorączce - relacjonuje pan Janusz.

Janusz Góra nie otrzymał wyjaśnień, rekompensaty, nawet przeprosin

Na inwalidę zasadziło się prawie 30 uzbrojonych po zęby ludzi. 12 z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie i komisariatu w Gorzkowicach oraz 17 z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Łodzi (SPAP). Szukali rzekomego składu broni i materiałów wybuchowych. Przy okazji zniszczyli domowe sprzęty, granatem zerwali dach ganku, pozrywali podłogi i panele na suficie. Zabezpieczyli... wiatrówkę, którą każdy może kupić bez pozwolenia i dokumenty byłego policjanta zgubione 14 lat temu. Gdy zorientowali się, że doszło do pomyłki, podsunęli gospodarzowi do podpisu oświadczenie, że nie wnosi zastrzeżeń do sposobu przeszukania i uszkodzeń. Nikt już później niczego nie wyjaśniał, nikt nie pokrył strat, nawet nie przeprosił. Policjanci z Gorzkowic pomogli tylko zabezpieczyć okno płytą pilśniową.

Gospodarz ocenia straty spowodowane akcją SPAP na 5 do 7 tys. zł. To nic w porównaniu ze straconym zdrowiem i zszarganą na wsi opinią. Bo wkrótce po policyjnej akcji pan Janusz trafił do szpitala. Widział podwójnie, stracił słuch na jedno ucho, z trudem wypowiadał słowa...
Do tej pory jednak nigdzie się nie poskarżył. - Córka mnie namawiała, ale myślałem wtedy, że trzeba na to machnąć ręką, bo potem będzie się ktoś mścił.

Antyterroryści tłumaczą, że dostali zadanie i je wykonali. - My zawsze jesteśmy tylko wykonawcami zlecenia - mówi podinsp. Michał Stępiński, dowódca SPAP w Łodzi i odsyła do służb prasowych komendy wojewódzkiej.

Zleceniodawcy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Decyzję o użyciu SPAP na wniosek komendanta miejskiego w Piotrkowie, podjął zastępca komendanta wojewódzkiego. Pytania o podstawy do zarządzenia akcji brygady AT wobec Bogu ducha winnego inwalidy policja kwituje stwierdzeniem, że ustalenia operacyjne mają charakter tajny.

- Przeszukanie przeprowadzono w związku z podejrzeniem, że mężczyzna posiada broń i materiały wybuchowe - mówi podinsp. Joanna Kącka z KWP w Łodzi, i dodaje, że "w ocenie kierownictwa piotrkowskiej komendy informacje operacyjne dotyczące podejrzenia posiadania broni, amunicji i materiałów wybuchowych zostały należycie zweryfikowane." Janusz Góra podejrzewa, że fałszywy donos złożyła osoba z jego rodziny, z którą pokłócił się krótko przed zdarzeniem. Potwierdza to nasze źródło z kręgów policyjnych.

Dorota Mrówczyńska, prokurator rejonowy w Piotrkowie, przyznaje, że w aktach sprawy jest stanowisko Janusza Góry, który złożył oświadczenia, że nie wnosi zastrzeżeń co do sposobu przeszukania i powstałych uszkodzeń. - Jeśli jednak ten pan uważa, że czynności i ich zakres były niezasadne, może złożyć zawiadomienie o przestępstwie i zostanie wszczęte dochodzenie o przekroczenie uprawnień bądź niedopełnienie obowiązków przez policję - deklaruje prokurator Mrówczyńska.

Sam zainteresowany zapowiada, że skieruje sprawę do prokuratury i wystąpi o odszkodowanie. Według adwokata Mariusza Sadowskiego, ma duże szanse, by wygrać z policją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki