Złodziejski domofon?

Tak twierdzą przeciwnicy obecnego zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Bolesława Chrobrego. Od początku tygodnia na drzwiach bloków należących do spółdzielni pojawiają się tajemnicze ogłoszenia. Ich autor, podpisujący się jako "Dobry Gospodarz", zarzuca zarządowi, że system domofonów na trzech widzewskich osiedlach to fikcja i wręcz zagraża bezpieczeństwu mieszkań.

Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż działanie domofonu - lokator po prostu wpisuje na małej klawiaturze przy drzwiach numer swojego mieszkania, wciska symbol kluczyka, a na koniec wklepuje osobisty czterocyfrowy kod i wchodzi do klatki.

Wtorek, późne popołudnie. Przed blokiem nr 339 przy ul. Gogola przerażona starsza pani nie może uwierzyć własnym oczom. Ogłoszenie "Dobrego Gospodarza" głosi, że "domofon rejestruje datę i godzinę otwarcia drzwi przez każdego z domowników. Znając Twoje pory powrotu do domu można sobie bezpiecznie pomyszkować w mieszkanku pod Twoją nieobecność..."

Na tym nie koniec sensacji ujawnianych przez "Dobrego Gospodarza". Co jeszcze czytamy w ogłoszeniu?

"Do każdej klatki schodowej można wejść niezauważonym, stosując uniwersalny na całym osiedlu kod dostępu dla listonoszy, dozorców, roznosicieli reklam, pijaków, zbieraczy złomu i oczywiście... złodziei. Sprawdź, że każdy może wejść gdzie chce". W tym miejscu "Dobry Gospodarz" podaje w ogłoszeniu rząd cyfr, przedzielonych symbolem kluczyka. Wpisaliśmy ten kod przy jednej z klatek i... po chwili byliśmy w środku.

Na tym nie koniec. Według "Dobrego Gospodarza", są drzwi, które nie staną przed nami otworem po wpisaniu uniwersalnego kodu. Gdzie? W pięciu procentach bloków zamieszkanych przez "dobrych znajomych" zarządu spółdzielni.

- Sprawdziliśmy, to fakt - mówi Antoni Zeler z Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego, skupiającego przeciwników obecnego zarządu spółdzielni im. Chrobrego. Zeler twierdzi, że "akcja domofonowa" to element niezbędnej mieszkańcom osiedli kampanii informacyjnej przeciw rzekomej niekompetencji Jana Królaka, prezesa zarządu, oraz jego ludzi.

Jan Królak wszystkie zarzuty zawarte w ogłoszeniu nazywa "brudną walką wyborczą skrajnej opozycji" (akurat w czerwcu mieszkańcy głosują na kandydatów do rady nadzorczej osiedla). Jednocześnie Królak nie zaprzecza, że możliwe byłoby skonstruowanie urządzenia, które podłączone do domofonu, odczyta godziny otwarcia drzwi klatki przez danego lokatora.
- Ale wymagałoby to tak wielu umiejętności i zachodu, że nie wiem, czemu miałoby to służyć - mówi Jan Królak. - Przecież teoretycznie naszą rozmowę także ktoś może nagrywać jakimś urządzeniem.

Prezes spółdzielni mieszkaniowej zaznacza, że on sam nawet nie znał tajnego kodu, a liczba posiadaczy tej wiedzy była bardzo ograniczona. Ale autorzy ogłoszenia wiedzą swoje: "Zacznij znowu używać zwykłych kluczy do otwierania klatki schodowej", "Zadbaj o bezpieczeństwo sam. Zarząd ani ich kandydaci do Rady Nadzorczej tego nie zrobią".

Aferą domofonową zainteresowaliśmy policję.

- Ujawnienie uniwersalnego kodu na Widzewie-Wschodzie nie ma znamion przestępstwa. Ale administracja osiedla może zgłosić się do komisariatu przy ul. Wysokiej, jeśli np. uzna, że działanie autorów akcji przyczyniło się do okradzenia jakiegoś mieszkania - komentuje Michał Szewczyk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Ogłoszenie z bloku przy ul. Gogola zniknęło już po półgodzinie po naszym odkryciu. Nie wiadomo, kto je zdjął.

Wybory do rady nadzorczej spółdzielni potrwają do końca czerwca. Antoni Zeler zapowiada dalszą walkę o głosy lokatorów. Ta toczy się na kolejnych zebraniach w klubie "Kubuś" przy ul. Gorkiego.

Prezes Królak po akcji "Dobrego Gospodarza" zapowiada, że cyfry w nietajnym już kodzie zostaną wkrótce zmienione we wszystkich blokach na trzech osiedlach Chrobrego.