Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital na peryferiach, dojazd utrudniony

Matylda Witkowska
Kto chce odjechać spod szpitala w Tuszynie, musi nastawić się na długie czekanie
Kto chce odjechać spod szpitala w Tuszynie, musi nastawić się na długie czekanie fot. Paweł Nowak
Pacjenci i pracownicy szpitala w Tuszynku narzekają na fatalny dojazd. Trudno dostać się tu zwłaszcza w niedziele, a starsze osoby nie mają siły.

- Proszę się zatrzymać, nie mam siły iść do autobusu, a następny mam za dwie godziny - prosi mężczyzna łapiący "stopa" na drodze ze szpitala. - Codziennie dowożę tu z Łodzi żonę na chemioterapię i nie mam jak wrócić. A po wypadku noszę gorset i nie dam rady dojść trzech kilometrów do głównej drogi - dodaje.

W podobnym tonie wypowiadają się inni czekający na autobus pod szpitalem.

- Kilka osób zrezygnowało z pracy, bo nie mieli jak dojeżdżać - opowiada pielęgniarka z Piotrkowa, czekająca na przystanku. - Ciężko jest dojechać zwłaszcza w niedziele, a już w większe święto jest dramat. A przecież szpital pracuje codziennie.

Problemem szpitala jest położenie w środku lasu, z daleka od głównej drogi krajowej, po której regularnie kursują nie tylko autobusy PKS, ale też busiki prywatnych przewoźników.

W tygodniu spod szpitala do Łodzi jeździ dziewięć autobusów i drugie tyle do Piotrkowa Trybunalskiego, ale w niedziele już tylko po pięć. Pierwszy autobus pojawia się na przystanku o godz. 11.30, wcześniej nie sposób tu dotrzeć. Kto się spóźni, musi czekać półtorej godziny na następny albo iść do głównej drogi trzy kilometry. Kiepsko jest z dojazdem w stronę Piotrkowa - kto nie zdąży na autobus o 16.25, musi czekać na autobus aż do godz.19.30, a zupełna tragedia jest w Wielkanoc i Boże Narodzenie - obok szpitala przejeżdżają wtedy zaledwie trzy autobusy.

Pracowników trzy razy dziennie dowozi busik. - Ale często kończę pracę po kursie busiku i wtedy muszę czekać ponad dwie godziny - opowiada pielęgniarka. - Problem pojawia się, gdy trzeba coś załatwić i dojechać do miasta pomiędzy kursami busu. Interweniowaliśmy w PKS, ale nic to nie dało.
- Nie możemy wypowiadać się w imieniu odwiedzających, a personel nie zgłaszał nam żadnych uwag - mówi Agnieszka Piesiak, rzeczniczka prasowa tuszyńskiego szpitala.

- Nie jest dobrze, ale też nie jest tragicznie - ocenia inspektorka w Zarządzie Dróg i Zieleni w Tuszynie. - Każdy dojeżdża do szpitala czym może. Jedni samochodami, inni rowerami, busikami albo na piechotę.

Część kursów obsługuje PKS w Łodzi, część PKS Piotrków. Na zmianę rozkładu jazdy szanse są jednak niewielkie. - Nie mieliśmy żadnych uwag ani zgłoszeń dotyczących rozkładu jazdy, dlatego nie planujemy żadnych dodatkowych kursów - wyjaśnia Danuta Grzybowska, referentka ds. rozkładu jazdy w piotrkowskim PKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki