18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołota wciąż jeszcze żyje, ale Adamek idzie na wojnę

Dariusz Kuczmera
Przeszywający wzrok Andrzeja Gołoty może zrobić wrażenie, ale nie na Tomaszu Adamku. Który z nich wywalczy pas?
Przeszywający wzrok Andrzeja Gołoty może zrobić wrażenie, ale nie na Tomaszu Adamku. Który z nich wywalczy pas? fot. Krzysztof Szymczak
Więcej było śmiechu niż strachu, więcej żartów niż przerażenia podczas wczorajszego ważenia pięściarzy przed Polsat Boxing Night - galą, której punktem kulminacyjnym będzie walka stulecia Andrzeja Gołoty z Tomaszem Adamkiem.

Gołota zdziwiony swoim "osiągnięciem" - 116,350 kg - wydawał się wyluzowany jak nigdy dotąd. - Chciałbym się najpierw grzecznie ze wszystkimi przywitać. Widać, że jedzenie polskie jest dużo lepsze od amerykańskiego - wyjaśnił swoją nadwagę Andrew.

Dużo lżejszy - 97,250 - był Tomasz Adamek. Mógł sobie nawet pozwolić na wejście na wagę w spodniach dresowych i z zegarkiem na ręku. Mniej Adamek ważył i mniej żartował. - Ile rund potrwa walka? Jestem przygotowany na wielką wojnę. Szukam wielkich przeciwników i chcę z nimi wygrywać. Nie wybieram ich. Jest Andrzej, więc stoczymy walkę stulecia. Nie boję się tej kategorii, bo od dwóch lat sparuję z ciężkimi. Każda wygrana podnosi cię w górę. Potrzebuję tego zwycięstwa. Cieszę się, że boksuję wreszcie w Polsce, a nie w Stanach.

Andrzej Gołota o zwycięstwie nie mówił. Towarzyszyła mu żona Mariola. Na pytanie, czy obecna żona pomagała mu w przygotowaniach do walki, Andrew odparł z wdziękiem: - Mariola, to bardzo obecna żona.

Andrzej Gołota powspominał też dawne czasy spędzone w Łodzi. - Przed 20 laty wygrywałem tutaj walki turnieju o Srebrną Łódkę, trenowałem też w sali Gwardii - mówił Gołota. - Kiedyś to był milicyjny, dziś policyjny klub. Lubię Łódź.

Zupełnie nie zna miasta, w którym dziś będzie walczył Tomasz Adamek. - Może byłem w Łodzi z pięć razy - zwierzył się. - Nie mam czasu na zwiedzanie. Przyjechałem w czwartek, więc byłem tylko w hotelu. Może przejdę się po centrum tuż przed walką.

Z troską o zdrowie Andrzeja Gołoty było następne pytanie. - Jak ręka, Andrzej?

- Na razie jeszcze żyję - znów rozbawił publiczność nasz pięściarz.

Na pewno podczas ceremonii ważenia w Klubie Elektrownia w Manufakturze luźniejszy i weselszy, mniej spięty, był Gołota. Ale przecież walka z Adamkiem to nie kabaret, chociaż... Na biletach, o które tak trudno, wydrukowana była nazwa strony: www.biletynakabarety.pl. Ale to czysty przypadek.

Dzisiejszą walkę w Atlas Arenie Łódź obejrzy 14,5 tys. widzów. Ceny biletów u koników osiągnąć mogą astronomiczne kwoty, nawet do tysiąca zł. Tyle, ile kosztuje legalny bilet VIP, z cateringiem, alkoholem i tuż przy ringu, z którego mają kapać krople krwi. Może rzeczywiście tak będzie, choć wczoraj był większy show. Nikt nikogo nawet nie popchnął, może dlatego, że rzecznik gali Paweł Wójcik z Polsatu rozdzielał schodzących z wagi i pozujących do zdjęć bokserów małym czerwonym długopisem.
Ważenie zrobiło jednak wrażenie na wielkim miłośniku boksu Zbigniewie Bońku. Nie kryje sympatii do Tomasza Adamka, ale zanim wyściskał pięściarza z Gilowic, najpierw przywitał się serdecznie z Janem Tomaszewskim. - Może to dla nas ta gala? - zażartował Zibi. - Daj spokój - odparł Tomek. Później człowiek, który zatrzymał Anglię, stwierdził, że sobotnia walka stulecia Adamek - Gołota przejdzie do historii, jak "jego" mecz na Wembley.

Porównań z futbolem nie czynił Boniek. - Pierwszy raz jestem na ważeniu przed walkami bokserskimi - ujawnił Zibi. - Muszę zachowywać się grzecznie, bo tutaj tak wielu jest bokserów, że można narazić się na cios.

Później Boniek usiadł na konferencji w ostatnim rzędzie obok tak pięknej kobiety, że trudno było oprzeć się jej urodzie. Spieszymy wyjaśnić i uspokoić żonę Zibiego - panią Wiesławę, że to był czysty przypadek, bo śliczna niewiasta po swojej prawej stronie miała co prawda Bońka, ale po lewej towarzysza życia, oczywiście pięściarza. A z pięściarzami Boniek nie zadziera.

Sobotnia gala ma być "polskim Hollywood", jak wyjaśnił prowadzący wczorajszą konferencję Mateusz Borek. Wielu będzie znamienitych gości. Od polityków, aktorów, ludzi estrady, do sportowców i organizatorów walk bokserskich. Wczoraj w Łodzi pojawił się dawno niewidziany Andrzej Grajewski.

Andrzej Gołota i Tomasz Adamek będą walczyć o pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji IBF. Ten ekscytujący pojedynek poprzedzi siedem innych walk, weteranów z młodymi wilkami. Nestorzy się odgrażali, jak Maciej Zegan przed walką z Krzysztofem Cieślakiem: - Zegan wraca do boksu - mówił o sobie "Matt Bumm Bumm".

Próbował straszyć miną swojego rywala Dawid Kostecki. - Wyjdź wreszcie z piaskownicy, wyrwę ci głowę z korzeniami - drwił z Grzegorza Soszyńskiego. Walczyć też będzie 42-letni Wojciech Bartnik z Arturem Szpilką.

Najważniejsza jest walka stulecia. - To walka o miejsce w historii boksu - powiedział trener Adamka Andrzej Gmitruk. Sekundant Gołoty Sam Colonna nie typował wyniku. - Najbardziej cieszy wielkie zainteresowanie walką - powiedział Colonna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki