Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Łowcy skór skazani, ale do więzienia nie pójdą

Wiesław Pierzchała
Sąd uznał, że proceder oskarżonych był karygodny
Sąd uznał, że proceder oskarżonych był karygodny fot. Jakub Pokora
W aferze "łowców skór" Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał wcześniejsze wyroki dla pięciu byłych pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego, którzy brali pieniądze od firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów. Skazał ich na kary od półtora do dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wyrok jest prawomocny.

Skazani to: 40-letni Akram H. rodem z Syrii, 38-letni Jarosław F., 44-letnia Małgorzata M. (wszyscy są lekarzami), 40-letni sanitariusz Sławomir S. i 69-letnia Zofia T., była dyspozytorka pogotowia, która od kilku lat przebywa na emeryturze. Według prokuratury, za informacje o zgonach pacjentów oskarżeni mieli otrzymać w sumie od 21 do 39 tys. zł każdy. Oskarżeni nie przybyli wczoraj do sądu.

Od wyroków z 3 lipca 2009 roku, które zapadły w Sądzie Okręgowym w Łodzi, odwołały się obie strony. Prokurator uważał, że wyroki są zbyt łagodne, więc domagał się ich uchylenia i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Tego samego domagali się obrońcy oskarżonych, ale z zupełnie innych powodów: uważali, że ich klienci są niewinni.

Prokurator narzekał też, że podczas pierwszego procesu sąd nie zakazał oskarżonym wykonywania zawodu. Obrońcy twardo przeciw temu oponowali uważając, że taki zakaz byłby dla lekarzy śmiercią cywilną.

Adwokaci podkreślali, że branie pieniędzy za informacje o zgonach to była swego rodzaju stara świecka tradycja w pogotowiu. Oprócz gotówki, pracownicy pogotowia dostawali od wdzięcznych szefów zakładów pogrzebowych meble, telewizory i butelki koniaku, które trafiały do siedziby pogotowia. Jego dyrekcja miała ponoć pytać prokuraturę, czy takie prowizje i darowizny to przestępstwo i słyszała w odpowiedzi, że nie. Dopiero później, gdy afera "łowców skór" ujrzała światło dzienne, miało się okazać, że to jednak przestępstwo.

Obrońcy dowodzili, że w tej sprawie nie było poszkodowanych, bowiem zakłady pogrzebowe nie zawyżały - jak utrzymywała prokuratura - stawek za te pogrzeby, z których musieli odpalić dolę pogotowiu. Twierdzili też, że oskarżeni nie byli pewni, czy za każdym razem otrzymają prowizję od firm pogrzebowych.

Wszystkich przebił adwokat Janusz Kruczykowski, który przekonywał, że dla rodzin zmarłych pacjentów działalność oskarżonych była wybawieniem, bowiem natychmiast po zgonie - dzięki pośrednictwu pracowników pogotowia - kontaktowali się z nimi przedstawiciele firm pogrzebowych.

Najciekawszy był przypadek Akrama H. z Syrii, który do pracy w pogotowiu przybył zaraz po studiach i z początku myślał, że pieniądze za informacje za zwłoki to taka lokalna tradycja. Potem przejrzał na oczy, ruszyło go sumienie i nie chciał brać pieniędzy. Nie chciał też jeździć do zgonów, za co - jak zaznaczyła broniąca go Ewa Szlubowska - był karany dyscyplinarnie i szykanowany przez kolegów, którzy m.in. porysowali mu samochód. Według pani mecenas, to dzięki zeznaniom Akrama H. sprawa trafiła do sądu. Dlatego domagała się uniewinnienia jej klienta.

Wywody obrońców nie przekonały jednak sądu, który podtrzymał wyroki.

Sprawa "łowców skór" to jedna z najgłośniejszych afer w III RP. Główni oskarżeni pavulonem uśmiercali pacjentów pogotowia i meldowali zakładom pogrzebowym, że mają dla nich skórę, bo tak nazywali zmarłych. W sprawie tej sanitariusz Andrzej N. został skazany na dożywocie, jego kolega po fachu Karol B. na 25 lat więzienia, zaś dwaj lekarze, Janusz K. i Paweł W., na sześć i pięć lat pozbawienia wolności. Wczorajszy proces i wyrok to kolejna odsłona tej ponurej afery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki