Propozycję wskrzeszenia parady złożył jej organizator Adam Radoń. Powiedział radnym, że chciałby, by miasto wyłożyło na to 2,5 mln zł.
Inicjatywa wskrzeszenia parady podoba się koalicyjnej większości w radzie, czyli Platformie Obywatelskiej i Lewicy. Szkopuł w tym, że w budżecie Łodzi nie ma wolnych 2,5 mln zł. Kwota jest astronomiczna. Dla porównania sztandarowa łódzka impreza, czyli festiwal Camerimage, ma dostać w tym roku od miasta 1,5 mln zł.
- Nie jest powiedziane, że miasto ma w stu procentach finansować Paradę Wolności. Może damy tylko część tej kwoty - mówi Tomasz Kacprzak, szef rady miejskiej (PO).
To, co zaproponował Adam Radoń, w ogóle nie przypomina starej parady. Chce, by impreza przekształciła się w europejski festiwal miłośników muzyki. W kilku punktach miasta ma stanąć kilka scen, a na każdej będzie pobrzmiewać inna muzyka. Na Piotrkowskiej - muzyka klubowa, w Manufakturze - latino, na Zdrowiu - rock, w Łódź Art Center - reggae, na placu Dąbrowskiego - operetka. W parku Julianowskim ma stanąć scena dla seniorów. Oprócz tego zaplanowano panele dyskusyjne o wolności w Polsce po 1989 r. Pomoc w organizacji dyskusji i debat miałby zapewnić Uniwersytet Łódzki.
Przeciwny reaktywowaniu parady jest PiS.
- Czuję się szantażowany przez organizatora imprezy. To wygląda tak, jakbyśmy musieli spłacać jakieś długi byłego prezydenta wobec pana Radonia - mówi radny Krzysztof Piątkowski. - 2,5 miliona złotych to astronomiczna kwota, w mieście są pilniejsze potrzeby. Nie mam nic przeciwko temu, by ktoś zorganizował zabawę dla młodzieży na Piotrkowskiej, ale nie za miejskie pieniądze.
Decyzja o ewentualnym wskrzeszeniu parady zapadnie jutro na sesji. - Pomysł pana Radonia jest ciekawy, ale uważam, że tegoroczna parada powinna być skromniejsza. Z powodów finansowych i politycznych - mówi Bartosz Domaszewicz, szef komisji promocji. - Już się mówi, że organizacja parady to manifest polityczny PO, która chce zanegować wszystko, co robił Jerzy Kropiwnicki. Ale to nieprawda.
Według Domaszewicza jest niebezpieczeństwo, że imprezy nie da się w tym roku zorganizować z rozmachem, jaki proponuje Radoń. Gdyby te obawy okazały się słuszne, przeciwnicy polityczni oskarżyliby PO o to, że potraktowala paradę jako kiełbasę przedwyborczą.
Trudno się dziwić takim posądzeniom, bo nie pierwszy raz PO chce zawalczyć o paradę. W 2006 r. Krzysztof Kwiatkowski, obecny minister sprawiedliwości, kandydujący wówczas w wyborach na prezydenta Łodzi, obiecywał wskrzesić Paradę Wolności. Impreza odbywała się w latach 1997 - 2003. Skończyła się, kiedy Jerzy Kropiwnicki zakazał uczestnikom przemarszu ulicą Piotrkowską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?