Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Wyjątkowo kosztowny pomysł reaktywacji Parady Wolności

Monika Pawlak
Parada Wolności w nowej wersji ma kosztować Łódź 2,5 mln złotych.
Parada Wolności w nowej wersji ma kosztować Łódź 2,5 mln złotych. Paweł Nowak, archiwum
Wybory samorządowe za pasem - więc wraca temat Parady Wolności. O tym, czy jedna z najgłośniejszych imprez masowych po siedmiu latach przerwy wróci na ulice Łodzi, mają dyskutować jutro łódzcy radni.

Propozycję wskrzeszenia parady złożył jej organizator Adam Radoń. Powiedział radnym, że chciałby, by miasto wyłożyło na to 2,5 mln zł.

Inicjatywa wskrzeszenia parady podoba się koalicyjnej większości w radzie, czyli Platformie Obywatelskiej i Lewicy. Szkopuł w tym, że w budżecie Łodzi nie ma wolnych 2,5 mln zł. Kwota jest astronomiczna. Dla porównania sztandarowa łódzka impreza, czyli festiwal Camerimage, ma dostać w tym roku od miasta 1,5 mln zł.

- Nie jest powiedziane, że miasto ma w stu procentach finansować Paradę Wolności. Może damy tylko część tej kwoty - mówi Tomasz Kacprzak, szef rady miejskiej (PO).

To, co zaproponował Adam Radoń, w ogóle nie przypomina starej parady. Chce, by impreza przekształciła się w europejski festiwal miłośników muzyki. W kilku punktach miasta ma stanąć kilka scen, a na każdej będzie pobrzmiewać inna muzyka. Na Piotrkowskiej - muzyka klubowa, w Manufakturze - latino, na Zdrowiu - rock, w Łódź Art Center - reggae, na placu Dąbrowskiego - operetka. W parku Julianowskim ma stanąć scena dla seniorów. Oprócz tego zaplanowano panele dyskusyjne o wolności w Polsce po 1989 r. Pomoc w organizacji dyskusji i debat miałby zapewnić Uniwersytet Łódzki.

Przeciwny reaktywowaniu parady jest PiS.

- Czuję się szantażowany przez organizatora imprezy. To wygląda tak, jakbyśmy musieli spłacać jakieś długi byłego prezydenta wobec pana Radonia - mówi radny Krzysztof Piątkowski. - 2,5 miliona złotych to astronomiczna kwota, w mieście są pilniejsze potrzeby. Nie mam nic przeciwko temu, by ktoś zorganizował zabawę dla młodzieży na Piotrkowskiej, ale nie za miejskie pieniądze.

Decyzja o ewentualnym wskrzeszeniu parady zapadnie jutro na sesji. - Pomysł pana Radonia jest ciekawy, ale uważam, że tegoroczna parada powinna być skromniejsza. Z powodów finansowych i politycznych - mówi Bartosz Domaszewicz, szef komisji promocji. - Już się mówi, że organizacja parady to manifest polityczny PO, która chce zanegować wszystko, co robił Jerzy Kropiwnicki. Ale to nieprawda.

Według Domaszewicza jest niebezpieczeństwo, że imprezy nie da się w tym roku zorganizować z rozmachem, jaki proponuje Radoń. Gdyby te obawy okazały się słuszne, przeciwnicy polityczni oskarżyliby PO o to, że potraktowala paradę jako kiełbasę przedwyborczą.

Trudno się dziwić takim posądzeniom, bo nie pierwszy raz PO chce zawalczyć o paradę. W 2006 r. Krzysztof Kwiatkowski, obecny minister sprawiedliwości, kandydujący wówczas w wyborach na prezydenta Łodzi, obiecywał wskrzesić Paradę Wolności. Impreza odbywała się w latach 1997 - 2003. Skończyła się, kiedy Jerzy Kropiwnicki zakazał uczestnikom przemarszu ulicą Piotrkowską.

Zobacz zdjęcia z poprzednich edycji Parady Wolności

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki