- Kiedy się tylko cieplej zrobi, to człowiek z robactwem z tych drzew nie może sobie poradzić - mówi Bronisław Bereś, mieszkaniec bloku, który z balkonu do pnia drzewa ma niespełna metr. - O problemie informowałem na zebraniu mieszkańców z administratorem, do tej pory niestety żadnej reakcji nie ma.
Nikt z lokatorów nie chce drzew usunąć, bo każdy zdaje sobie sprawę, jakie kary za niszczenie zieleni mogą na niego spaść. - Moja żona ma alergię, kiedy to drzewo kwitnie, to okna nawet nie można otworzyć - mówi Bronisław Bereś.
- Przyjęło się, że drzewa sadzi się w odległości 5-7 metrów od bloku, a ta akacja w jakiej jest odległości? - pyta kolejny z sąsiadów. - Nawet dwóch metrów nie ma od budynku.
Mieszkańcy narzekają też na drzewa przed blokiem. Dwie rozłożyste wierzby są pochylone w stronę budynku, uniemożliwiając tym samym przejazd każdemu większemu samochodowi.
- Jakby tutaj chciała dostać się straż pożarna do pożaru, to nie przejechałaby - mówi jeden z lokatorów.
Waldemar Błoński, wiceprezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej, administratora bloku, mówi, że lokatorzy o problemie oficjalnie na piśmie ich nie poinformowali.
- Wycinanie drzew to jest bardzo delikatna sprawa. Drzewo jednemu może przeszkadzać, a drugiemu już nie - mówi Waldemar Błoński. - Dlatego czekamy na wspólną inicjatywę mieszkańców, np. w postaci pisma. Jeśli będzie wspólne stanowisko lokatorów, to wtedy wystosujemy oficjalne pismo do urzędu miasta o zgodę na ewentualne wycięcie drzew - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?