Albo przynajmniej, abym usłyszał obietnicę, że taka tabliczka pojawi się do końca tego tygodnia. Padła ona we wtorek, na pierwszym "rowerowym" spotkaniu w Zarządzie od styczniowego referendum.
Mandat za przejazd rowerem na wprost w kierunku deptakowej części Pietryny to jedyny, jaki w życiu dostałem, a zarazem chyba najsłynniejszy rowerowy mandat w Łodzi. To po nim zacząłem się na poważnie angażować w sprawy rowerowe. W końcu 250 złotych trochę bije po kieszeni. Mandat wystawił patrol zmotoryzowany Straży Miejskiej w składzie R. Frontczak i M. Podsiedlik, którym tutaj chciałem serdecznie podziękować za motywację do pracy.
Od tego czasu skrzyżowanie obrosło obszerną dokumentacją. Przede wszystkim, pojawiły się trzy alternatywne koncepcje, jak je pokonać rowerem zgodnie z prawem. Strażnicy miejscy pouczyli mnie, że powinienem sobie skręcić w lewo razem z samochodami, dojechać do Kościuszki, na skrzyżowaniu Mickiewicza z Kościuszki wjechać w drogę rowerową i nawrócić nią do Piotrkowskiej. Zdzisław Sowiński z Zarządu Dróg i Transportu powiedział w telewizji, że powinienem "zejść z roweru i przeprowadzić rower przejściem podziemnym". Sąd grodzki z kolei podszedł do sprawy jeszcze bardziej kreatywnie i stwierdził, że ten znak nakazuje mi przeciąć obie nitki pasów dla samochodów i sobie skręcić w drogę rowerową po drugiej stronie skrzyżowania w prawo albo w lewo.
W pismach ZDiT pojawiły się następujące argumenty, dlaczego nie da się nic zrobić z tym skrzyżowaniem:
a) bo nie ma pieniędzy, a całe skrzyżowanie trzeba zmienić,
b) bo w tramwaju dużo ludzi jedzie, a na rowerach mało, więc i tak nie zmienimy,
c) bo rower jest pojazdem,
d) bo na skrzyżowaniu jest duużo wypadków (zapytałem policji, ile z nich spowodowali rowerzyści w ostatnich latach - żadnego),
a wreszcie szachujący wszystkich na ładne parę lat argument, że skrzyżowanie będzie zmienione, jak stanie tam hotel Hilton - który jak widzimy jakoś nie chce stanąć...
Kiedy zmienił się dyrektor ZDiT, napisałem znowu, aby sprawdzić, czy zasadnicza zmiana polityczna przekłada się choć trochę na znaki drogowe. Dostałem odpowiedź - nie przekłada się.
Byłem już bliski zwątpienia, kiedy do Łodzi przyjechała ekipa Zespołu ds. Dróg Rowerowych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zabraliśmy ich na nasze ulubione skrzyżowanie. "Może ono rzeczywiście jest takie niebezpieczne?" - pytamy. "E tam, zwyczajne. Po prostu nie chcą wam zrobić. Walczcie dalej, macie rację" - powiedzieli eksperci i pojechali, wysyłając do ZDiTu opinię, w której "pachnie Mrożkiem" nie było jedynym epitetem.
Jeżeli tabliczka "nie dotyczy rowerów" zawiśnie naprawdę, zapraszam wszystkich na szampana pod tym znakiem. Może akurat nikt nie będzie patrzył w kamery monitoringu i nam się upiecze. A od następnego dnia zbieramy mandaty na: Żwirki i Zielonej między Piotrkowską a Kościuszki, Narutowicza od Wschodniej do Piotrkowskiej i Legionów od placu Wolności do Kościuszki. Tam również potrzebujemy "nie dotyczy rowerów". Czy uda się szybciej niż w 10 miesięcy?
Wojtek Makowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?