Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pabianice: odwołany prezes kontratakuje

Marcin Bereszczyński
Grzegorz Gałasiński
W pabianickim szpitalu ciągle wrze po zeszłotygodniowej decyzji prezydenta Zbigniewa Dychty i rady nadzorczej tej placówki o odwołaniu Witolda Barszcza z funkcji prezesa Pabianickiego Centrum Medycznego.

W środę prezydent Pabianic poinformował radnych miejskich o przyczynach decyzji. Przedstawił 10 zarzutów. Witold Barszcz nie chciał ich komentować, zanim nie zapozna się z nimi szczegółowo.
Wczoraj odwołany prezes zabrał głos.

- Zarzuty są nieprawdziwe, sfabrykowane i wprowadzają w błąd radnych oraz mieszkańców - oświadczył Witold Barszcz.

Wśród zarzutów było "uzdrawianie zmarłych" w celu zdobycia większych kwot z NFZ. Barszcz wyjaśnił to błędami przy przepisywaniu numerów PESEL ze skierowań do systemu informatycznego. Dwa pomylone numery dotyczyły osób zmarłych, które nigdy nie leczyły się w Pabianicach.

Przeciwko Barszczowi wysunięto też zarzut przywłaszczenia karetki. Chodziło o stary pojazd, któremu skończyła się rejestracja. Starostwo przedłużyło ją, ale wpisało karetce nowego właściciela, czyli PCM, które powstało w miejsce SPZOZ. Zdaniem Byłego prezesa sprawę odkręcono, a zabór mienia to pomówienie.

Prezydent Dychto utrzymywał też, że niekorzystny dla szpitala był przetarg na sterylizację.

- Prezydent oszukał radnych - twierdzi Witold Barszcz. - Sterylizacja nie spełniała wymogów. Konieczny był przetarg na wykonawcę usługi. Jedyna oferta opiewała na 670 tys. zł rocznie, o 80 tys. mniej niż wydawaliśmy przed przetargiem. Dychto jest w błędzie mówiąc, że przetarg dotyczył 1,1 mln zł.

Barszcz utrzymuje, że Dychto zwolnił go dlatego, że były prezes chciał wyrzucić z pracy główną księgową, związaną rodzinnie z likwidatorem SPZOZ. Księgowa rzekomo poskarżyła się Dychcie, a już następnego dnia prezydent zawiesił Barszcza w sprawowaniu funkcji prezesa PCM.

Prezydent Pabianic Zbigniew Dychto jest na urlopie. Ma wyłączony telefon lub znajduje się poza zasięgiem.

Pełna treść oświadczenia Witolda Barszcza:

Zgodnie z moim oświadczeniem z dnia 1 lipca 2010 roku pragnę Państwu przedstawić szczegółowe wyjaśnienia dotyczące postawionych mi, pod moją nieobecność na Radzie Miejskiej, zarzutów sformułowanych przez Prezydenta Zbigniewa Dychto. Oświadczam ponownie, że zarzuty te są nieprawdziwe, sfabrykowane i wprowadzają w błąd Radę Miejską i mieszkańców Pabianic co do rzeczywistego stanu tych spraw.
Odnosząc się kolejno do stawianych zarzutów na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 30 czerwca 2010 informuję, co następuje:
Zakaz przekazywania informacji Radzie Nadzorczej, Radzie Miejskiej i pracownikom Urzędu Miasta Pabianic.
W finansach publicznych pracuję od kilkudziesięciu lat zajmując się zarządzaniem znacznie poważniejszych budżetów niż budżet szpitala czy skromny budżet miasta. Jedną z naczelnych zasad w finansach publicznych jest ich jawność i przejrzystość. Od początku mojego funkcjonowania w szpitalu zasadę tę uznałem za naczelną w sposobie i stylu zarządzania, zarówno w stosunku do wszystkich pracowników, władz właścicielskich i kontrolnych a także mediów, których zadaniem jest informowanie opinii publicznej. Miedzy innymi temu miała służyć powołana przeze mnie instytucja rzecznika prasowego, dziesiątki spotkań z całą załogą oraz cykliczne spotkania z zespołami administracyjnym i lekarskim szpitala. Każde zapytanie ustne czy pisemne Urzędu, Rady Nadzorczej i władz nadrzędnych traktowane było przeze mnie i moich pracowników priorytetowo, przed sprawami bieżącymi. Jestem przekonany, że oprócz pustosłowia Prezydent, ani członkowie Rady Nadzorczej nie są w stanie przedstawić żadnej sprawy, o której wyjaśnienie mnie proszono i nie otrzymano wyczerpującej odpowiedzi.

Przetarg na sterylizację
W tej sprawie Prezydent oszukał Radę Miejską i wraz ze swoimi "zausznikami" nie do końca zapoznał się z całością dokumentacji. Po pierwsze sterylizacja w obecnym stanie nie spełnia standardów medycznych i wymogów stawianych przez jednostki kontrolne, zarówno pod względem powierzchni, jej organizacji przestrzennej, jak i wyposażenia w odpowiednie urządzenia. Prawidłowy proces sterylizacji zapobiega przenoszeniu zakażeń i jest niezbędny w prowadzeniu każdej działalności medycznej. Bezpośrednią odpowiedzialność za jej stan ponosi organizator usług medycznych, bez względu na to czy się to komuś podoba, czy nie. Rozstrzygnięty przetarg miał na celu zmniejszenie kosztów funkcjonowania obecnej struktury, zapewnienie odpowiedniej jakości sterylizacji a przez to zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów. Kto tego nie rozumie musi wziąć odpowiedzialność na siebie. Przedstawione Radzie Miasta koszty po przetargu 1 mln 100 tys. zł. nie wiadomo skąd się wzięły. Przecież ofertę złożyła tylko jedna firma z ceną 670 tys. zł. rocznie; tzn. że wobec obecnych kosztów rocznych 750 tys. zł., byłoby obniżeniem kosztów o 80 tys. zł., a nie znacznym wzrostem jak to przedstawił Prezydent. Dodatkowe oszczędności osiągnięto by eliminując z N ZOZ-u konieczność modernizacji sterylizatorni za przedstawioną w planach kwotę 2-2,5 mln zł. Obecnie przetarg został wstrzymany co jest szkodą dla spółki.

Udostępnienie sali operacyjnej
W tej kwestii doszło do kolejnej manipulacji Rady Miejskiej i opinii publicznej. Nieprawdą bowiem jest, że profesor Fabiś, któremu użyczono jedną z kilku od lat niewykorzystywanych sal operacyjnych, przeprowadzał na niej zabiegi z użyciem endoprotez. Byłoby to sprzeczne z obowiązującą ustawą o zakładach opieki zdrowotnej, zabraniającą prowadzenia na terenie zoz działalności konkurencyjnej. Profesor jest wybitnym specjalistą od rekonstrukcji więzadeł kolana. Operacje te nigdy nie były przeprowadzane na terenie pabianickiego szpitala, choć zapotrzebowanie na tego typu usługi jest duże. Poza osiąganymi bezsprzecznie dochodami z tej działalności, możliwe byłoby nauczenie zespołu naszych specjalistów tej metody leczenia. Zarówno jedno i drugie nie podobało się Prezydentowi. W tej kwestii podpisano z Profesorem oficjalną umowę, akceptowaną przez radcę prawnego spółki, ujmującą wszelkie korzyści i zagrożenia mogące z niej wynikać, którą Prezydent uznał za antydatowaną. Prosiłem, w odpowiedzi na te zarzuty, aby o ile je podtrzymuje zawiadomił stosowne organy. Tego nie zrobił! Zarzut, że likwidator nie pobiera z tego korzyści jest co najmniej niestosowny. Tenże likwidator od początku swojego działania jest "na garnuszku" nowego podmiotu (spółki), nie ponosząc kosztów wynajmu pomieszczeń, ciepła, energii elektrycznej, sprzątania i innych mediów. Czy wobec kompletnego braku zainteresowania likwidatora gospodarką powierzonym mieniem mogłem pozwolić na jego niewykorzystanie? A skoro chciałem go wykorzystać i wziąć zapłatę za przysłowiowe powietrze to czy działałem na szkodę spółki? Prezydent to już ustalił, a Państwo oceńcie sami.

Zakład Opiekuńczo-Leczniczy
Rozpoczynając swoją pracę w Pabianicach zastałem opracowaną przez poprzedników strategię utworzenia 13-łóżkowego ZOL-u. Ponieważ zgodnie z przepisami Ministerstwa Zdrowia i NFZ etaty w ZOL przelicza się na 35 łóżek (pacjentów), prowadzenie 13-łóżkowego ZOL-u osobowo pochłania te same koszty co 35-łóżkowy, natomiast przychód z NFZ byłby o połowę niższy. W związku z tym opracowałem plan utworzenia większego ZOL-u. Po przyjęciu większości pacjentów, okazało się, że ponad połowa z nich nie jest w stanie przeprowadzić najprostszych czynności życiowych (żywienie, higiena osobista, czynności fizjologiczne). Aby prowadzić tą działalność prawidłowo, bez naciągania rodzin na dodatkowe koszty leków, materaców, pampersów i osobistego zaangażowania rodzin w opiekę nad pacjentem zwiększono ilość personelu obsługującego , a także zapewniono potrzebny sprzęt i materiały. W ślad za tym nie poszło finansowanie z NFZ, który w początkowym okresie niepełnego obłożenia, za takich pacjentów płacił 208 zł., a później jedynie 73 zł., co nie pokrywało wszystkich kosztów o których mowa powyżej.
Takie prowadzenie ZOL-u przynosiło jednak zadowolenie pacjentów i ich rodzin. Potwierdziła to w szczególności kontrola Wojewódzkiego Centrum Zdrowia Publicznego przeprowadzona w lutym br. Niestety działalność ta przynosiła straty na poziomie 100 000 zł/miesięcznie. Jako prezes spółki i dyrektor N ZOZ, odpowiedzialny własnym majątkiem nie tylko za organizację, ale przede wszystkim za wynik finansowy firmy, zdecydowałem o zaprzestaniu tej działalności. Nie mogłem pozwolić, aby działalność ZOL-u była finansowana przez przynoszącą dochody działalność szpitalną ograniczając rozwój firmy, rozumiany wyłącznie jako inwestycje w ludzi i sprzęt. Asumptem do tego było nie przyjęcie warunków konkursu ogłoszonego przez NFZ na ten rodzaj działalności, z kwotą 78 zł/osobodzień. Według wyliczeń odpłatność za osobodzień, razem z odpłatnością pacjenta, powinna wynosić ca’ 140 zł. Wbrew przepisom prawa, mojej opinii i Rady Nadzorczej, Prezydent pisemnie polecił mi ponowne uruchomienie ZOL-u w oparciu o kontrakt z NFZ, mimo iż był dokładnie poinformowany o stratach, jakie działalność ta będzie przynosiła. Jest to kolejny przykład działania właściciela na niekorzyść spółki.
Jednocześnie pragnę podać do publicznej wiadomości, iż wbrew opiniom Prezydenta prowadzenie zakładu opiekuńczo-leczniczego nie jest kwalifikowane jako działalność ściśle szpitalna, a w związku z tym powinna być dla spółki działalnością uboczną, przynoszącą zysk. Wbrew twierdzeniom Prezydenta, możliwe jest także dokonywanie zmian w biznesplanie dołączonym do wniosku o przyznanie dotacji w ramach wieloletniego Programu Rządowego "Wsparcie jednostek samorządu terytorialnego w działaniach stabilizujących system ochrony zdrowia". Jego założenia - elastyczne dostosowanie spółki do warunków otoczenia - już dawno powinny być znane Prezydentowi i ludziom z jego otoczenia.

Dzierżawa nieruchomości
Zgodnie z zapisami uchwały Rady Ministrów Nr 58/2009 w sprawie ustanowienia Programu Wieloletniego pod nazwą "Wsparcie jednostek samorządu terytorialnego w działaniach stabilizujących system ochrony zdrowia" pkt. 10 ust. 4 załącznika wyraźnie określa zasady przekazania majątku nowo powstałej spółce. Mimo licznych uwag kierowanych do Prezydenta, od czerwca 2009 roku do dnia dzisiejszego warunek ten nie został do końca spełniony. Czy w związku z niewypełnieniem warunków planu B, dotacja dla Miasta jest możliwa? Moim zdaniem nie o czym Prezydent wie i nie podejmuje w tej sprawie żadnych kroków legislacyjnych. Opowiada natomiast o braku rozliczeń z likwidatorem za majątek ruchomy i że "spółka chce wciąż nakładów od Miasta". Nie wie jednak, bądź nie chce wiedzieć, że spółka nie może finansować ze swoich środków żadnych inwestycji w majątek do niej nie należący. Obowiązek ten z mocy prawa jest przynależny właścicielowi. Między innymi po to, przez kilka miesięcy tworzono uchwałę RM o umowie dzierżawy nieruchomości przez spółkę, w myśl której bez zgody Rady Miasta spółka nie jest w stanie zarządzać nawet 1 cm² powierzchni. Podpisałem tą umowę z zastrzeżeniem, że stan nieruchomości oceni wspólna komisja techniczna Miasta i spółki, a protokół z tej kontroli będzie nieodłączną częścią umowy. Mimo przekazania do podpisu protokołu oceny technicznej stanu nieruchomości, nie został on podpisany przez Prezydenta, w pierwotnej wersji; Prezydent zmienił ustalenia komisji wykreślając z protokołu niekorzystne oceny. Zgodnie z jednym z jej zapisów do czasu usunięcia wszystkich technicznych stwierdzonych wad nieruchomości, Miasto bierze na siebie odpowiedzialność oraz płatność wszelkich wynikających z tej odpowiedzialności nakazów płatniczych, kar, mandatów i innych rygorów instytucji kontrolujących. Zapisy umowy zobowiązywały mnie każdorazowo, do wystepowania do Rady Miasta o zgodę na wydzierżawienie każdej części majątku nieruchomego, np.: na automat do napojów, garażu na potrzeby firmy opiekującej się zielenią i w innych. Wszystkie one pozostały bez odpowiedzi. Rada Miasta, zaś dziwiła się dlaczego prezes zgłasza tak błahe sprawy i decyzji w tych sprawach nie podejmowała.

Współpraca z likwidatorem
Funkcję swoją przejąłem w określonej sytuacji organizacyjnej, ekonomicznej i osobowej, w tym niestety z obsługą księgową i radcą prawnym , wybranym poza przetargiem, o czym wiedzę posiadła Rada Miejska i Prezydent. Dopiero w ostatnim okresie dowiedziałem się o silnych związkach rodzinnych Pana Ostojskiego i Pani Roszak, co nie jest obojętne dla ich "współpracy" a także tłumaczy mechanizm mojego odwołania: Pani Roszak ukryła przede mną, likwidatorem i Prezydentem wpływ do N ZOZ-u środków finansowych na wynagrodzenia lekarzy rezydentów, które uprzednio za okres listopad-grudzień 2009 wpłynęły na konto likwidatora SP ZOZ-u i zostały zajęte przez komornika. Przez cały drugi kwartał utrzymywała ona, że środków tych nie ma. W związku z tym zastosowałem technikę kompensaty należności, tym bardziej, że zabrane przez komornika z konta likwidatora pieniądze dla lekarzy wypłaciłem ze środków N ZOZ-u. Po pół roku postanowiłem wyjaśnić sprawę u źródeł, czyli w Ministerstwie Zdrowia. W obecności likwidatora, na trzy dni przed moim odwołaniem, zadzwoniłem do Pani Naczelnik Górskiej z Departamentu Finansów MZ. W rozmowie, wspólnie z likwidatorem, usłyszeliśmy, ze zaległe pieniądze zostały ponownie przesłane, tym razem na konto N ZOZ-u, o czym podległe Pani Roszak służby księgowe nas nie poinformowały. Poproszona o wyjaśnienia Roszak pokrętnie zaczęła tłumaczyć, iż pieniądze te nie były oznakowane, nie wiedziała którego okresu dotyczą. Dopiero w następnym dniu przedstawiła szczegółowe rozliczenie. W przeddzień zawieszenia mnie w pełnionych funkcjach, powiadomiłem późnym popołudniem likwidatora o tym, że w związku z tym niedopatrzeniem zamierzam rozwiązać umowę z Główną Księgową i jej zastępcą. Skutek był natychmiastowy, bowiem, zatrudniona bez mojej wiedzy i zgody u likwidatora Roszak, dowiedziawszy się od niego o całym obrocie sprawy, wraz z nim, wypaczoną wersję przekazała Prezydentowi. Jak Państwo wiecie Prezydent zadziałał natychmiast, rano następnego dnia. Nie pytał nikogo o zdanie. Nie starał się wyjaśnić merytorycznie sprawy, nie zadał żadnego pytania, uwierzył jednej stronie! Nic dziwnego, że powiązania rodzinne i akceptacja tego stanu przez Prezydenta doprowadziły do sytuacji, że przedstawiciel kancelarii radców prawnych Jakubowska-Banaszak, Ostojski & Partnerzy, prowadzących obsługę prawną SP ZOZ-u dodatkowo został likwidatorem. Może dlatego, by prowadząc likwidację za 500 zł miesięcznie odzyskać kilkuset tysięczne należności jako wierzyciel SP ZOZ-u?. Oczywiście za pełną wiedzą i przyzwoleniem Prezydenta. Nic też dziwnego w tym, że likwidator prowadzi likwidację wbrew wszelkim obowiązującym przepisom: bez żadnych środków na ten cel w budżecie Miasta, bez obowiązującego, w świetle ustawy o finansach publicznych planu finansowego lub choćby preliminarza wydatków, bez nadzoru Rady Społecznej, niezgodnie z ustawą o zoz-ach. Gdzie podziały się i na co zostały przeznaczone środki, które likwidator miał z działalności SP ZOZ-u. Dlaczego nie próbował dochodzić należności za nadwykonania za 2009 rok. Kto miał tego pilnować jak nie on i organ założycielski?.

Przywłaszczenie karetki
SP ZOZ posiadał 3 karetki, jedna starą, dwie nowe. Obie nowe karetki, kupione dzięki staraniom Prezydenta, z powodu nie wygrania konkursu na prowadzenie Pogotowia Ratunkowego zostały wydzierżawione za kwotę 15 tysięcy zł. miesięcznie. Trzecia karetka, od czasu przejęcia jej w zarządzanie przez likwidatora stała niewykorzystana do dnia dzisiejszego, mimo pozwolenia Prezydenta na jej zbycie. W międzyczasie skończyła się ważność jej rejestracji, z czym przyszła do mnie Pani Renata Barys - kierownik sekcji administracji. Jako odpowiedzialny za całość środków ruchomych użyczonych przez likwidatora N ZOZ-owi, poprosiłem Panią Kierownik o przedłużenie rejestracji w Starostwie Powiatowym, co zostało zgłoszone do Starostwa pod pieczątką N ZOZ-u. Starostwo wydało decyzję o przedłużeniu rejestracji z jednoczesną zmianą właściciela na N ZOZ, o czym we wniosku nie było mowy. Po otrzymaniu nowego dowodu rejestracyjnego likwidator zwrócił uwagę na zmianę właściciela. Napisał w tej sprawie pismo do Starostwa Powiatowego. Starostwo zaś odpisało, że nie może zmienić raz wydanej decyzji, a wszelkie reklamacje w tej sprawie mogą być rozpatrzone po zgłoszeniu do prokuratury. Z pismem tej treści przyszedł do mnie po pomoc. Po umówieniu się z urzędnikiem Starostwa pojechaliśmy do niego, gdzie likwidator złożył oświadczenie o zaistniałej pomyłce, w związku z czym wydano prawidłowy dowód rejestracyjny, bez prowadzenia dodatkowego postępowania administracyjnego. Jak jeszcze trzeba wykrzywić rzeczywistość, by w ustach Prezydenta (tego Pana) przedstawić to wydarzenie Radzie Miejskiej jako informację o zamiarze zaboru mienia?.

Uzdrawianie zmarłych - fakty, mity
Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadza bieżącą i okresową weryfikację wszystkich świadczeń medycznych wykonanych i sprawozdawanych. Ma to na celu ujawnienie błędów, często błędów wprowadzania danych do systemu informatycznego. Zawsze pozostawiony jest czasokres do poprawy błędnych danych lub na złożenie wyjaśnień. Tak było i tym razem. Ogłoszenie o przeprowadzanej weryfikacji danych za rok ubiegły ukazało się na ogólnodostępnej stronie internetowej ŁOW NFZ w dniu 26 stycznia 2010. Wśród wykazanych błędów znalazły się świadczenia ze źle wpisanymi na skierowaniach numerami PESEL pacjentów, zamiast 59 było 54 i 37 zamiast 32. Do systemu informatycznego przeniesiono dane ze skierowania, zgodnie bowiem z Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji pracowników placówek ochrony zdrowia nie wymieniono wśród osób uprawnionych do żądania okazania Dowodu Osobistego, a Karty Ubezpieczenia nie są jeszcze wprowadzone. Dwa pomylone numery PESEL to właśnie numery osób zmarłych, którym nie udzielano świadczeń w SP ZOZ-ie w Pabianicach. Świadczeń udzielono żyjącym osobom, z innymi niż sprawozdane numerami PESEL. I można to było wyjaśnić, w przewidzianym terminie - do 6 kwietnia 2010. Musiałby się tym jednak ktoś interesować.
Zgodnie z wypowiedzianym przez Pana Prezydenta twierdzeniem, nie można zapominać, że SP ZOZ w likwidacji to inne przedsiębiorstwo niż PCM Sp. z o. o.. Gdzie więc był likwidator, wynajęta przez niego kancelaria radcowska, pracownicy księgowi i windykacyjni? Dlaczego nie przewidziano w służbach likwidatora osób odpowiedzialnych za ochronę podstawowych źródeł finansowania placówki, jakim jest przychód z NFZ. Dlaczego nie usuwając tego i innych błędów likwidator naraził placówkę (i miasto) na stratę około 90 000 zł.? Jakie w związku z tym są kompetencje likwidatora i jaką ma on odpowiedzialność? Czy słuszne było powołanie na to stanowisko osoby, która nigdy nie była odpowiedzialna za prowadzenie, czy likwidację zakładu opieki zdrowotnej? Dlaczego odpowiedzialność za ten stan próbuje się przenieść na mnie? Udzielenie odpowiedzi na te pytania pozostawiam Państwu.
W SP ZOZ-ie w Pabianicach, a obecnie w N ZOZ-ie "Pabianickie Centrum Medyczne" miesięcznie sprawozdawanych jest ponad 20 tysięcy świadczeń. Poprzednia weryfikacja przeprowadzana była w lipcu i sierpniu 2009. Zakwestionowano świadczenia na łączną kwotę ponad 240 000 zł. W wyniku poprawienia danych i złożonych wyjaśnień kwota ta pozostała na koncie SP ZOZ-u w Pabianicach. Lutowa weryfikacja nie przyniosła również niekorzystnych konsekwencji dla N ZOZ "Pabianickie Centrum Medyczne", bowiem wszystkie błędy zostały w przewidzianym czasie usunięte czego nie uczynił likwidator.
Autokratyczne formy zarządzania … czy walka z partykularnymi interesami grup
Faktem jest, że przed moim przyjściem do szpitala, i niestety w trakcie mojej działalności w szpitalu działały i nadal działają grupy przedkładające swoje partykularne interesy nad dobro ogółu. To one właśnie podnosiły larum w momentach przekształceń organizacyjnych, które za każdym razem odbierały im cząstkę własnych interesów na rzecz interesów pacjentów. W oczywisty sposób ludzie ci nie mogli popierać nie tylko mojej działalności, ale i zmian które zachodziły w szpitalu. Anonimy, donosy, skargi i pomówienia były ich głównymi argumentami w przeciwstawianiu się koniecznym przemianom. Kiedy sytuacja szpitala była tragiczna (przełom roku 2008/2009) mój sposób zarządzania był dobry, najważniejsze decyzje zmuszony byłem podejmować sam; nie było wokół mnie ludzi skorych do wzięcia współodpowiedzialności za decyzję w tamtych czasach. Pozbyłem się (na wniosek kierowników) niepotrzebnych pracowników, zmieniłem fatalne umowy, zwiększyłem przychody, zmniejszyłem koszty, poprawiłem organizację pracy. W ciągu roku doprowadziłem do równowagi finansowej przedsiębiorstwo, które od wielu lat przynosiło milionowe straty. Nic dziwnego, że ludzie którym to nie odpowiadało i nie odpowiada do dziś mają negatywne zdanie o moich dokonaniach. Dziś przykro mi, że nie rozumie tego Ten, który prosił mnie o pomoc i na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za całe miasto.
Aby uniknąć zarzutu wyłącznie jednoosobowego zarządzania, w nowo powołanej spółce ustanowiłem tzw. zespół kierowniczy, w skład którego oprócz mnie weszli Pełnomocnik ds. medycznych, Główna Księgowa oraz Pełnomocnik ds. współpracy z NFZ i Rzecznik Prasowy. Zespół ten omawiał, rozpatrywał i decydował o najważniejszych kwestiach dla spółki i N ZOZ-u.

Pogarszające się wyniki finansowe
Kolejną nieprawdą "sprzedaną" Radzie Miejskiej i opinii publicznej przez Prezydenta jest informacja o pogarszających się wynikach finansowych.
Za rok 2009 spółka i N ZOZ "Pabianickie Centrum Medyczne" osiągnęły dodatni wynik finansowy w wysokości 247 000 zł. Proszę, aby wszyscy pamiętali o tym, ze wynik ten jest osiągnięciem nowo narodzonego podmiotu i doprowadzenie go do stałego generowania wolnych środków obrotowych wymagało dalszych zmian, które zostały teraz zaprzepaszczone oraz od wpływu otoczenia, na które nikt z nas nie ma wpływu. Wyżej pisałem o przeszkodach personalnych teraz muszę wspomnieć o obciążeniu nowego podmiotu, z kapitałem założycielskim 150 000 zł, kosztami raz już zakupionych leków o wartości 380 000 zł. Ten stan rzeczy w pierwszych dniach spółki skazywał ją na konieczność ogłoszenia upadłości, bowiem, zobowiązania co najmniej dwukrotnie przekroczyły posiadany kapitał. W grudniu 2009 roku ta kwestia nie znalazła zrozumienia na wspólnym spotkaniu Prezydenta, jego radcy prawnego i Przewodniczącej Rady Nadzorczej oraz konwentu seniorów RM. Podtrzymano wówczas, nie tylko szkodliwą dla spółki decyzję, zapłaty za leki, ale także błędną uchwałę Rady Miejskiej dotyczącą przekazania majątku. Skutek in minus dla spółki: 380 000 zł. ca’ za leki i minimum 160 000 zł. za brak pożytków z wynajmowania nieruchomości byłego szpitala. Dodatkowym utrudnieniem było zmniejszenie finansowania wszystkich szpitali w Polsce przez NFZ o 3-4,5% wartości w stosunku do kontraktu z poprzedniego roku. Jako jedyny szpital w całym województwie łódzkim uzyskałem zmniejszenie kontraktu tylko o 0,41% tj. 210 000 zł w skali roku. Jest to niewątpliwy sukces w skali całego województwa, ale jednak zmniejszający wynik o tą kwotę w skali roku. Między innymi z tych względów, wynik działalności N ZOZ-u za styczeń 2010 był ujemny, o czym informowano Radę Nadzorczą. W kolejnych miesiącach roku odnotowano znaczną poprawę wyników niwelującą styczniową stratę, z opcją osiągania dodatnich wyników od czerwca 2010 roku do zgodnego z planem zysku 2,5 mln zł. Rada Nadzorcza, Rada Miejska i Mieszkańcy Miasta mogą być tylko "wdzięczni" Prezydentowi, że powołując od nowa ZOL, wynik ten nigdy nie zostanie osiągnięty.

Przekazując niniejsze informacje, zgodne ze stanem faktycznym, oświadczam, że jak zawsze pozostaję do Państwa pełnej dyspozycji, w kwestii wyjaśnienia szczegółów, których być może nie znaleźli Państwo w powyższych odpowiedziach na postawione mi przez Prezydenta, zarzuty.

Witold W. Barszcz

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki