Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mordują, gdy są bezradni

Joanna Leszczyńska
Rodzina M. wprowadziła się do wieżowca na Dąbrowie 7 lat temu.
Rodzina M. wprowadziła się do wieżowca na Dąbrowie 7 lat temu. Krzysztof Szymczak
Z Bohdanem Bielskim, psychologiem sądowym rozmawia Joanna Leszczyńska.

34-letni łodzianin, który zamordował dwójkę swoich dzieci i żonę, a sam podciął sobie żyły, cierpiał na depresję. W powszechnym odczuciu depresja kojarzy się z cichym cierpieniem i z agresją skierowaną przeciwko sobie. W tym przypadku ten człowiek najpierw zamordował najbliższe sobie osoby, a potem sam próbował odebrać sobie życie. Co nim mogło kierować?

Zapewne mamy tu do czynienia z jednym z nielicznych fenomenów, opisywanych jako samobójstwo rozszerzone. Z badań wynika, że w latach 1991-2005 na ponad 5 tysięcy zdarzeń o charakterze samobójczym, z których skutecznych było około 4.800, doszło do 12 tzw. samobójstw rozszerzonych. One charakteryzują się tym, że sprawca, cierpiący na depresję z cechami psychozy, zabija najpierw osoby najbliższe w rodzinie, a na koniec siebie. Dość trudno jest dokładnie zbadać motywy i stan sprawcy, bo zwykle skutecznie odbiera sobie życie.
Istotnie, chorego na depresję wyobrażamy sobie jako osobę cichą, smutną bez napędu życiowego. 90 procent samobójstw popełniają właśnie osoby chore na depresję. Ale depresja depresji nie równa. Zdarza się ciężka postać depresji z cechami psychozy, której towarzyszą np. urojenia.

Dlaczego tacy samobójcy zabijają najbliższe sobie osoby?

To była przeciętna rodzina, dzieci zadbane. Najlepszym dowodem na to, że ta rodzina była postrzegana jako normalnie żyjąca jest to, że jedna z znajomych zaalarmowała policję, że dzieci nie poszły do szkoły, a rodzice do pracy. Już jednorazowe zaburzenie codziennego życia spowodowało zaniepokojenie. Co kierowało tym człowiekiem? Być może przerażenie, może poczucie winy, może poczucie odpowiedzialności za to, że nie daje sobie z czymś rady? Ci ludzie czują się bezradni wobec świata i chcą uchronić najbliższe osoby od cierpień. Czytałem, że byli świadkami Jehowy, ale nie uważam, żeby to mogło mieć znacznie. Choroba może dotknąć wszystkich - bez względu na wyznanie. Jeżeli mamy do czynienia z chorobą psychiczną, to motyw jest trudny do ujawnienia i zrozumienia, dlatego mówi się o niepoczytalności sprawcy, co oznacza niezdolność do zrozumienia znaczenia czynu i pokierowania nim.

Czy taki samobójca ma świadomość, że pozbawia bliskich życia, że tego nie da się odwrócić?

Jeżeli jego depresji towarzyszyła psychoza, która polega na zupełnie nieadekwatnym odbiorze rzeczywistości, to nie ma takiej świadomości. Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, co taka osoba może myśleć. Np. że jest kimś, kto ma do spełnienia misję. Co osoba to inna psychoza. Z dostępnych badań wynika, że samobójcy rozszerzeni mają zaburzenia urojeniowe.

Dwa lata temu w Kutnie ojciec zamordował troje dzieci, wielokrotnie uderzając w nie nożem, choć już jeden cios pozbawiał je życia. Sam się powiesił. Dlaczego ci samobójcy są tak brutalni wobec bliskich, a łagodniejsi w metodzie pozbawienia życia wobec siebie?

Ich energia rozładowuje się w tych zasadniczych czynach, tych, które mają ochronić bliskich przed złem tego świata, a po drugie łatwiej jest zadać uderzenia innym niż sobie. Ich brutalność może wynikać z tego, że chcą być skuteczni. Przecież chcą uchronić bliskich przed dalszymi nieszczęściami.
Ojciec z Kutna nie mógł się pogodzić z tym, że żona chciała od niego odejść. To był prawdziwy, a nie urojony problem...

Może to była depresja endogenna, czyli taka która po prostu się rozwija z człowiekiem i któregoś dnia uaktywnia się z powodu wystąpienia tzw. czynników spustowych, takich jak kłopoty finansowe, czy rodzinne. Tak, tym elementem spustowym do samobójstwa może być np. konflikt małżeński, jak i kłopoty ekonomiczne. Facet, który do tej pory świetnie prowadził przedsiębiorstwo, nagle nie radzi sobie. Mężczyźni są mniej skłonni do szukania pomocy na zewnątrz, do chodzenia do psychologa, czy psychiatry. A to bardzo pomaga, jak człowiek uwolni się od obowiązku bycia silnym. Może w tej rodzinie z Łodzi wydarzyło się coś, co wywołało zaostrzenie choroby? Dokumentacja medyczna pozwoli ocenić, na jaki rodzaj depresji cierpiał ten sprawca. Na pewno można z tego wyłączyć zamierzoną czystą agresję, jaka występuje często np. przy rozbojach, kiedy sprawcą kierują niskie pobudki. Ten człowiek na pewno będzie podany długiej obserwacji psychiatrycznej, która pozwoli ocenić, czy nastąpiła u niego całkowita niepoczytalność i nie będzie odpowiadał karnie, czy częściowa. W tym ostatnim przypadku może liczyć na złagodzenie kary.

Czy są sygnały przepowiadające, że cierpiący na depresję może dopuścić się zabicia bliskich i siebie, co mogłaby wcześniej wychwycić np. żona i inni domownicy?

Nie ma prostej rady. Na pewno chory nie może być zostawiony sam sobie. Ale nawet jak wszystko jest pod kontrolą, może dojść do tragedii, kiedy nagle ujawni się psychotyczny charakter tej choroby. W samobójstwach depresyjnych często nie ma sygnałów, że może dojść do tragedii. Jest ogólny niepokój. W głębokiej depresji często nawet specjaliści nie dostrzegają zagrożenia. W chorym dojrzewa myśl i nagle w przypadkowej godzinie ją realizuje, wtedy, kiedy nikt nie zdoła mu przeszkodzić. Spotykamy się w gabinetach, czy w klinice z demonstracyjnymi, histerycznymi zapowiedziami samobójstw, które są sposobem na szantażowanie rodziny i często kończą się niczym. Natomiast ludzie z prawdziwym problemem, którzy mają prawdziwe myśli samobójcze, nie deklarują tego, a odbierają sobie życie, często wtedy, kiedy w domu są sami. Tak samo jest w przypadku samobójców rozszerzonych. Tak było też w tym przypadku. Wieczorem nasiliło się cierpienie tego człowieka i dokonał tego, czego dokonał.

Jeden z psychologów twierdzi, że tacy samobójcy mogą używać liczby mnogiej w deklaracjach typu: "Nasze życie jest beznadziejne"?

Jest to możliwe, że ci ludzie nie tłumią w sobie poczucia beznadziejności. Można mógł brać leki, a stan chorego się pogorszy. Nawet lekarze nie są w stanie tego wyczuć. Leczenie depresji nie polega na tym, że szybko przywraca się energię i radość życia. Ono jest długotrwałe i dobieranie leków czasami trwa miesiącami. Trzeba czasu, żeby wysycić system nerwowy związkami chemicznymi. Zdarzało się, że po niektórych lekach chorym przybyło energii, ale nie zdążyło ustąpić poczucie beznadziejności i dokonywali samobójstwa.

Co może czuć teraz sprawca?

Jeśli to była psychoza, to może jest zadowolony z tego, co uczynił, bo może wypełnił znak Boga, albo sam się poczuł Bogiem. Jeśli objawy psychotyczne ustąpiły pod wpływem leków, dotarło wszystko do niego i jest przerażony.

Podobnych przypadków wybuchu agresji wobec rodziny jest coraz więcej. Czy to coś mówi o współczesnych czasach?

Mówi. Życie staje się brutalne, nie tylko w takim znaczeniu, że ktoś fizycznie nas krzywdzi. Szeroko pojmowana agresja towarzyszy nam wszędzie, począwszy od zachowań polityków po zwolnienia z pracy, które też jest postrzegane przez osoby zdolne do pracy jako agresywne działanie. Wiele krajów ogranicza swoją opiekuńczą rolę. Nie sposób ludziom we wszystkim pomóc. To wszystko na pewno źle wpływa na ludzi słabszych psychicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mordują, gdy są bezradni - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki