Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie poszkodowanych przez Elżbietę Jaworowicz

Joanna Leszczyńska
Elżbieta Jaworowicz wie, jak zrobić telewizyjny, pełen emocji show.
Elżbieta Jaworowicz wie, jak zrobić telewizyjny, pełen emocji show. Michał Tuliński
W Łodzi spotkali się ludzie, którzy czują się ofiarami "Sprawy dla reportera". Przyjechało dwadzieścia kilka osób z całego kraju. Postanowili zarejestrować Stowarzyszenie Stop Nierzetelni. Inicjatorką jego powołania jest Olga Chobot z Radomska. Program, którego była bohaterką, Rada Etyki Mediów uznała za nieobiektywny i niezgodny z etyką dziennikarską.

fot. Michał Tuliński
W tej "Sprawie " to nie Chobot była antybohaterem. Przeciwnie - poszkodowaną.

- Problem, z którym zgłosiłam się do "Sprawy dla reportera", dotyczył działania prokuratury i sądu w ustaleniu prawdy o działaniu firm, z którymi współpracowałam - mówi Olga Chobot. - Oczekiwałam, by rzetelnie pokazano problem. Podczas nagrania w Radomsku, kiedy pani Jaworowicz uznała, że moje wypowiedzi są za mało emocjonalne, pozwalała sobie na różne "zachęty" i komentarze, np. "chyba kopnę tę babę". Niestety, nie podeszła uczciwie do moich adwersarzy. A przecież będąc w Radomsku mogła poprosić ich o wypowiedź, a wtedy może inna byłaby wymowa programu. Mnie zaprosiła do nagrania w studiu na 6 tygodni przed czasem, a ich na kilka dni. Nie przyjechali. Niestety, pani redaktor nie przeczytała listu, który druga strona konfliktu przesłała do telewizji. Ponadto pokazała na antenie moją płaczącą 16-letnią córkę i byłego męża, choć prosiłam, by tego nie robiła.

Po emisji programu Olga Chobot została przez swoich adwersarzy oskarżona o naruszenie dóbr osobistych.

- Elżbieta Jaworowicz przez całe postępowanie sądowe wspierała mnie, twierdziła, że to absurd, że za treść programu odpowiada redakcja - mówi Olga Chobot. - Po przegranej apelacji i decyzji sądu, że muszę moich przeciwników przeprosić, postawa pani redaktor diametralnie zmieniła się. Rozmawiała ze mną bardzo niegrzecznie, wręcz arogancko. O tym, że wróci do tematu, nie było mowy, chociaż wcześniej obiecywała to widzom.

Krytyczne opinie na temat "Sprawy dla reportera" pojawiały się już wcześniej. Przed trzema laty krakowscy dziennikarze przyznali Jaworowicz Anty-Nagrodę za brak rzetelności dziennikarskiej przy realizacji tematu dotyczącego hotelu przy ulicy Szerokiej. Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady Etyki Mediów (REM), przypomina sobie program w obronie skonflikto-wanego ze środowiskiem lekarskim i oskarżanego przez kolegów o grubiaństwo kardiochirurga dziecięcego w Krakowie, w którym dziennikarka posłużyła się bardzo emocjonalnymi wypowiedziami rodziców chorych dzieci. Helena Kowalik, sekretarz REM, poświęciła temu programowi obszerną analizę w "Służbie Zdrowia" z 24 marca 2008 roku, z której jasno wynika, że emocjonalne i populistyczne podejście do tematu górowało nad próbą ustalenia prawdy.

Magdalena Bajer: Jaworowicz to dla mnie fenomen. Polska się zmieniła, a "Sprawa dla reportera" dalej jest.

-Dlaczego? - zastanawia się prof. Wiesław Godzic, medioznawca. - Jesteśmy biednym społeczeństwem, które nie lubi bogatych. Nie mamy zaufania do instytucji. A pani Jaworowicz przeważnie występuje w obronie szarego człowieka właśnie przeciwko instytucji. Ale nie wszystkie instytucje są winne i nie każdy szary człowiek jest kryształowo czysty. Elżbieta Jaworowicz gra dobrego sekretarza partii, który interweniuje, kiedy inne sposoby zawodzą. Można też powiedzieć, że to taki telewizyjny Janosik. Z pewnością wielu osobom pomogła, ale widziałem często jednostronne podejście do sprawy, w której jedna ze stron jest gorzej przedstawiona albo przez dobór postaci, albo często przez napastliwy ton dziennikarki. Dziennikarz nie powinien uważać się za jedynego sprawiedliwego.
Ireneusz Wielimborek z Sierpca czuje się ofiarą wymierzania sprawiedliwości przez dziennikarkę:

- W moim zakładzie cukierniczym doszło do wypadku - opowiada. - Maszyna ucięła pracownikowi rękę do łokcia. Inspekcja pracy zarzuciła mi, że to moja wina, bo maszyna nie ma osłon, pracownik był nieprzeszkolony i nie pracował na właściwym stanowisku. Poszkodowany zarzucał mi, że nie udzielałem mu pomocy i nie wezwałem karetki. Przyjechała pani Jaworowicz, nagrała wypowiedzi jego, jego rodziny, narzeczonej. Przed godz. 15 przyjechała do zakładu. Byłem 50 km od Sierpca. Przez telefon krzyczała do mnie, że na pewno jestem na miejscu, tylko udaję, że mnie nie ma. Prosiłem, żeby zaczekała, a ona nie miała czasu. A przecież mogła umówić się. W programie zmieszano mnie z błotem. Wyszedłem na potwora. W styczniu pani Jaworowicz wróciła do tematu, ale znowu nie chciałem jechać na nagranie do czasu zakończenia postępowania sądowego. Teraz mam prawomocny wyrok sądu. Sąd uznał, że osłony były prawidłowe, szkolenia też. Ale lokalna prasa zrobiła ze mnie krwiopijcę.

Prof. Godzic: - Pani Jaworowicz uwierzyła w XIX-wieczny model sprawiedliwości. Każdy kapitalista jest zły, a robotnik wyzyskiwany, nawet jak pije wódkę w pracy. Tymczasem reporter ma być podejrzliwy.

Do Stowarzyszenia Stop Nierzetelni wstąpił też Ireneusz Kujawa z Osia koło Borów Tucholskich. Były właściciel jego domu zwrócił się po pomoc do Elżbiety Jaworowicz. Chciał udowodnić, że Kujawa odebrał mu nieruchomość niezgodnie z prawem.

- Jadłem z rodziną obiad - opowiada Kujawa. - Nagle pani Jaworowicz, bez uzgodnienia, zjawiła się pod moim domem. Włączona kamera, grupka ludzi krzyczących: "Złodzieju, oddaj nam nasze rzeczy!". Moje dzieci pokładły się ze strachu na dywanie. Musiałem wezwać policję.

Kujawa twierdzi, że nie wyrażał zgody na emisję programu ze swoim wizerunkiem. Kilka dni przed programem został zaproszony do nagrania w studiu, ale odmówił, bo uznał, że program będzie zmanipulowany.

Europoseł Wojciechowski, częsty gość w "Sprawie dla reportera", wygłosił na wizji opinię, że osoba uczciwa nie biega nerwowo po posesji jak Kujawa.

- Ludzie zaczęli mnie traktować jak cwaniaka i wyzyskiwacza, bo pani Jaworowicz jest wyrocznią - mówi Kujawa.

Skierował sprawę do sądu w Bydgoszczy: - Pani Jaworowicz wyzwała mnie od pieniaczy. Wtrącała się w rozprawę, aż sąd zwrócił jej uwagę.
Sąd nakazał, aby Elżbieta Jaworowicz przeprosiła Kujawę za naruszenie dóbr osobistych, sugerowanie moralnie wątpliwych postaw w jego życiu, ujawnienie jego wizerunku i za wtargnięcie na jego własność. Sprawę ma ponownie rozpatrzyć Sąd Apelacyjny.

Prof. Godzic: - Ten program utrzymany jest w formule show, która odległa jest od żmudnego, mało widowiskowego dochodzenia do prawdy. Tymczasem trzeba się pochylić nad dokumentami, czasem zaprosić kilku prawników, którzy mają różne spojrzenie. Powiewanie jakimś dokumentem to za mało. Red. Jaworowicz naciska, chce wywołać emocje, co pewnie sprzyja oglądalności tego show.

Barbara Markowska z Rady Etyki Mediów po raz pierwszy spotyka się z tym, że powstaje stowarzyszenie przeciwko programowi telewizyjnemu. Ostatnio REM w dwóch przypadkach uznała, że Jaworowicz złamała zasady obiektywizmu i rzetelności. Kilka innych skarg jest rozpatrywanych.
Zastrzeżeń do "Sprawy dla reportera" nie ma na razie Komisja Etyki TVP, która rozpatrzyła 6 skarg i żadnej nie uznała za słuszną. Trzy inne rozpatruje.

Znana dziennikarka telewizyjna: - To program, który ma oglądalność, są reklamy, a to jest najważniejsze.

W obronie Jaworowicz wystąpiło 13 stowarzyszeń. - To bardzo pożyteczny program, pokazujący problemy, które inaczej nie zostałyby tak nagłośnione - mówi Edward Gollent ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe "Biedronka". - Też miałem sprawę w sądzie za wypowiedzi w tym programie, ale obroniłem się.

Olga Chobot podkreśla, że stowarzyszenie nie chce zniszczenia programu, który z pewnością jest potrzebny i pomógł wielu ludziom. Ale też skrzywdził. Dlatego musi być rzetelnie i obiektywnie robiony. Ludzie przychodzący do tego programu są często wrakami emocjonalnymi i trzeba to brać pod uwagę.

Część osób ze stowarzyszenia chce spotkać się z red. Jaworowicz w sądzie. Będą się sądzić indywidualnie, bo na zbiorowy pozew nie mają szans, gdyż ich roszczenia są różne. Biuro prasowe telewizji odmawia komentarza, a Elżbieta Jaworowicz przysłała nam mejl, w którym stwierdza, że "spotykać i stowarzyszać się każdy może".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki