18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Struga 3: kamienica pełna wspomnień

Anna Gronczewska
Kamienica przy ul. Andrzeja Struga do dzisiaj cieszy oczy łodzian.
Kamienica przy ul. Andrzeja Struga do dzisiaj cieszy oczy łodzian. Jakub Pokora
To była kiedyś "kamienica bogaczy". Mieszkali tu lekarze, adwokaci, notariusze, dziennikarze. Jej wystrój był dopieszczony w najmniejszych szczegółach. A jej parter zajmowały słynne sklepy.

Dziś owa kamienica jest znana głównie z tego, iż na parterze budynku znajduje się księgarnia-antykwariat "Nike". Przed wojną była jedną z najelegantszych w Łodzi. Na ul. Andrzeja 3 mieszkali bogaci łodzianie. Tu też swą siedzibę miał II oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo-Oszczędnościowego, a potem Komunalna Kasa Oszczędnościowa miasta Łodzi.

Jeszcze zanim została wzniesiona mówiła o niej cała Łódź. Doszło tu bowiem do katastrofy budowlanej. Zawaliły się dwa piętra. Budowę rozpoczęto na nowo, według zupełnie innego projektu. Może dlatego wzniesiono ją tak solidnie, że do dziś jest jedną z ładniejszych kamienic nie tylko na ul. Andrzeja Struga.

Jej budowę rozpoczęto już w 1905 roku. Wznoszono ją według projektu mieszkającego po sąsiedztwie, przy ul. Andrzeja 7, architekta Piotra Brykalskiego. Po katastrofie budowlanej zmieniono projektanta. Ostatecznie oddano ją do użytku w 1912 roku. Właścicielem tej kamienicy został II Oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo-Oszczędnościowego. W kamienicy były lokale użytkowe, ale jej część przeznaczono na cele mieszkaniowe.

Janusz Karol Barański, od 1982 roku prowadzący na parterze kamienicy księgarnię-antykwariat "Nike", poprosił starszych łodzian, by napisali mu wspomnienia dotyczące tego miejsca.
Tę kamienicę opisał m.in. Zdzisław Konicki, łódzki archiwista, działacz Towarzystwa Przyjaciół Łodzi. Podkreślał jej wyraźnie secesyjny styl, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Mieszkali w niej wybitni łódzcy lekarze społecznicy, jak na przykład dr Tadeusz Mogielnicki, który zajmował pięć pokoi. Miał w mieszkaniu wszelkie wygody - gaz, wodę, elektryczność. W 1919 roku za jego wynajęcie płacił 1200 rubli. W tej kamienicy mieszkał też inny znany łódzki lekarz, dr Antoni Tomaszewski, chirurg i ortopeda. Jego żona Matylda też była lekarzem, pediatrą. Tomaszewscy zajmowali sześć pokoi, za które rocznie płacili 1600 rubli.

Tu też mieli swoje kancelarie adwokaci: Włodzimierz Wyganowski, Tadeusz Bolec. A Kazimierz Rosman, notariusz, nie tylko w tej kamienicy przyjmował klientów, ale też tu mieszkał.
W kamienicy przy ul. Andrzeja 3 swoją siedzibę miał łódzki oddział Polskiego Towarzystwa Mleczarskiego. Do 1915 roku mieściła się tu również reprezentacja warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego. Natomiast jej właściciel, a więc II oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo-Oszczędnościowego, trzy pokoje przeznaczył na biura, a jeden na przyjmowanie interesantów. W 1930 roku towarzystwo przekształciło się w bank spółdzielczy, a w 1934 roku w Komunalną Kasę Oszczędności Miasta Łodzi. Od tego czasu, aż to wybuchu wojny, to KKO było jej właścicielem. A po wkroczeniu do Łodzi budynek przejęli Niemcy.

Według wspomnień Zdzisława Konickiego, w tej kamienicy siedzibę miała też księgarnia "Przeglądu Katolickiego".

- Po 1945 roku w jej miejsce otworzono sklep pończoszniczy - wspominał Zdzisław Konicki. A więc według tej wersji znajdowałaby się ona w tym miejscu, gdzie jest dziś księgarnia-antykwariat "Nike". Bowiem jej właściciel, Janusz Karol Barański, przejął pomieszczenie właśnie po sklepie pończoszniczym.
Ten opis nie za bardzo zgadza się jednak ze wspomnieniami innych łodzian.
Stanisław Kołodziejczak, który przez wiele lat był kierownikiem łódzkiego antykwariatu przy Placu Wolności, przypomniał, że przed wojną w miejscu, gdzie znajduje się teraz królestwo pana Janusza, był znany w Łodzi sklep z artykułami piśmienniczymi należący do państwa Bogusławskich. Zapamiętał pana Bogusławskiego. Stał za ladą i wyróżniał się sumiastymi wąsami, niczym polski szlachcic. Był też podobno jednym z ostatnich monarchistów w Łodzi.

Potwierdza to Barbara Wyszkowska, która przed wybuchem wojny, jako dziewczynka, mieszkała przy ul. Piotrkowskiej 107. Wspomina, że bardzo lubiła przechodzić koło wystawy sklepu z artykułami piśmienniczymi przy ul. Andrzeja 3. Stawała przy niej i z wielkim zainteresowaniem przyglądała się leżącym tam rozmaitym naklejkom, mapom, kolorowym obrazom religijnym.

- Czasem z tatą wchodziłam do środka - opowiada Barbara Wyszkowska. - Tata był dobrym znajomym pana Bogusławskiego. Rozmawiał z nim, a ja mogłam się przyjrzeć dokładnie skarbom znajdującym się w tym sklepie. Po wojnie okazało się jeszcze, że mój szwagier chodził do gimnazjum im. Kopernika z synem pana Bogusławskiego, Lechem. Byli w równoległych klasach. Obaj należeli do harcerstwa.

Pani Barbara zapamiętała jeszcze, że w tej kamienicy, zdaje się na pierwszym piętrze, znajdował się Klub Myśliwski. Jej tata był myśliwym, wiec często tam przychodził. Między innymi po to, by rozegrać partię brydża.

W kamienicy tej mieszkał znany, przedwojenny łódzki adwokat, Stefan Cygański. Był on jednym ze współzałożycieli pierwszego łódzkiego Rotary Klubu, który powstał 14 listopada 1933 roku. Na partyjkę brydża do mecenasa Cygańskiego, do kamienicy przy ul. Andrzeja 3, wpadał często jego przyjaciel, generał Stanisław Nałęcz-Małachowki, który był dowódcą łódzkiego okręgu wojskowego. A podczas kampanii wrześniowej dowodził obroną twierdzy w Modlinie. Potem trafił do niewoli. Po wyzwoleniu znalazł się we Francji, skąd wyemigrował do Chile.

Od 1936 roku do wybuchu wojny, w kamienicy przy ul. Andrzeja 3 swoją siedzibę miała też Liga Morska, Rzeczna i Kolonialna.

Bardzo ładnie kamienicę przy ul. Andrzeja 3 opisał dla Janusza Karola Barańskiego łódzki pisarz i dziennikarz, Wacław Pawlak. Jak się okazało była ona miejscem jego pierwszej pracy...
W 1922 roku Wacław Pawlak miał czternaście lat. Akurat skończył siedmioklasową szkołę podstawową nr 27 przy ul. Sosnowej. Trzeba było szukać pracy. Był za młody, by pójść do fabryki. Ale jego kolega kończył akurat praktyki w sklepie z artykułami włókienniczymi "Bławat Polski" przy ul. Przekaz. Wacław miał zająć jego miejsce. Kiedy poszedł do sklepu, by załatwić sobie pracę, okazało się, że sprawa nie jest już aktualna. Rozmowie tej przysłuchiwała się korpulentna kobieta w średnim wieku. Była to Matylda Tomaszewska, żona dr Antoniego, mieszkańca kamienicy przy ul. Andrzeja 3.

- Zaproponowała mi pracę w gabinecie jej męża - wspominał Wacław Pawlak. - Miała ona polegać między innymi na obsłudze windy, przygotowaniu bandaży do gipsowania, usuwaniu zużytych bandaży, utrzymaniu czystości w poczekalni i gabinecie. Miałem za to dostać skromne uposażenie i bezpłatny bilet na przejazd tramwajami.
Wacław Pawlak taki bilet dostał nie przypadkowo. Jego pracodawca był bowiem udziałowcem spółki Łódzkiej Kolei Elektrycznej. Należał do zamożnych ludzi. Był właścicielem kamienicy przy ul. Andrzeja 5, folwarku Grodzisko pod Głownem. Miał działki budowlane w Kamiennej Górze w Gdyni. Ale przede wszystkim był ordynatorem szpitala miejskiego przy ul. Drewnowskiej, radnym Rady Miasta Łodzi oraz prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej Łódzkiej.

Wacław Pawlak twierdził, że przyjmując pracę u dr Tomaszewskiego znalazł się w "kamienicy bogaczy", jak nazywał dom przy ul. Andrzeja 3. Pisząc wspomnienia dla Janusza Karola Barańskiego dokładnie opisał ten budynek. Między innymi windę z kryształowymi lustrami, do której klucze posiadał każdy lokator, a także atłasowy, czerwony chodnik pokrywający schody w mieszkalnej części klatki schodowej. Na parterze kamienicy znajdował się w latach dwudziestych sklep z konfekcją męską, w którym sprzedawano m.in. kapelusze, koszule, laski, krawaty. W tej kamienicy swoją filię miał też "Kurier warszawski". Wacław Pawlak z wielkim zainteresowaniem oglądał zawsze szpalty gazety rozwieszone w witrynie.

Tomaszewscy, co potwierdza też Konicki, mieli sześć pokoi. Ich mieszkanie znajdowało się na czwartym piętrze. Składało się z wielkiego salonu. Stały w nim palma pochylająca się nad fortepianem, sofa, krzesła obite jedwabiem, stoliki z metalowymi nogami. Na ścianie wisiał portret dr Antoniego Tomaszewskiego w mundurze legionisty. Doktorstwo miało dwoje dzieci: 10-letniego syna i młodszą od niego córkę. Każde miało swój pokój. Zajmowała się nimi bona. Przed kolacją wychodziła z nimi na spacer. Doktor szedł na wizyty domowe, a pani domu na zakupy lub na herbatę do koleżanek. Wacław zachodził wtedy do wielkiej kuchni. Stało tam ogromne palenisko na którym nie tylko gotowano obiady, ale podgrzewano też wodę do mycia i prania. Czasem kucharka, pewnie na polecenie pani domu, częstowała Wacława obiadem.

Któregoś dnia Wacława Pawlak dowiedział się od doktora Tomaszewskiego, że rezygnuje z prywatnej praktyki. Lekarz zaoferował mu pracę w biurze Izby Lekarskiej Łódzkiej. Tak zakończyła się przygoda Wacława z kamienicą przy ul. Andrzeja 3.

Kamienica cieszy oczy łodzian do dziś. Niedawno ją wyremontowano. Dzięki Januszowi Karolowi Barańskiemu udało się odtworzyć oryginalną stolarkę. A w jego księgarni do dziś jest przedwojenna podłoga. Ta sama, po której chodzili klienci sklepu z artykułami piśmienniczymi Bogusławskich...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki