Bratko nie rozpoczął sprzedaży, choć wcześniej zapowiadał, że w środę stanie za ladą sklepu przy 6 Sierpnia. Po zerwaniu plomb z pomieszczeń wyprowadziła go policja. W zaparkowanych w pobliżu radiowozach policjanci rozpoczęli procedurę legitymowania właściciela sklepu.
Pojawiły się jednak sygnały, że Bratko zdążył sprzedać jeden z "dopalaczy" młodym ludziom. Sprzedaż dopalacza była możliwa, bo inspektorka Sanepidu na chwilę wyszła ze sklepu po dokumenty. Bratko sprzedał dopalacz za 46 zł młodym ludziom. Kilka minut później do sklepu weszli policjanci, wyprowadzili właściciela. Bratko odjechał radiowzem na sygnale do I komisariatu przy Kościuszki w Łodzi. Tam Dawid Bratko będzie przesłuchany, materiały mają trafić do prokuratury. "Królowi dapolaczy" grożą 2 lata więzienia.
Na ulicy, poza dziennikarzami, pojawili się przedstawiciele "ruchu wolnych konopi" którzy wspierają akcję Bratki. Po wylegitymowaniu "króla dopalaczy", inspektorzy Sanepidu, ponownie zaplombowali sklep. Bratko, który jest twórcą biznesu dopalaczy w Polsce, twierdzi, że decyzja jest bezpodstawna, a on chce "normalnie prowadzić działalność gospodarczą". Zapowiedział, że wkrótce rozpocznie ponowną sprzedaż.
Jeżeli jednak policja nie udowodni sprzedaży dopalacza dla Bartko, za samo zerwanie plomb nie grozi mu żadna odpowiedzialność prawna.
mach, (Ad.)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?