Nie to czy tamto, co by się nam wydawało, ale najprawdziwsza golizna. To kolejny dowód na to, iż golizna dobrze się sprzedaje. Ale to także dowód na to, że w dobie szybkiego przekazu, jeśli nie ma się symboli i zjawisk utrwalonych w szerokiej świadomości przez lata, sukces można osiągnąć szybko przebijającymi się do świadomości imprezami. Noc Naturystów w głosowaniu internautów raczej nie zwycięży, bo rywalizuje m.in. z takimi symbolami właśnie, jak Szlak Orlich Gniazd czy Bieg Piastów (w ścisłej czołówce jest zaś legendarny Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego Old Jazz Meeting "Złota Tarka" w Iławie), ale bez względu na to, które miejsce zajmie, zadanie kolejnego elementu promocji imprezy zostało spełnione. Jeszcze więcej osób o niej usłyszy.
Dla Łodzi to też lepiej, bo wolę, żeby się kojarzyła z naturystami niż "skórami" lub łódzkimi politykami. W Łodzi o funkcjonujące w kraju symbole trudno (może poza opinią miasta szarego i niebezpiecznego), ale zbudowanie wizerunku miasta zajmującego się szeroko pojętą przyjemną stroną życia (imprezowo-rozrywkowo-balangowo-kulturalno-kreatywno-itd...) jest możliwe dość szybko i skutecznie. Naturyści są tego dobrym przykładem. Do Łodzi nie przyjeżdża się na zwiedzanie czy wczasy. Ale na to, żeby się zabawić, obejrzeć, pouczestniczyć w imprezach artystycznych, modowych i wszelkich innych na różnym poziomie (ale licznych) można tu przyjechać bardzo chętnie. Imprezowa turystyka to dziś bardzo silna gałąź, a Łodzi potrzebny jest ruch. Ruch musi mieć tylko powód, żeby się wzmóc. Bo jak na razie, naturyści mogą być tylko symbolem nagiej prawdy o nagiej d... Łodzi.
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?