Zbyt niski kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia może pozbawić pacjentów w Łódzkiem szans na pełny powrót do zdrowia. Właściciel komory myśli o przeniesieniu jej do Krakowa lub Poznania, gdzie dziennie będzie można leczyć kilkudziesięciu, a nie kilkunastu pacjentów, tak jak w Łodzi.
Andrzeja Świątczaka do poradni przy ul. Kopernika przywiozła w poniedziałek karetka ze szpitala im. Sonnenberga. Pan Andrzej cierpi na zespół stopy cukrzycowej. W czwartek amputowano mu pięć palców lewej stopy. Gdyby nie trafił na zabiegi hiperbaryczne, groziłaby mu amputacja całej stopy. Choć komora mieści tylko 12 osób, a na wczorajszy seans był już komplet, kierownictwo ośrodka zdecydowało się pomóc.
- Sam wejdę z pacjentem do komory. Zrobimy dodatkowe sprężenie. To młody człowiek i trzeba uratować mu nogę. W kolejce na terapię czeka 30 pacjentów, gdybyśmy przetrzymali tego chorego do grudnia, mógłby stracić całą nogę - mówi dr Krzysztof Chmiela, kierownik Ośrodka Hiperbarii Tlenowej w Łodzi.
Leczenie w komorze hiperbarycznej zaleca się przy wielu chorobach, m.in. oparzeniach, nagłej głuchocie, zapaleniu kości czy przeszczepach skóry. Przy zatruciach tlenkiem węgla to jedyna skuteczna metoda, a wtedy liczy się czas.
- Przy zatruciach tlenkiem węgla ważne są pierwsze godziny. Jeśli w Łodzi zabraknie komory hiperbarycznej, wiele ofiar może nie doczekać dojazdu do Gdyni czy Warszawy. Pacjenci z Łodzi najczęściej trafiają do Instytutu Medycyny Pracy, a potem przewożeni są do nas - tłumaczy dr Chmiela. - W Łodzi w okresie jesienno-zimowym jest plaga zatruć tlenkiem węgla, jak w żadnym innym mieście. Policzyłem, że w zeszłym roku strażacy ponad 800 razy musieli zakładać maski tlenowe. 10 proc. z tej liczby to ciężkie przypadki, które wymagają leczenia hiperbarycznego - dodaje.
Choć łódzka placówka jest jedną z pięciu w kraju, gdzie znajduje się komora hiperbaryczna, NFZ zdaje się tego nie doceniać. Ośrodek w Gdyni i Warszawie dostał w tym roku kontrakt z Funduszem na ponad 4 mln zł. Siemianowice Śląskie na ponad 5 mln zł. Łódź jest daleko w tyle. W 2009 roku kontrakt łódzkiej poradni z Funduszem opiewał na 650 tys. zł, ale potrzeby były dużo większe.
- W zeszłym roku mieliśmy ponad 170 tys. złotych za nadwykonania. W tym roku dostaliśmy kontrakt z Funduszem na 765 tysięcy zł, ale środki zostały wykorzystane już w sierpniu. Firma musiała w tym roku dołożyć już 245 tys. zł, bo nie mogliśmy odmówić pacjentom, którzy rozpoczęli już leczenie. Zarząd zastanawia się nad przeniesieniem komory do innego miasta. Bardzo poważnie zainteresowany jest Poznań i Kraków - mówi Łukasz Kikowski, kierownik Ośrodka Profilaktyki i Rehabilitacji ''Creator'', gdzie znajduje się komora.
Łódzki NFZ nie ma jeszcze odpowiedzi. - Obecnie trwa postępowanie na rok 2011. Wysłaliśmy propozycje do świadczeniodawców, teraz będziemy rozmawiać o finansach - mówi rzecznik Beata Aszkielaniec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?