18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki powrót Poznańskich do Ziemi Obiecanej

Anna Pawłowska
Potomkowie Izraela Kalmanowicza Poznańskiego w czasie trzydniowego łódzkiego zjazdu rodzinnego zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie przed kominkiem w sali jadalnej pradziadka.
Potomkowie Izraela Kalmanowicza Poznańskiego w czasie trzydniowego łódzkiego zjazdu rodzinnego zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie przed kominkiem w sali jadalnej pradziadka. Jakub Pokora
Do Łodzi zjechali potomkowie rodu Poznańskich. Z Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Kim są, jak potoczyły się ich losy, co czują będąc w mieście pradziadka?

Wszystko zaczęło się od ciekawości Virginii Renshaw z Wielkiej Brytanii i babci Stefy, której portret wisi także w domu Flavii Nagelsmidt w Brazylii. Virginia, muzyk i nauczycielka języków, prowadząca z mężem szkołę muzyczną Yehudiego Menuhina, jako pierwsza przyjechała do Polski. To, co odkryła, jesienią 2008 roku, jak powtarza, wydawało jej się niemalże bajką.

- Przyjechałyśmy po raz pierwszy z siostrą Lucy i kuzynką Jane pewnego zimnego i mżącego jesiennego wieczora. Po przejściu Piotrkowskiej po raz pierwszy ujrzałyśmy Pałac Poznańskiego. Był oświetlony, bajecznie lśniący i pełen przepychu - wspomina ten moment.

O łódzkich korzeniach rodu Poznańskich wszystkie trzy wiedziały wtedy niewiele.

- Miałyśmy kochającą, łagodną babcię, którą nazywałyśmy Babcią Stefą. Niewiele wiedzieliśmy o jej pochodzeniu, poza tym, że urodziła się w Polsce i wyszła za mąż za Franziego Nagelschmidta. Swoje dorosłe życie spędziła w Berlinie, uciekając do Wielkiej Brytanii przed nazistowskim zagrożeniem w 1933 roku - opowiada wnuczka Stefy.

Kobiety wiedziały, że babcia z zawodu była psychologiem dziecięcym, uczennicą Alfreda Adlera i pierwsza kobietą w okolicy, która jeździła na rowerze. Co znaczyło, że była niezwykłą kobietą, wyrastającą ponad swoje czasy.

- Była niezwykle skromna, nigdy nie mówiła o sobie. I tak, jak wielu ludzi, którzy wiele wycierpieli w czasie drugiej wojny światowej, nigdy nie mówiła o tych doświadczeniach - opowiada Virginia. - Oczywiście, kiedy dorosłam, wyrzucałam sobie, że nie zadałam jej tylu ważnych pytań, ale już było za późno.

Przygoda z odkrywaniem rodzinnych korzeni rozpoczęła się dla Virginii sześć lat temu. Kuzynka Yara, dziennikarka i tłumaczka z Brazylii, podarowała jej książkę o Pałacu Poznańskich.

- To było jak grom z jasnego nieba, ponieważ nie wiedziałam o żadnych rodzinnych pałacach. Być może powinnam była wiedzieć, bo zdjęcia, które zachowały się w rodzinnym archiwum, choćby ze ślubu Babci Stefy, zrobione zostały w pałacowym otoczeniu. Babia przywiozła do Anglii także cudowną miśnieńską porcelanę i inne przedmioty, które wskazywały na zamożne pochodzenie, ale nigdy o tym się nie mówiło. Babcia była skromna i bezpretensjonalna. A ja pozostawałam całkowitą ignorantką - wyjaśnia Virginia.

Album ze zdjęciami pałacu w dalekiej Łodzi rozbudził chęć, by dowiedzieć się o nim więcej.

- Napisałam do dyrektora muzeum, którym teraz jest obecnie pałac. Przede wszystkim z powodu drzewa genealogicznego zamieszczonego w albumie, które doprowadzono do okresu krótko przed urodzeniem Stefy. Chciałam, żeby łodzianie dowiedzieli się o kolejnych pokoleniach. Zapytałam, czy możemy się spotkać z władzami muzeum, żeby opowiedzieć o dalszych losach rodziny i przekazać koronkową sukienkę babci Stefy, dla której trudno byłoby znaleźć lepsze miejsce - dodaje Virginia.
Podczas wizyty w Muzeum Miasta Łodzi trzy Brytyjki z rodu Poznańskich - Virginia, Lucy i Jane poczuły się jak celebrytki.

- Jakbyśmy osobiście miały wkład w budowę imperium Poznańskiego - żartuje Virginia.

Pokazano im także inne rodzinne siedziby. Pałac Maurycego Poznańskiego przy ulicy Więckowskiego, w którym mieści się Muzeum Sztuki i pałac Karola Poznańskiego przy ulicy Gdańskiej, w którym siedzibę ma łódzka Akademia Muzyczna. Brytyjki mówią, że takie przeznaczenie obiektów bardzo je ucieszyło, ponieważ sztuka i edukacja są bardzo ważnymi sprawami dla ich rodziny. Zachwyciła je także Manufaktura, nowoczesny kompleks handlowo-rozrywkowy, który powstał na terenie i w murach fabryk włókienniczych ich przodka.

- Wyobrażam sobie, że Izrael, gdyby je zobaczył, byłby bardzo zadowolony - kwituje Virginia Renshaw.

Babcia Stefa

Izrael Kalmanowicz Poznański miał czterech synów: Ignacego, Hermana, Karola i Maurycego oraz dwie córki: Annę (Ajdlę), żonę Jakuba Hertza, i Joannę Natalię, żonę Zygmunta Lewińskiego. Stefa i Hela, kluczowe dla naszej opowieści, były córkami Joanny Natalii.

Stefa, babcia Virginii, wyszła za mąż za wybitnego lekarza, Franziego Nagelschmidta i zamieszkała z nim w Berlinie. Ona pracowała jako psycholog dziecięcy, on - jak mówi wnuczka - zasłynął jako wynalazca diatermii, zabiegu fizykoterapeutycznego.

- Dziadek był także znakomitym skrzypkiem amatorem. Opowieści rodzinne głoszą, że grywał regularnie w kwartecie z członkami Berlińskiej Orkiestry Symfonicznej - opowiada.

Stefa i Franzi mieli dwóch synów, Ryszarda i Guntera, a wiele lat po nich przyszła na świat córka Carla.

- Złe czasy nadeszły w latach trzydziestych - relacjonuje Virginia - Ale ostrzeżeni na czas wszyscy zdążyli uciec z Niemiec do Wielkiej Brytanii w 1933 roku. Gunter i Franzi, jako naukowcy, znaleźli się na hitlerowskiej liście poszukiwanych.

Franzi w Wielkiej Brytanii odnowił, zgodnie z wymogami, kwalifikacje lekarskie w dobrej szkole medycznej w Edynburgu, by móc zacząć prowadzić prywatną praktykę w Manchesterze. Pracował tam do końca życia.

- Miał wspaniałe poczucie humoru. Jako starszy człowiek zabawiał swoje wnuki czarami. Nosił muszkę, która w magiczny sposób się zapalała, co tak naprawdę powodował naciskany w kieszeni guzik - wspomina Virginia .
Gunter, ojciec Virginii, jako chemik zajął się badaniem nawozów sztucznych, z którymi po wojnie wiązano wielkie nadzieje. Ożenił się z Rose Elizabeth Benjamin, architektką, której rodzina zamieszkiwała Brytanię od XVII wieku. Mieli dwie córki - Lucy i Virginię.

Rodzina Nagelschmidtów przemieszczała się po kraju razem, podążając za zmieniającymi się miejscami pracy ojca. Gunter pracował nad bezpieczeństwem kopalni, najpierw przy wydobywaniu gliny w Cornwalii, potem węgla kamiennego w Yorkshire.

- Jako rodzina kochaliśmy muzykę i graliśmy na instrumentach w różnych amatorskich orkiestrach i kwartetach- mówi o swoim gnieździe Virginia.

Brazylia od biznesu do sztuki

Richard, wuj Virginii, poślubił Włoszkę - Norę. Razem z nią przeprowadził się do Brazylii, uciekając z Paryża tuż przed wejściem Hitlera.

- Mieli zamiar dotrzeć do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkali krewni Richarda, ale Nora zakochała się w Brazylii. Stała się bardziej "brazylijska" niż wielu urodzonych w tym kraju - mówi Virginia.

Richard zajął się prowadzeniem jednej z gałęzi rodzinnego biznesu Nory, która pochodziła z trescieńskiej rodziny Stocksów, znanych we Włoszech z produkcji brandy, likierów oraz... cementu.
Ich rodzina odwzorowała model rodziny Richarda: po dwóch synach Piero i Franco, przyszła na świat kilka lat młodsza córka Yara, urodzona już w Brazylii. Piero i Franco zostali inżynierami, Yara pracowała jako dziennikarka i tłumaczka.

Piero ożenił się, ale nie miał dzieci. Franco ożenił się dwukrotnie, ma dwie córki i kilkoro wnuków. Jego starsza córka Monika wyszła za mąż za lekarza, ma córkę, Gabriell, obecnie 21-letnią studentkę medycyny. Młodsza córka Marina, ekonomistka, wraz z mężem Szkotem, mieszka w Stanach Zjednoczonych, ma troje dzieci - Sophie, Nicholasa i Christophera.

Yara wyszła za maż za architekta, jej córka Flavia jest malarką, jej syn Adriano mieszka i pracuje w Londynie w branży komputerowej.

Flavia ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w San Paulo. Jej malarstwo długo przed zjazdem Poznańskich w Łodzi odkryła Anda Rottenberg, historyczka sztuki, była dyrektor warszawskiej galerii Zachęta. Zjazd rodzinny Poznańskich w Łodzi stał się okazją, aby pokazać psychologiczne - jak określa je sama autorka - obrazy i rysunki Flavii.

Carla, siostra Guntera i Richarda, ciotka Virginii, była jeszcze uczennicą, kiedy przybyła do Wielkiej Brytanii, tutaj dokończyła edukację. Pracowała jako fotografka. Wyszła za mąż za Wolfganga Plessnera, którego rodzina pochodziła z Wrocławia. Mieli dwie córki - Jane i Susan, kuzynki Virginii.
Wolfgang z zawodu farmaceuta, przejawiał talenty muzyczne i garncarskie. Ceramiką zajmowała się także Carla. Obie jej córki są uzdolnione muzycznie. Susan gra na skrzypcach w Operze Narodowej w Walli, Jane, łączy granie na klarnecie z pracą w IT.
Syn Jane, Bryan, właśnie robi doktorat naukowy, córka Jessica, studiuje.

- Susan i ja, jak przystało na wnuczki Guntera, obie studiowałyśmy muzykę - Virginia przechodzi do swojego pokolenia. - Obie jesteśmy mężatkami, obie mamy dwoje dzieci.

Lucy, siostra Virginii, wyszła za mąż za zawodowego wiolinistę i pracuje jako muzyk. Virginia po muzycznym college'u wybrała uniwersyteckie studia językowe, pracowała jako nauczycielka. Po czym wróciła do muzyki, prowadząc z mężem Yehudi Menuhin School.

- Nasze dzieci przeważnie poszły w nasze ślady w dziedzinie sztuki. Najstarszy syn Lucy, David, jest artystą i muzykiem, jej młodszy syn, Francis, jest kompozytorem i wykonawcą muzyki pop. Moja córka Sophie ma spore osiągnięcia jako wiolinistka, a teraz robi kurs, by zostać masażystką. Syn Ben pracuje natomiast jako doradca korporacyjny, opublikował na ten temat kilka książek. Mamy ośmioro wnuków, ale jest jeszcze za wcześnie, aby mówić, do czego one będą miały upodobanie.

W USA z Rabinowitsch na Roberts

W Berlinie lat 30. mieszkała także Hela, siostra Stefy. Hela poślubiła Carla Neuberga, wybitnego biochemika, który, jak odnotowuje Virginia, jako pierwszy użył terminu "biochemia". Mieli dwie córki, Irene Stefanię i Almę Mariannę. Hela zmarła bardzo młodo. Leki, która brała na migrenę, spowodowały białaczkę.

- Z wielu ocalonych zdjęć wynika, że dwaj synowie Stefy i córki Heli byli ze sobą bardzo blisko i spędzali wiele czasu razem jako dzieci - ciągnie rodzinną opowieść Virginia. - Irene, nazywana Reni, poszła w ślady ojca i studiowała biochemię. Rozpoczęła studia w Berlinie, ale kiedy życie Żydów w Niemczech stawało się coraz trudniejsze, przeprowadziła się do Paryża, gdzie zrobiła doktorat. Tam spotkała Bruno Rabinowitscha, uchodźcę z Wiednia.

Wkrótce zagrożenie dotarło do stolicy Francji. Bruno otrzymał propozycję pracy jako nauczyciel college'u w Istambule. Dla zasady wzięli więc ślub i wyjechali do Turcji. Dwa lata później, w 1936 roku, przeprowadzili się do USA. Kiedy nawet tam spotkali się z przejawami antysemityzmu, zrobili to, co wielu Żydów - zmienili nazwisko z Rabinowitsch na Roberts.

- Bruno pracował jako chemik w przemyśle włókienniczym, dla Monsanto Chemical Company. Był jednym z odkrywców włókna akrylowego. Reni pracowała jako biochemik, w laboratorium swojego ojca w Nowym Jorku - opowiada Virginia.

Bruno i Reni mieli jedną córkę, Joan. Ich małżeństwo rozpadło się jakieś dziewięć lat później. Krótko po tym, Reni poślubiła Freda Forresta, psychiatrę.

Obecna na zjeździe Joan studiowała antropologię, pracowała jako badacz i wydawca, potem została pielęgniarką wyspecjalizowaną w onkologii. Poślubiła Paula Armera. Kendra zajmuje się zarządzaniem w biznesie, działa w wielu organizacjach chroniących ptaki drapieżne, charty i wspierających edukację kobiet. Katherine ma tytuł naukowy z dziedziny akupunktury i tradycyjnej chińskiej medycyny, praktykuje w okolicach San Francisco, dodatkowo prowadzi własną firmę zajmującą się biżuterią z kamieni szlachetnych. Michael chce zostać lekarzem weterynarii.
Druga z córek Heli, siostra Reni, Alma Marianne, znana jako Fuchsi, chciała studiować medycynę, ale pozostanie w Niemczech nie wchodziło w grę. Poślubiła Fritza Lederera i wyprowadzili się do Wiednia, gdzie urodziły się jej córki Ruth i Eva Gabrielle, nazywana Gaby. Wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, kiedy Gaby miała zaledwie miesiąc i osiedli w Nowym Jorku, gdzie mieszkała już Reni. Kilka lat później Fuchsi rozwiodła się i z dziewczynkami przeprowadziła do Los Angeles.
- Znalazła pracę w laboratorium medycznym. Zaczynała jako technik radioizotopowy w Veterans Administration Hospital w Los Angeles, dopracowała się wysokiej pozycji zawodowej - relacjonuje Virginia.

Starsza córka Fuchsi, Ruth, ma kilkoro dzieci z kolejnych małżeństw. Właśnie została prababcią. Młodsza, Gaby, wyszła za mąż za lekarza, mieli troje dzieci, nim się rozwiedli. Synowie są już żonaci i mają własne dzieci. Ted pracuje w marketingu, J.B. w branży komputerowej, David jest dziekanem w college'u, odpowiedzialnym za pomoc niepełnosprawnym studentom.
- Przez wiele pokoleń nasza rodzina znajdowała się w szczęśliwej i uprzywilejowanej sytuacji. Nie będąc specjalnie bogatymi, nie narzekaliśmy też nigdy na brak pieniędzy. Wszyscy mieliśmy zapewniony dostęp do dobrej edukacji. To łączy nas z Izraelem Poznańskim, który jako syn rzemieślnika doszedł do wysokiej pozycji - podsumowuje rodzinne losy Virginia Renshaw. - W rodzinnej opowieści powtarzają się wątki wyborów zawodowych, zwłaszcza w dziedzinie sztuki, nauki i medycyny.

Rodzin Poznańskich miała wiele szczęścia. Ocalała z wojennej zawieruchy. Osiadła bezpiecznie w nowych krajach, gdzie została dobrze przyjęta i zintegrowała się w swoich nowych środowiskach.

- Jako Żydówka, w Wielkiej Brytanii nigdy nie czułam się całkowicie w domu, i odkryłam ze zdumieniem, że czuję silne przywiązanie do moich bardziej odległych korzeni w Łodzi- kończy swą opowieść Virginia.

Uczestnicy Zjazdu
Virginia Renshaw
prawnuczka Izraela Poznańskiego, córka Guntera Nagelschmidta(Wielka Brytania)
Ena Lucy White
córka Guntera Nagelschmidta(Wielka Brytania)
Jane Plessner Bell
córka Carli Nagelschmidt (Wlk. Brytania)
Susan Plessner
córka Carli Nagelschmidt (Wlk. Brytania)
Yara Nagelschmidt
córka Richarda Nagelschmidta (Brazylia)
Flavia Nagelschmidt
córka Yary (Brazylia)
Jean Armer
córka Irene Nagelschmidt (USA)
Claude Savoir
prawnuk Izraela Poznańskiego, wnuk Alfreda Savoir Poznańskiego (Francja)
Elisabeth Grenier
prawnuczka Izraela Poznańskiego, córka Leona Poznańskiego (Francja)
Charles Poznański
prawnuk Izraela Poznańskiego, syn Andre M. Poznańskiego (Francja)
Isabelle Parizeau
prawnuczka Izraela Poznańskiego, córka Alicji Parizeau (Kanada)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki