Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory na alzheimera łodzianin zapłaci za błędy urzędników?

Joanna Barczykowska
Pan Stanisław Stelmachowski nie rozumie swojej ciężkiej sytuacji. Zapewnia, że nie chciał wyłudzać pieniędzy
Pan Stanisław Stelmachowski nie rozumie swojej ciężkiej sytuacji. Zapewnia, że nie chciał wyłudzać pieniędzy Grzegorz Gałasiński
Łodzianinowi choremu na alzheimera miasto przyznało zasiłek pielęgnacyjny. Teraz chce żądać jego zwrotu, bo zasiłek mu się nie należał.

Zapomina o najważniejszych sprawach, boi się sam wychodzić, gubi się, nie poznaje własnego domu. Potrafi w nocy pojechać na drugi koniec Łodzi, żeby kupić sobie lody, a potem nie może wrócić do domu. Stanisław Stelmachowski z Łodzi ma 65 lat i od 15 lat choruje na alzheimera. Mieszka sam. Radzi sobie z codziennymi sprawami, ale trudno mu naprawić swoją sytuację życiową. Dlaczego? Grozi mu gigantyczny dług.

Urząd Miasta, decyzją prezydenta, 9 lat temu przyznał mu zasiłek pielęgnacyjny. Niecałe 150 zł dla zmuszonego kupować dziesiątki leków pana Stanisława było dużą pomocą.

Niecały rok temu, kiedy pan Stanisław za namową pomagających mu ludzi zaczął się starać o dodatek mieszkaniowy z MOPS, urzędnicy przeanalizowali jego sytuację finansową. Stwierdzili, że zasiłek pielęgnacyjny, który przez lata otrzymywał, mu się nie należał. Dlaczego? Bo pan Stanisław, jako były rolnik, otrzymuje rentę specjalną z KRUS, która została powiększona o dodatek pielęgnacyjny. Mężczyzna nie zgłosił tego faktu do urzędu, ponieważ nie rozumie zawiłości prawnych. Teraz grozi mu spłata gigantycznego długu przez to, że przez lata nieświadomie pobierał nienależny mu zasiłek.

W ostatnim piśmie, który mężczyzna otrzymał od prezydent miasta Łodzi, oprócz decyzji podtrzymania zaprzestania wypłacania zasiłku, jest też informacja, że urząd będzie się domagał zwrotu długu od chorego mężczyzny. W piśmie czytamy, że w "niniejszej sprawie zostanie wszczęte postępowanie w przedmiocie nienależnie pobranych świadczeń." Zdaniem urzędników, "osoba, która pobrała nienależne świadczenie rodzinne, jest obowiązana do ich zwrotu łącznie z ustawowymi odsetkami". W przypadku pana Stanisława może chodzić nawet o 30 tys. zł.

Mężczyzna nie ma tych pieniędzy. Jego renta wraz z zasiłkiem wynosi tysiąc złotych. Jedną trzecią tej kwoty pan Stanisław wydaje na leki, jest bowiem pod stałą opieką lekarza psychiatry. Ma zdiagnozowane zaburzenia urojeniowe oraz otępienie mieszane w chorobie Alzheimera. Mężczyzna nie rozumie, dlaczego ma problemy. Nie ma też znikąd pomocy.

- Choruję na alzheimera, a wcześniej leczyłem się na głęboką depresję. Nie mam rodziny. Pomagają mi obcy ludzie. W szpitalu psychiatrycznym, gdzie leczyłem się wiele razy, poradzili mi, żebym starał się o zasiłek pielęgnacyjny z miasta, to poszedłem. Dali mi, miałem na leki. Cieszyłem się. Nie wiedziałem przecież, że tak nie można. Ja się nie znam na urzędniczych sprawach. Zaniosłem dokumenty, a oni sami zdecydowali - tłumaczy pan Stanisław. - Teraz się boję.

Sprawa pana Stanisława z Centrum Świadczeń Socjalnych, które wypłacało zasiłek, trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium podtrzymało decyzję prezydent Łodzi. W uzasadnieniu czytamy, że "pan Stanisław Stelmachowski został pouczony, że zasiłek pielęgnacyjny nie przysługuje osobie uprawnionej do dodatku pielęgnacyjnego oraz o obowiązku powiadomienia (...) o wszelkich zmianach".

Pan Stanisław tego nie zrozumiał. W tamtym okresie łodzianin kilkanaście razy trafiał na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Już w 2001 roku Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Łodzi stwierdził u niego znaczny stopień niepełnosprawności. Mężczyzna przez wiele lat próbował radzić sobie sam. Rok temu w sylwestra pan Stanisław poszedł do kościoła Przemienienia Pańskiego w Łodzi prosić o pomoc. Spotkał tam ludzi z Akcji Katolickiej, którzy od roku pomagają mu pisać pisma do Urzędu. Sam nawet nie zdaje sobie sprawy ze swej trudnej sytuacji. Sprawa przerosła nawet jego dobroczyńców.

- Miejscy urzędnicy powinno wziąć go pod opiekę, a nie jeszcze egzekwować zwrot gigantycznych długów. Dzieciom ustanawia się kuratora, a o starych chorych ludzi się nie dba - ubolewa Zofia Agaciak, 78-latka z Akcji Katolickiej, która pomaga panu Stanisławowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki