18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OFF Piotrkowska to najmodniejsze miejsce w Łodzi. Czy się nie zmieni? [ZDJĘCIA]

Matylda Witkowska
W dawnej fabryce Ramischa powstało tętniące życiem centrum OFF Piotrkowska. Dzięki połączeniu kryzysu gospodarczego i pomysłowości artystów łodzianie mają gdzie spędzać wolny czas. Ale czy kolejne inwestycje nie zmienią popularnego "OFFa" w zwykłe centrum handlowe?

Teren przy ul. Piotrkowskiej 138/140 mieścił już wiele: fabrykę wyrobów bawełnianych, kultowy klub muzyczny, wietnamskie budki, a teraz pracownie i modne kluby OFF Piotrkowska Center. Ale to wciąż nie koniec zmian. Jeszcze w tym roku mają się pojawić szklane pawilony, nowy bar przekąskowy z insektami, a być może zacznie się także długo oczekiwany remont.

Od króla bawełny do chińskich budek

Pod koniec XIX wieku średniej klasy przedsiębiorca włókienniczy Franz Ramisch zaczął skupować działki u zbiegu ulicy Piotrkowskiej i ówczesnej Ewangelickiej (prowadzącej do ewangelicko-augsburskiego kościoła św. Jana Ewangelisty). Z biegiem czasu na terenie 1,3 ha wybudował tkalnię, przędzalnię, budynki magazynowe i secesyjną skarbnicę od strony ul. Ewangelickiej.

Dysponujące takimi środkami imperium Ramischa rozrastało się. Przedsiębiorca awansował do grona najbogatszych łodzian. W 1924 roku Fabryka Wyrobów Bawełnianych Spółka Akcyjna Franciszek Ramisch w Łodzi zatrudniała aż tysiąc osób.

Po II wojnie światowej zakłady upaństwowiono, ale do 1990 roku wciąż produkowano w nich wyroby tekstylne. Zmiany wprowadził dopiero upadek ustroju.

Fabryka została zamknięta, a teren sprywatyzowany. W roku 1994 utworzono tam kultowy wśród łódzkich licealistów pierwszy w Polsce klub z imprezami rave, New Alcatraz. Działał tylko dwa lata, bo na skutek protestów sąsiadów został zamknięty, ale został zapamiętany na długo.

W pofabrycznym terenie pojawili się też spokojniejsi najemcy. Pan Zbigniew Karolak, były piłkarz Widzewa, w 1995 roku zaczął prowadzić Football Pub. Pamięta to miejsce z czasów, gdy nie było jeszcze China Town.

- W pierwszym roku działalności mieliśmy jeszcze grilla przed lokalem - wspomina pan Zbigniew. - Potem otworzyła się pierwsza budka z "chińskim", czyli wietnamskim jedzeniem i mogliśmy grilla schować. Do okienka wietnamskiej budki stała 20-osobowa kolejka. Potem właścicielka otworzyła drugie okienko i też stało do niego 20 osób - dodaje.

Z czasem budek zaczęło działać coraz więcej. Ale łodzianie - początkowo amatorzy azjatyckich smaków - zaczęli dostrzegać brud, tandetę i wszechobecne gołębie, które wyjadały pozostawione na stołach resztki jedzenia. W końcu China Town stało się symbolem upadku Piotrkowskiej.

Szklana kamienica, która w końcu nie powstała

W 2003 roku teren kupił irlandzki dewloper OPG Orange Property Group. Według pierwotnych planów, spółka chciała stworzyć w tym miejscu kompleks Piotrkowska Center z czterogwiazdkowym hotelem, kinem, loftami, dwupoziomowym parkingiem, a także sklepami i restauracjami. Od frontu ul. Piotrkowskiej miał stanąć nowoczesny, pięciopiętrowy budynek biurowy z częścią restauracyjną na parterze. Elegancki kompleks miał być gotowy w… 2005 roku.

Na drodze ambitnym wizjom stanął kryzys, który wyhamował rynek nieruchomości. W 2008 roku propozycję zagospodarowania pofabrycznych przestrzeni wysunęło Stowarzyszenie Fabrykancka, które w zamian za promocję miejsca otrzymało gratis przestrzeń po Biedronce. W ten sposób powstała oferująca wydarzenia kulturalne FabryStrefa.

Stowarzyszenie działało z sukcesem do 2012 roku. Fabrykancka działała tak dobrze, że właściciel terenu postanowił na stałe oddać je osobom twórczym. W ten sposób powstało OFF Piotrkowska Center: stara fabryka, której pomieszczenia wykorzystują przedstawiciele szeroko rozumianych branż kreatywnych: projektanci, architekci, artyści, a także coraz częściej właściciele restauracji czy sklepów z niecodziennymi produktami.

W nowej, bardziej biznesowej rzeczywistości Stowarzyszenie Fabrykancka się nie odnalazło. Ale, jak podkreśla Jarosław Ogrodowski ze Stowarzyszenia, społecznicy i właściciel terenu rozstali się w zgodzie.

Z dawnych czasów zostały jeszcze działający od 1999 roku klub gejowski Ganimedes oraz klub muzyczny Riff-Raff. Stare lokale wpisały się w nowy styl działania OFF Piotrkowska i wśród designerskich knajp znalazły własne nisze.

Zostały też dwa bary orientalne z wietnamskim jedzeniem. - Chcieliśmy uszanować pewną tradycję - mówi Kamil Wasiak, rzecznik OFF Piotrkowska. - Łodzianie, zwłaszcza ci z chudszym portfelem, przyzwyczaili się, że o każdej porze dnia i nocy mogą tu tanio i smacznie zjeść. Zostawiliśmy budki, stawiając jednak warunek poprawy ich estetyki.

Zaczęli też pojawiać się inni twórcy: Centrum Edukacji Muzycznej Ferment, projektant ubrań inspirowanych kulturą skejterską Rush, potem kolejni. Rok temu do OFF Piotrkowska przeniósł się sklep Pan Tu Nie Stał - jedna z najbardziej znanych łódzkich marek.

Wkrótce obok artystów zaczęły pojawiać się knajpki. Jako jedna z pierwszych w końcu 2011 roku otworzyła się Mebloteka Yellow - połączenie kawiarni, pracowni i składu mebli.

Wkrótce potem zaczęły działać kluby Dom oraz Spaleni Słońcem. Potem jeden za drugim zaczęły się otwierać kolejne lokale. Popularna wśród łodzian Drukarnia Skład Wina & Chleba działa dopiero rok.

- Gdy podpisywałam umowę, w tej części OFF Piotrkowska działała tylko mebloteka Yellow - wspomina Joanna Kowalewska, szefowa lokalu, która prowadzi go wraz z synem Łukaszem. - Dawałam sobie 50 procent szans, że Drukarnia odniesie sukces. A już pierwszego dnia było tylu klientów, że kuchnia ledwo nadążała z ich obsłużeniem - dodaje.

Drukarnia powstała w budynku po dawnym wydawnictwie, wystrój szefowa projektowała, a częściowo wykonała własnoręcznie.

- Chciałam stworzyć miejsce, gdzie sama czułabym się dobrze i chciała spędzać czas- mówi.

Znalezienie wolnego miejsca w lokalu wciąż graniczy z cudem, a Drukarnia już stała się wzorem dla innych knajp typu "chleb i wino", łączących w serwowanych daniach wypiekane na miejscu pieczywo oraz domowe wino.

- Pomysł na takie połączenie przywiozłam z Włoch, gdzie do wina dostaje się chleb z oliwą - opowiada Joanna.

Wracają do Łodzi, by działać w starej fabryce

OFF Piotrkowska zachęciła do powrotu łodzian, którzy wyemigrowali kiedyś w poszukiwaniu pracy. Aneta Mamos-Domańska przez kilka lat po studiach pracowała w jednej z warszawskich agencji reklamowych. - W stolicy nie czułam się dobrze. Co weekend przyjeżdżałam z mężem do Łodzi, by spotkać się z przyjaciółmi- opowiada.

Gdy pojawiła się OFF Piotrkowska, weekendowe spotkania przeniosły się do centrum. W końcu łodzianka wraz z przyjaciółmi założyła w OFF-ie własną restaurację Mitmi Restobar. Lokal działa od października i łączy restaurację, bar oraz miejsce, do którego przychodzi się na imprezy muzyczne.

- Mitmi zachęca do spotkań przy mięsie i nawiązuje do nowojorskiej dzielnicy rzeźników, w której z czasem zaczęły powstawać restauracje - opowiada pani Aneta.

Do Łodzi wróciły też trzy przyjaciółki-artystki, które w grudniu ubiegłego roku otworzyły Skład Rzemiosł Pięknych - TooNE. Barbara Reinhold szukała swojego szczęścia w Niemczech, Agata Stolarska w Izraelu, a trzecia wspólniczka, Sasha Kushnirenko, przyjechała do naszego miasta aż z Ukrainy.

- Poznałyśmy się pracując w Łodzi i bardzo polubiłyśmy, potem nasze drogi rozeszły się, a teraz znów wróciłyśmy do Łodzi - opowiada pani Barbara.

Porównanie ich dróg życiowych z bohaterami "Ziemi obiecanej" Reymonta nasunęło się paniom same. - Ja nie mam nic, ty nie masz nic, ona nie ma nic. To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć… - cytują Reymonta.

W dawnej fabryce Ramischa otworzyły sklep z ubraniami młodych projektantów i artystycznymi dodatkami (np. w stylu Indian Hopi). Są tu ubrania Ani Kuczyńskiej, znanego z reality show "Projektanci na start" Jarosława Juźwina czy marki Marthu. TooNE to w założeniu slow fashion.

- Mamy już stałe klientki, które wpadają do nas i proszą o herbatę czy kawę, gdy jest zimno - opowiada Barbara Reinhold. - Czasem przychodzą, by posiedzieć na kanapie i przez kilka godzin rozmawiać z przyjaciółkami - dodaje.

Cała Europa chce kupować i jeść w OFFie

Także sami klienci przyjeżdżają do OFF Piotrkowska z daleka. O centrum pisał m.in. francuski magazyn wnętrzarski Marie Claire Maison, były ekipy ogólnopolskich mediów. To inspiruje do odwiedzin.

- Szacujemy, że około 20 procent naszych gości to osoby z innych rejonów Polski i zagranicy. Część przyjeżdża specjalnie do Łodzi na tak zwany city break, część jest w Łodzi na dłużej służbowo lub na studiach i od czasu do czasu do nas zagląda - mówi Kamil Wasiak.

Wraz z nowymi miejscami zmienił się też klient. Średnia wieku i średnia zamożność portfela wzrosła. Pojawiły się też skierowane do bardziej wybrednych klientów sklepy spożywcze: Wina Wybrane Marka Kondrata oraz sklep z serami farmerskimi Ser Lanselot.

Ale, jak podkreśla Wasiak, odwiedzając OFF Piotrkowską, można spotkać nie tylko modne knajpki, ale także to, co stanowi pierwotny zamysł projektu: przestrzenie i pracownie artystów. Nadal można wpaść tu na warsztaty ceramiczne do pracowni Indygo czy zamówić projekt architektoniczny w Tamizo Architects Group, czy biurze architektonicznym Now.

- W pracowniach można nie tylko kupić gotowe dzieła sztuki, ale także podejrzeć artystów przy pracy - zachęca Wasiak.

Wciąż otwierają się nowe inicjatywy. Na początku lutego pojawi się połączony ze sklepem showroom marki Dvorus, w którym będzie można kupić niebanalne ubrania i drobiazgi lub zamówić aranżację wnętrza. Natomiast w marcu lub w kwietniu w OFF Piotrkowska pojawi się… bar z robakami. Lokal o wiele mówiącej nazwie Insekt otwiera Magda Tsikampo-ungui, szefowa afrykańskiej restauracji Meg Mu.

W menu będą alkohole z owadami, drinki wzbogacane suszonymi mrówkami sprowadzanymi specjalnie z Tajlandii, oraz przekąski: tortille, kanapki i sałatki z owadami. Wszystkie owady mają być dopuszczone do spożycia.

- Do drinków dodawać będziemy małe mrówki, żeby można było wciągnąć je przez słomkę - zdradza szefowa. - Takiego baru jeszcze w Polsce nie ma - przyznaje pani Magda. I dodaje, że bardziej wrażliwi klienci będą mogli zamówić tradycyjne wersje potraw.

Gości straszą brudne ściany i zapach moczu

Ale nie wszyscy są zachwyceni. Nie udało się też do końca "ucywilizować" terenu po azjatyckich budkach. - Na początku było czysto i ładnie, ale ludzie znów obsmarowali wszystko graffiti- narzeka Tomasz, pracownik banku, jeden z bywalców OFF Piotrkowska.

Klienci OFF mażą sprayem gdzie popadnie, pisząc też hasła obraźliwe i wulgarne. - Jest nam przykro, że niektórzy malują graffiti w miejscach do tego niewyznaczonych, zwłaszcza jeśli są to napisy obraźliwe - mówi Michał Styś z OPG Orange Property Group. - Jednak OFF Piotrkowska to teren otwarty, nie chcemy go zamykać - dodaje.

Gości OFF Piotrkowskiej straszy też popijająca alkohol w zaułkach młodzież, która wykorzystuje fakt, że OFF Piotrkowska to teren prywatny i nie obowiązuje w nim zakaz picia alkoholu. Po konsumpcji część gości załatwia potrzeby pod ścianą.

- We wszystkich lokalach są bezpłatne toalety, mamy też toalety przenośne. Wkrótce mają się pojawić humorystyczne tablice zachęcające do korzystania z nich - wyjaśnia Styś.

Nie wszystkim podobają się też ceny czynszów. Pół roku temu na naszych łamach Hanna Gil-Piątek ostrzegała przed gentryfikacją tego obszaru, czyli niekorzystnymi zmianami związanymi ze wzrostem stawek czynszu i wymianą artystów na mniej kreatywnych, ale bardziej zasobnych przedsiębiorców.

Ile się płaci w OFFie? Ceny porównywalne są z tymi w innych miejscach Piotrkowskiej. Od frontu ceny wynoszą około 100 zł za m kw. miesięcznie, w pracowniach 30 zł za metr. Ale - jak zapewnia zarządca terenu - można liczyć na duże rabaty, jeśli oferta będzie ciekawa i wzbogacająca miejsce.

Jednak wolna przestrzeń w OFF Piotrkowska pomału się kończy. - Wynajętych jest około 85 procent obecnej powierzchni. Ale będziemy udostępniać nowe miejsca - ocenia Styś. Wolnych jest kilka pracowni, ale na najbardziej atrakcyjnym parterze zostało miejsce na jedną restaurację lub dwa mniejsze sklepy.

Czy powstanie kolejne centrum handlowe?

OPG Orange Property Group wciąż ma plany na przyszłość. Być może jeszcze w tym roku na placu od ulicy Piotrkowskiej pojawią się tzw. mobilne moduły architektoniczne. Mocno przeszklone moduły można łatwo dostawiać w zależności od potrzeb, są też lubiane przez artystów. W takim szklanym module mieści się warszawski klub Cud Nad Wisłą. Inwestor prowadzi rozmowy z trzema potencjalnymi najemcami.

Być może jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego planowany jest początek remontu budynku od strony ul. Roosevelta. Wymieniony ma być strop, okna oraz wszystkie instalacje. Efekt remontu ma być widoczny zwłaszcza we wnętrzu i dać artystom oraz przedsiębiorcom nowe powierzchnie. To z kolei budzi obawy, czy OFF Piotrkowska nie zamieni się w kolejną Manufakturę.

Jak zapewnia Kamil Wasiak, OFF Piotrkowska jest i będzie skierowana do zupełnie innego klienta. - Nie jesteśmy nastawieni na masowego klienta. Zaspokajamy potrzeby gości, którzy szukają czegoś niezwykłego- zapewnia. - Naszą siłą są ludzie, którzy tworzą to miejsce i ich pasje - dodaje.

Michał Styś zapewnia jednak, że nawet po remoncie przy Piotrkowskiej 138/140 nie powstanie kolejne centrum handlowe. - Zmieniając OFF Piotrkowską na lepsze chcemy zachować charakter tego miejsca. To nigdy nie będzie centrum handlowe, ale "miasto w mieście" i centrum przemysłów kreatywnych - zapewnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: OFF Piotrkowska to najmodniejsze miejsce w Łodzi. Czy się nie zmieni? [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki