Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet Łodzi 2014. Czy Łódź stać na rozmach inwestycyjny? [ANALIZA]

Marcin Bereszczyński
Łódź coraz więcej wydaje kosztem galopującego deficytu. Za kilka lat może zabraknąć pieniędzy na wydatki majątkowe
Łódź coraz więcej wydaje kosztem galopującego deficytu. Za kilka lat może zabraknąć pieniędzy na wydatki majątkowe Grzegorz Gałasiński/archiwum
Po raz drugi wydatki z budżetu Łodzi przekroczą 4 mld zł. Miasto wyda pieniądze głównie na inwestycje. W budżecie 2014 znalazły się też małe projekty, zgłoszone przez łodzian w budżecie obywatelskim.

Wciągu dziesięciu lat dochody do budżetu Łodzi zwiększyły się dwukrotnie. Ale jeszcze bardziej wzrosły wydatki miasta. Zdaniem prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, tylko w ten sposób miasto może odrobić zaległości w stosunku do Krakowa, Wrocławia lub Gdyni, które najważniejsze i najbardziej kosztowne inwestycje przeprowadziły osiem lat temu. Budżet Łodzi na 2014 rok jest więc ukierunkowany na duże inwestycje (węzeł multimodalny przy dworcu Łódź Fabryczna, trasa W-Z, trasa Górna, program "Mia100 kamienic", EC1).

Rosnące wydatki miasta tworzą coraz większy deficyt. Miasto zadłuża się błyskawicznie. Dług w przeliczeniu na jednego mieszkańca Łodzi w 2014 roku sięgnie 3.840 zł. W 2009 roku była to kwota 1.400 zł. W tym roku w miejskich budżetach nie trzeba trzymać się wskaźników zadłużenia. Dotychczas samorządy nie mogły zadłużać się na wyższą kwotę niż 60 proc. rocznych dochodów.

W 2013 roku ten wskaźnik wyniósł w Łodzi 58,3 proc. W 2014 roku sięga 78,1 proc. Gdyby nie zmiana prawa, przekroczenie 60 proc. skutkowałoby powołaniem komisarza w miejsce prezydenta miasta. Warto zwrócić uwagę na fakt, że do 2009 roku ten wskaźnik nie przekroczył 35 proc. Wynika z tego, że poprzednicy Hanny Zdanowskiej jak ognia unikali zadłużania miasta.

Polityka szybkiego inwestowania kosztem zadłużenia i deficytu może doprowadzić w przyszłości do sytuacji, że miasto nie będzie miało pieniędzy na wydatki majątkowe, bo będzie musiało spłacać długi. Władze miasta przekonują, że tak być nie musi. Powołują się przy tym na ocenę agencji ratingowej Standard & Poors, która zapowiada, że wyniki budżetowe Łodzi poprawią się po zakończeniu trwających inwestycji, czyli już w 2016 roku.

Gdy porównuje się uchwalony w ubiegłym tygodniu budżet Łodzi na 2014 rok z budżetem przyjętym rok wcześniej, nie widać wielkich różnic. Na pozór. Niby nadal najwięcej miasto wyda na trasę Górna, dworzec Łódź Fabryczna i EC1. Do kosztownych inwestycji dołączyła trasa W-Z i budowa boiska z jedną trybuną przy alei Unii. Radni Platformy Obywatelskiej zwrócili nawet uwagę, że wydatki budżetowe Łodzi są po raz pierwszy większe niż Krakowa. Gdy ktoś zagłębi się w budżet, dostrzeże jednak zasadnicze różnice.

Podobnie jak przed rokiem, miasto chce najwięcej wydać na transport. W 2014 roku ma to być 25,9 proc. W 2013 roku było to 27 proc. wydatków miasta. Wydatki na edukację wzrosną z 22 do 23 proc. Na kulturę i sport przeznaczono 9,5 proc. Obydwa środowiska domagały się większych kwot niż w ubiegłym roku, jakby nie dostrzegając, że w 2013 roku wydatki na kulturę i sport sięgnęły zaledwie 7 proc. Na podobnym poziomie kształtują się wydatki na pomoc społeczną. Na 2014 rok zaplanowano 11,2 proc. ogółu wydatków, zaś w 2013 roku było to 11 proc. W tym roku miasto wyda mniej na gospodarkę komunalną (o 1,1 proc.) oraz gospodarkę mieszkaniową (o 1,3 proc.).

Władze Łodzi przekonują, że duża część wydatków jest przeznaczona na rewitalizację budynków komunalnych, czyli na program "Mia100 kamienic". W 2014 roku ma to być kwota 55 mln zł. W budżecie na 2013 rok zapisano 74 mln zł. Poprzednicy Hanny Zdanowskiej uważają, że to niewielkie kwoty. W budżecie na 2009 rok zapisano 110 mln zł na remonty i inwestycje w gospodarce mieszkaniowej, czyli zadanie, które od 2011 rok nazywa się programem "Mia100 kamienic". W 2010 roku na ten cel zapisano jeszcze więcej, bo 117 mln zł.

Wydatki majątkowe miasta mają przekroczyć w 2014 roku kwotę 1,3 mld zł. Może to być rekordowy rok pod tym względem. W wieloletniej prognozie finansowej wydatki majątkowe miasta w kolejnych latach wyglądają mizernie. Plan na 2015 rok to prawie o połowę mniej niż w tym roku - 785 mln zł. W 2016 roku plan wydatków majątkowych to 853 mln zł, zaś w 2017 roku to tylko 327 mln zł. Te kwoty zapewne wzrosną, bo zwiększą się dochody miasta z tytułu pozyskania unijnych pieniędzy. Nie jest to jednak takie pewne, bo jeśli miasto będzie miało mało pieniędzy na wydatki majątkowe, to może zabraknąć na wkład własny do inwestycji, dofinansowanych z Unii Europejskiej.

Mała pula pieniędzy na dofinansowanie unijne w kolejnych latach może storpedować "Kontrakt dla Łodzi", czyli zobowiązania prezydent Hanny Zdanowskiej, że w latach 2014 - 2020 dzięki pieniądzom z UE zostaną zrealizowane projekty o wartości 3,85 mld zł. Obietnica pani prezydent to lista, zawierająca 23 inwestycje. Wśród nich są plany odnowienia kamienic przy ulicy: Wschodniej, Rewolucji 1905 r., Jaracza, Narutowicza czy Ogrodowej. Nowy wystrój mają zyskać plac Wolności, Stary Rynek i park Staromiejski.

Hanna Zdanowska obiecała kupić 45 nowych tramwajów, zbudować dwa dojazdy do autostrad i przebudować skrzyżowanie Śmigłego-Rydza z Piłsudskiego. O tym, czy te zobowiązania będą mogły zostać urzeczywistnione, zadecydują najbliższe wybory samorządowe. Jeśli łodzianie w listopadzie nie wybiorą Zdanowskiej na fotel prezydenta, to tych obietnic nie będzie mogła spełnić. A jeśli w kolejnych budżetach zabraknie pieniędzy na wkład własny do unijnych inwestycji, to żaden prezydent nie będzie w stanie wypełnić swoich obietnic wyborczych. Nie będzie z czego ich realizować.

Jest jeszcze jeden niuans, dotyczący wydatków miasta na inwestycje. Zapowiedzi są co roku buńczuczne, ale ich realizacja pozostawia wiele do życzenia. Co roku Łódź realizuje o wiele mniej inwestycji, niż zaplanowała. W 2011 roku inwestycje miały sięgnąć 16,7 proc. łącznych wydatków budżetowych. Zrealizowano 13,4 proc. Rok później zaplanowano inwestycje na poziomie 18,6 proc., ale wykonano 15,9 proc.

Najgorszy pod tym względem był ubiegły rok. Aż 30 proc. wydatków miało być przeznaczonych na inwestycje. Ze wstępnych szacunków wynika, że zrealizować udało się 22 proc. W budżecie na 2014 rok zaplanowano wydatki inwestycyjne rzędu 1,3 mld zł, czyli 31 proc. łącznych wydatków, przekraczających 4 mld zł. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile uda się zrealizować.

Aby rozsądnie wydawać pieniądze, trzeba mieć odpowiednio wysokie dochody. A z tym jest w Łodzi krucho. Wydatki majątkowe są pokrywane przede wszystkim ze sprzedaży nieruchomości oraz pożyczek, kredytów i emisji obligacji. Zwróciła na to uwagę Regionalna Izba Obrachunkowa. W swojej opinii podkreśliła swoje polecenie, wydane miastu, że Łódź musi w 2014 roku osiągnąć zaplanowane dochody, aby zrealizować planowane wydatki. RIO podkreśla, że założenia finansowe, zaproponowane w projekcie budżetu, wymagają "konsekwentnych działań w celu realizacji planowanego poziomu dochodów oraz szczególnej dyscypliny w ponoszeniu wydatków bieżących w celu zachowania ustalonego ich poziomu".

Dochody miasta mogły być większe, gdyby władze Łodzi wprowadziły planowane podwyżki. W lipcu ubiegłego roku, gdy wydane zostały spisane założenia do budżetu na 2014 rok, zapisano duży pakiet podwyżek. Czynsze w mieszkaniach komunalnych miały wzrosnąć o 20 proc., bilety MPK miały zdrożeć o 20 groszy. Wzrosnąć miały podatki od nieruchomości oraz opłaty za wodę i ścieki. Radni nie zgodzili się na taki krok, więc władze Łodzi też ustąpiły.

W dodatku od stycznia tańsze są opłaty za parkowanie w centrum miasta. Znacznie niższe są opłaty za odbiór odpadów komunalnych. To wszystko powoduje niższe dochody miasta i większe kłopoty z dostosowaniem się do reguł, wyznaczonych przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Jedyną szansą na zwiększenie dochodów jest wynajęcie windykatora do ściągnięcia długów od najemców lokali i mieszkań komunalnych. W tym roku miasto chce zrobić taki krok.

Największą różnicą w porównaniu z poprzednimi budżetami Łodzi jest budżet obywatelski. To ogromny sukces łodzian. Aż 130 tysięcy osób wzięło udział w głosowaniu, aby wybrać najbardziej potrzebne inwestycje. Początkowo planowano wydać na zadania wskazane przez łodzian kwotę 20 mln zł. Tuż przed uchwaleniem budżetu na 2014 rok prezydent Łodzi zwiększyła tę kwotę do 30 mln zł, dopisując do listy zadań kolejne 32 inwestycje.

Dodatkowe 10 mln zł na budżet obywatelski pojawiło się dzięki sprzedaży działki pod Bramę Miasta, za co wpłynęło do miejskiej kasy 40 mln zł. W konsekwencji łódzki budżet obywatelski jest większy niż w stolicy. Sukces pierwszej edycji budżetu obywatelskiego spowodował, że już ruszyła kampania, dotycząca drugiej edycji. Można spodziewać się, że taka forma konstruowania wydatków miejskich stanie się w Łodzi dobrą tradycją.

Poprzednicy Hanny Zdanowskiej nie dostrzegają sukcesu budżetu obywatelskiego. Przekonują, że od 2009 roku nastąpił regres nakładów na inicjatywy obywatelskie. Ograniczone zostały bowiem kwoty, przekazywane organizacjom pozarządowym i jednostkom pomocniczym. To ostatnie za rok przestanie być aktualne, ponieważ od 2015 roku rady osiedli będą mogły wskazać inwestycje za kwotę 25 mln zł, a nie 10 mln zł, jak ma to miejsce obecnie.

Budżet Łodzi na 2014 rok powstał w atmosferze waśni, po debacie pełnej emocjonalnych wystąpień, po obradach trwających ponad 17 godzin. Zanim go uchwalono, wprowadzono gigantyczną liczbę poprawek i przesunięć kwot z jednego do drugiego działu budżetu. Wiele czasu zajęły przerwy w obradach, podczas których opozycja dogadywała się w władzami miasta, co wykreślić z budżetu, a co do niego dopisać.

W efekcie powstał solidny galimatias, z którego miasto i radni będą musieli wykaraskać się jak najszybciej. Udało się radnym wycofać z ograniczenia puli pieniędzy na trasę W-Z, co groziło utratą 440 mln zł z miejskiej kasy. Zrezygnowali też z wykreślenia pieniędzy na restrukturyzację szpitala im. Rydygiera, co mogło spowodować likwidację placówki. W porę zwrócili 3 mln zł lotnisku, aby nie doszło do konieczności zamknięcia portu lotniczego, co wiązałoby się ze zwrotem 250 mln zł. Nie wykreślili też, chociaż zamierzali, pieniędzy na edukację seksualną w szkołach i wykup nieruchomości pod planowane inwestycje.

Udało się im natomiast doprowadzić do wykreślenia budowy ulicy Nowotargowej. Nie wiadomo jeszcze, jakie konsekwencje będzie to z sobą niosło. Może zdarzyć się tak, że Unia Europejska uzna, że do dworca Łódź Fabryczna jest zły dojazd, więc budowa węzła mulimodalnego wokół dworca nie spełnia oczekiwań unijnych urzędników. W ślad za tym może pójść ograniczenie unijnego dofinansowania tej inwestycji.

Wykreślono również z budżetu pieniądze na wydział promocji, czyli na ogłoszenia o przetargach i konkursach, organizowanych przez Urząd Miasta Łodzi. Jeśli nie ma pieniędzy na ogłoszenia, to nie można robić przetargów. A przecież miasto musi robić przetargi, np. na sprzedaż nieruchomości, żeby wypełnić plan dochodów zgodnie z zaleceniami RIO. Z budżetu wydziału promocji wykreślono również pieniądze na organizację sztandarowych łódzkich wydarzeń, takich jak: Złota Nitka, The Look Of The Year czy gala absolwentów Akademii Sztuk Pięknych.

Z nieoficjalnych źródeł płyną jednak informacje, że radni na najbliższej sesji Rady Miejskiej, którą zaplanowano po feriach zimowych, przesuną pieniądze na wydział promocji. Jedyną zagadką jest dział, z którego te pieniądze trzeba będzie zabrać. Chodzi o 1,5 miliona złotych.

Na szczęście większość zmian, zaproponowanych przez radnych, nie jest kłopotliwa dla miasta, a wręcz spotkała się z zadowoleniem łodzian. Uszczęśliwiono przede wszystkim pracowników socjalnych, którzy zagrozili strajkiem, jeśli nie dostaną podwyżek. Dostali. Co prawda o wiele mniej, niż chcieli, ale jednak. Podwyżki pensji doczekali się również inni pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Więcej zarobią zatrudnieni w teatrach i muzeach, a także niepedagogiczni pracownicy placówek oświatowych. Dużo poprawek, wprowadzonych przez radnych, dotyczy poprawienia stanu małych uliczek osiedlowych lub nierównych chodników. Znalazły się też pieniądze na remonty szkół i przedszkoli. Wpisano też przebudowę ulicy Księży Młyn.

Nie można zapominać, że budżet, który jest najważniejszą uchwałą Rady Miejskiej, stale podlega modyfikacjom. Na prawie każdej kolejnej sesji Rady Miejskiej można spodziewać się uchwały, dotyczącej zmian w budżecie. Pojawią się nowe pomysły, zaś te wpisane w budżet okażą się niemożliwe do zrealizowania. W tym roku należy spodziewać się wielu zmian, ponieważ zbliżają się wybory samorządowe. A to zawsze niesie z sobą lawinę projektów, które mają spodobać się łodzianom i zapewnić odpowiednią liczbę głosów. Przed jesiennymi wyborami nikt nie odważy się wprowadzić podwyżek uderzających łodzian po kieszeni. Dla mieszkańców to dobry znak, ale dla budżetu jest to utrapienie ograniczające dochody.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki