Na wtorkowe spotkanie organizacyjne "Pro Futuris" przyszło kilkanaście osób, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich i czują się poszkodowane radykalną podwyżką miesięcznych rat w związku ze wzrostem kursu franka.
- Gdybyśmy wiedzieli, że ryzyko kursowe jest tak wielkie, nikt z nas nie zaciągałby tych kredytów. Gdyby to było 1 procent, ale nie 40! - mówi pan Łukasz, klient łódzkiego mBanku.
Stowarzyszenie "Pro Futuris" powstało pod koniec ubiegłego roku. Jego inicjatorem jest Tomasz Sadlik z Krakowa. W 2007 roku mężczyzna zaciągnął w Raiffeisen Bank Polska kredyt we frankach. Jak mówi, rok temu bank rozwiązał z nim umowę i poinformował o zamiarze wszczęcia egzekucji z należącej do niego nieruchomości oraz pensji. Powodem miał być fakt, że w związku ze wzrostem kursu franka, wartość kredytowanej nieruchomości stała się mniejsza niż wysokość aktualnego zadłużenia wobec banku. Sadlik twierdzi, że pracownica banku nie poinformowała go rzetelnie o zasadach kredytu. Dlatego złożył pozew o stwierdzenie nieważności swojej umowy kredytowej i wstrzymanie egzekucji jego nieruchomości.
PSL zaapelowało do banków o renegocjowanie umów. Pomysł ten krytykuje Ministerstwo Finansów, wyliczając, że strata sektora bankowego z tytułu przewalutowania kredytów we frankach na złote po kursie z dnia udzielenia kredytu wyniosłaby 44,4 mld zł. Według MF, trzy z działających na polskim rynku banków utraciłyby wszystkie swoje fundusze i stały się niewypłacalne. To groziłoby destabilizacją całej gospodarki.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?