Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po S-8 pobiegli, po KDP nie biegną

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński
Protezy zastępują narządy stracone, obarczone wrodzoną niepełnosprawnością, jak i te, których pełna sprawność została utracona choćby w wyniku wypadków lub chorób. To nic doskonałego, środek zastępczy, który może pomóc zastąpić utracony narząd, ale pełnej sprawności raczej mu nie przywróci. Taką protezę, tyle, że kolejową chce nam opłacić rząd, który zauważył, że wyjazd ze stolicy na zachód jest coraz bardziej obłożonym i niedrożnym odcinkiem kolejowym w kraju.

Dlatego najlepszym, zdaniem resortu infrastruktury, wyjściem będzie tzw. proteza jaktorowska, czyli linia kolejowa Jaktorów-Łowicz, która ma wyprowadzić ruch pociągów z Warszawy w kierunku zachodnim, czyli w stronę Kutna, Poznania i Berlina. Oczywiście izolując przy tym Łódź i dając tym samym czerwone światło dla budowy Kolei Dużych Prędkości w śladzie tzw. "igreka" Warszawa - Łódź - Poznań / Wrocław.

W szczegóły techniczne wchodził nie będę, zainteresowani je znają, bo istotne stają się szczegóły polityczne. W tej materii najbardziej intrygujące są słowa słowa Cezarego Grabarczyka, byłego ministra infrastruktury w pierwszym rządzie Donalda Tuska, obecnie wicemarszałka Sejmu. Na łamach "Dziennika Łódzkiego" wicemarszałek Grabarczyk stwierdza, że pomysł protezy jaktorowskiej to "sabotaż" i z tym polemizował nie będę. Dodał jednak, że "nie było takiego pomysłu wcześniej, nie wiem, kto go podrzucił, a warto byłoby przeanalizować, kto stoi za tak nieefektywnym rozwiązaniem".

Przepraszam bardzo, ale kto ma to wiedzieć, jeśli nie były minister infrastruktury, obecnie wicemarszałek, którego część ekipy jeszcze pozostała w resorcie, a co najmniej jeden z wiceministrów to bardzo bliski polityczny przyjaciel? Przyznam, że przez moment pomyślałem nawet, że to bardziej zasmucające, a jednocześnie irytujące niż sam pomysł protezy. Bo jeśli wiceprzewodniczący partii rządzącej i były minister, a teraz prestiżowy wicemarszałek nie wie, co jego rząd zamierza zrobić w jego województwie, to ten kraj, jego rząd oraz partia rządząca są nie tylko chore, ale i niebezpieczne. Załóżmy zatem, że wicemarszałek Grabarczyk to wie, tylko nie może lub nie chce powiedzieć, bo może byłoby to bardziej kompromitujące od rządowej protezy.

Jednak paradoksalnie chory pomysł rządu może się Łodzi opłacić. Temat KDP, mimo że Polska zobowiązała się przy rewizji sieci TEN-T do budowy tej linii do 2030 r., jednak umierał, a teraz wraca za sprawą alternatywy, jaką może stanowić dla protezy. Nie jest zwolennikiem KDP wicepremier i minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska, niechętny był mu również poprzedni minister Sławomir Nowak. Protezę wykorzystał marszałek województwa Witold Stępień pisząc do Bieńkowskiej, że proteza ta niczego nie załatwi, a przecież resort ma w szufladzie projekt KDP, droższy, ale bardziej efektywny i perspektywiczny, bo opłaci się nie tylko linii do Poznania via Kutno, ale i linii z Łodzi do Warszawy.

Co ciekawe interpelację w tej sprawie złożył także Cezary Grabarczyk, a wynika z niej, że projekt budowy linii o parametrach 230 km/godz. z Warszawy do Bełchowa w śladzie KDP jeszcze w lipcu 2013 r. był na liście priorytetów transportowych rządu do 2020 r. Ale zniknął, a jego zniknięcie pokrywa się mniej więcej w czasie ze zniknięciem z resortu wiceministra Andrzeja Massela, speca od kolei, którego zdymisjonowała Bieńkowska, a który mocno, acz po cichutku tego projektu pilnował. Oficjalnie jednak nie wiadomo dlaczego ten projekt wyparował, a wicemarszałek Grabarczyk pyta o to w interpelacji. Przyznam się zresztą, że się nie spodziewałem, iż kiedykolwiek usłyszę, że akurat ten były minister zapyta swój rząd o cokolwiek tak oficjalnymi kanałami w swojej koronnej dyscyplinie, jaką jest infrastruktura.

To będzie jednak prawdziwy test na determinację rządu czy naprawdę chce reformować i rozbudowywać polską kolej i infrastrukturę, czy tylko ściemnia, że chce. Jeśli naprawdę Tuskowi i Bieńkowskiej zależy na rozwoju kolei i równaniu do Europy, to powinien wybrać propozycję Stępnia i Grabarczyka, a także mieszkańców regionu, którzy wzięli udział konsultacjach podpisując się pod petycją "Nie dla protezy jaktorowskiej". Bo kolejny kontekst tej sprawy to reklama tego problemu na płaszczyźnie pomysłu rządu, który znów chce odciąć Łódź.

Parę lat temu to przecież politycy Platformy Obywatelskiej na czele z Cezarym Grabarczykiem i o wiele dziś mocniejszym w PO ministrem sportu Andrzejem Biernatem , biegli w sztafecie z petycją do rządu, by przywrócić łódzki ślad trasie ekspresowej S-8, którą odsuwano na południe województwa, do Bełchatowa. Wtedy się udało, sztafeta okazała się wyjściem, które wzmocniło zabiegi zakulisowe przede wszystkim propagandowo, ale to była łatwizna, bo to nie był ich rząd. Do swojego nie pobiegną. Za trudno, choć jako ministrowie drogę znają lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki