Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sprawie Trynkiewicza sędziowie opierają się naciskom polityków [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Maciej Strączyński: W tej atmosferze wytworzonej przez polityków, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości i Służbę Więzienną, w ogóle nie brano pod uwagę jednej rzeczy: tego, że sąd ma o czymś zdecydować
Maciej Strączyński: W tej atmosferze wytworzonej przez polityków, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości i Służbę Więzienną, w ogóle nie brano pod uwagę jednej rzeczy: tego, że sąd ma o czymś zdecydować
Z sędzią Maciejem Strączyńskim, prezesem Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, rozmawia Piotr Brzózka

Politycy, urzędnicy, a w szczególności dyrektor rzeszowskiego więzienia stanęli na głowie, by za żadną cenę nie dopuścić do wyjścia Mariusza Trynkiewicza zza krat. Tej histerii nie poddali się tylko sędziowie, których orzeczenia stoją w sprzeczności z oczekiwaniami władzy...
W tej atmosferze wytworzonej przez polityków, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości i Służbę Więzienną, w ogóle nie brano pod uwagę jednej rzeczy: tego, że sąd ma o czymś zdecydować. Całą dyskusję sprowadzono do pytania: czy sędziowie zdążą czy nie zdążą? Zero szacunku dla niezawisłości sądu. Nikt sobie nie wyobrażał, że sąd może nie spełnić oczekiwań władzy, która chce, aby Trynkiewicz nadal siedział. Nie zazdroszczę kolegom, którzy znaleźli się pod tak ewidentnym naciskiem i dawno nie pamiętam sprawy, w której czyniono by to w tak wyraźny sposób. Nie zmienia jednak to mojej wiary, że koledzy temu naciskowi się nie poddadzą.

Czy sądzi Pan, że politycy próbowali wprost wymusić na sędziach odpowiednie orzeczenia?
Nie, bo to byłby ruch samobójczy, sędziowie by nie milczeli. Ale jeśli ktoś jest ministrem sprawiedliwości, to nie powinien ujawniać swoich oczekiwań wobec sądu co do treści orzeczenia. Powinien się wstrzymać od wypowiedzi, w których może sądowi coś sugerować, np. że polecił złożyć odwołanie, bo nie zgadza się z orzeczeniem sądu pierwszej instancji. To sytuacja niezdrowa, dlatego że ten minister - o co politycy bardzo dbają - jest służbowym przełożonym sędziów, a Sejm wkłada w jego ręce coraz więcej narzędzi nadzoru nad sądami, co moim zdaniem narusza ich niezawisłość. Oczywiście, sądy się trzymają, myśmy już przetrzymali nie takie próby. Niewątpliwie jednak od połowy ubiegłej dekady trwa przykręcanie śruby sędziom.

Przy takich sprawach, oprócz nacisków klasy politycznej, pojawia się presja opinii publicznej. Jak sobie z nią radzicie?
Wrzucamy tę presję do tego samego worka, co naciski polityków czy prasy brukowej. Ten worek każdy sędzia zawiązuje i wystawia za drzwi sali.

Trynkiewicz, mama Madzi, dzieci w roli ofiar, niewyobrażalne zainteresowanie mediów, jasne stanowisko opinii publicznej - naprawdę chce mnie Pan przekonać, że jesteście całkowicie odporni psychicznie na naciski? Na sali rozpraw mówimy do was "Wysoki sądzie", ale przecież też jesteście ludźmi.
Prowadziłem takie głośne sprawy i z pełną odpowiedzialnością mówię, że sądzi się je tak samo, jak wszystkie inne. Jeśli ktoś się nie uodporni na takie sytuacje jak np. śmierć dziecka, to nie może sądzić tych spraw.
A spraw o zabójstwa nie sądzą osoby, które zostały sędziami wczoraj. Trzeba przejść przez sąd rejonowy, dopiero potem jest okręgowy, tam nie trafiają przypadkowi ludzie. Można wierzyć lub nie, ale nie poddajemy się takim naciskom, to należy do elementarnych umiejętności zawodowych. Kiedyś ktoś badał zachowania ssaków stadnych - małp, antylop. Stwierdził, że w każdej dużej grupie pojawiają się osobniki, które lubią, żeby był porządek w stadzie. Wśród ludzi też. Sędziami chcą być zwykle osoby, które mają taki właśnie odruch.

I sędzia, który daje Trynkiewiczowi szansę na wyjście z więzienia, nie ma kaca moralnego?
Wszyscy zapominają o jednej okoliczności. Trynkiewicz dostał karę śmierci. Ale do akcji ruszył Sejm i to politycy zamienili tę karę amnestią na 25 lat zamiast na dożywocie. Kara się skończyła. To była decyzja Sejmu, nie sądu. Gdy politycy grzebią w wymiarze sprawiedliwości, skutki są zawsze złe. Sędzia nie ma powodu mieć dziś kaca, to nie on spowodował tę sytuację.

A jeśli sędzia jest przekonany o czyjejś winie, ale musi go wypuścić na wolność, bo prokurator nie dał wystarczających dowodów?
Dwa razy w życiu mi się to zdarzyło. Wydałem wyrok uniewinniający z braku dowodów, mimo iż byłem prywatnie przekonany, że ci ludzie to zrobili. To jedyny kac moralny dopuszczalny u rzetelnie pracującego sędziego. Bo wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Może się więc zdarzyć, że kogoś się uniewinni z braku dowodów, a wbrew własnemu przekonaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki