18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie bale królewskie dawniej i dziś [ZDJĘCIA]

Krzysztof Woźniak
Nie miała Łódź murów miejskich, ale miała (i ma!) Towarzystwo Strzeleckie wyrosłe ze średniowiecznej tradycji bractw takich murów broniących. Nie była Łódź miastem przez królów odwiedzanym, a organizowano w niej bale królewskie. To fascynująca, barwna historia, ale i współczesność. Mając w pamięci tegoroczny, jubileuszowy XX bal zorganizowany przez Łódzkie Towarzystwo Strzeleckie Bractwo Kurkowe w salach Pałacu Poznańskiego, warto przypomnieć tę niemal zapomnianą dziś kartę z dziejów miasta.

Bez króla nie byłoby balu

Zaszczytnym mianem króla kurkowego wyróżniano najlepszego strzelca, który stawał do zawodów – strzelania królewskiego w Zielone Świątki. Ozdabiany łańcuchem królewskim, do którego dodawał kolejne ogniwo ze swoim nazwiskiem, cieszył się swą godnością przez rok. Finałem strzeleckiej rywalizacji był bal królewski. Jeszcze w latach 40. XIX w. organizowano go na koszt króla kurkowego, później towarzystwa, zaś od lat 90. XIX w. na koszt uczestników. Na początku XX w. powrócono do zasady finansowania balu z funduszu braci strzelców. Wysokość wydatków na ten cel uchwalano na walnym zebraniu.

Statut Łódzkiego Towarzystwa Strzeleckiego wyraźnie zabraniał żądać od króla i marszałka, żeby ugaszczali obecnych. Prawo wstępu było zastrzeżone dla członków towarzystwa i ich rodzin. Przestrzegano zasady, aby strzelcy występowali w uniformach. Będący urzędnikami mogli przyjść w mundurach. Natomiast od gości wymagano strojów wieczorowych: fraków lub surdutów. Początkowo bal organizowano w ostatnim dniu strzelania królewskiego lub w pierwszą niedzielę po nim. Z czasem ustalił sie zwyczaj, że kończono nim sezon strzelecki we wrześniu – październiku.

W domach prywatnych i lokalach

Do 1835 r. bale odbywały się w mieszkaniach prywatnych członków towarzystwa. Od tegoż roku do końca lat 70. XIX w. bawiono się w zajeździe Michała Kunkela, zwanym Paradyz, przy ul. Piotrkowskiej 175. Był to największy w Łodzi lokal rozrywkowy, z restauracją ogrodową i sceną, na której występowały wędrowne zespoły teatralne, popisywali się miejscowi miłośnicy muzyki i śpiewu. Zdaniem współczesnych, nazwa lokalu (Paradyz, Paradies, czyli raj), dobrze oddawała jego uroki. Nie bez znaczenia był też fakt, że M. Kunkel należał do towarzystwa strzeleckiego. Bale w Paradyzie organizowano także, gdy właścicielem lokalu został August Hentschel.

Sporadycznie bawiono się też w Helenowie. W tym prywatnym parku, założonym w 1885 r. przez synów znanego łódzkiego piwowara Karola Anstadta, mieściła się też duża restauracja, która szybko awansowała do rangi „sal redutowych” miasta. W czasie karnawału bywała miejscem hucznych imprez. Dopiero w latach 80. XIX w. przenieśli strzelcy wszystkie swoje uroczystości do własnej siedziby, parterowego, murowanego domu wzniesionego na zachodnim skraju Parku Źródliska, w miejscu obecnego skrzyżowania Al. Piłsudskiego i ul. Targowej. Budynek mieścił obszerną restaurację, wyposażoną w 12 stołów i 60 krzeseł oraz salę, która mogła służyć do tańca.

Szampan, kawior i syfony

Z przebiegu balów królewskich nie zachowały się żadne szczegółowe relacje. W 1857 r. Oskar Flatt pisał, że na zabawie tej koniecznie być powinien, kto chce się zapoznać z duchem mieszkańców i głębiej wejrzeć w wewnętrzne życie ludności fabrycznej. Ile tam typów nowych, ile zajmujących obrazków zebrać można, wśród tych ludzi, którzy wyzwoliwszy się na chwilę od jarzma codziennej pracy, korzystają z tego czasu z prawdziwym zapałem i umieją się bawić prawie zapamiętale. W 1875 r. atmosfera takiej zabawy musiała być bardzo gorąca, skoro właściciel Paradyzu zobowiązał towarzystwo strzeleckie do pokrycia kosztów wstawienia nowych szyb w oknach. Na temperaturę zabawy miały też wpływ obficie zastawione stoły.

Zachowany rachunek z 1904 r. pozwala odtworzyć menu uczty towarzyszącej balowi. Butelka koniaku i dwie porcje kawioru były niewątpliwie przeznaczone dla przedstawicieli władz, zaszczycających strzelecką uroczystość. Pojawiali się na niej: naczelnik powiatu i gubernator piotrkowski. Łódzkiemu towarzystwu zależało na utrzymaniu dobrych stosunków z rosyjską administracją. Zgoda na posiadanie broni i odbywanie ćwiczeń, w których występowały elementy musztry, w sytuacji, gdy polscy mieszańcy Łodzi musieli występować do policmajstra o zgodę na zorganizowanie choćby imieninowego spotkania w szerszym gronie, czyniła ze strzelców grupę uprzywilejowaną. Takie były realia czasów po powstaniu styczniowym, ale warto zauważyć, że w latach niepokojów 1861-1863 strzelania królewskie nie odbyły się.

Przed 110 laty na stołach balu królewskiego znalazło się 20 butelek szampana, 20 butelek białego wina, 5 butelek czerwonego wina, 4 dzbanki kawy, mleko do niej, butelka Benedyktynki, 24 butelki i 6 syfonów z wodą gazowaną. Był też zimny bufet. Przewidując późne zakończenie balu przygotowano śniadanie dla 48 osób. Wszystko to kosztowało towarzystwo 329 rubli i 65 kopiejek, czyli niemal równowartość rocznej pensji lekarza miejskiego. Nie znamy składu orkiestry przygrywającej tańczącym. Można mieć pewność, że zespół tworzyli łódzcy muzycy, których na przełomie XIX i XX w. było w Łodzi wielu. Ich trud wynagrodzono kwotą 83 rubli.

Festyn miejski, czyli fajka

Podczas strzelania królewskiego, wokół strzelnicy i w części Parku Źródliska dzierżawionej przez towarzystwo, trwała zabawa, w której brali udział wszyscy chętni. Nazywana była fajką, w czym nie trudno dostrzec fonetyczną formę niemieckiego słowa Feier – święto. Istotnie, było to największe święto mieszkańców dawnej Łodzi, dwa dni całkowicie wolne od pracy, wypełnione zabawą i rozrywką. Przygotowania do niej zaczynały się zazwyczaj tydzień wcześniej. Na Wodnym Rynku, służącym jako targowisko oraz w jego pobliżu rozstawiały swoje namioty cyrki. Instalowano karuzele, panoramy, gabinety figur woskowych, ustawiano różnego rodzaju kramy.

Wiele z nich korzystało z terenu należącego to towarzystwa strzeleckiego, toteż pobierana opłata placowego znacznie zasilała kasę towarzystwa. W 1880 r. za zgodę na ustawienie 5 karuzeli, strzelcy łódzcy otrzymali 125 rubli. Udostępnienie miejsca pod menażerię (pokazywano w niej dzikie zwierzęta), przyniosło 17 rubli a teren pod panoramę i przyrządy gimnastyczne udostępniono za 40 rubli. Dwa lata później ustawienie dwóch drewnianych kramów z jadłem i napojami przyniosło towarzystwu 203 ruble. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyło się wspinanie na wysokie słupy, by sięgnąć po umieszczaną na ich wierzchołkach nagrodę. Towarzystwo finansowało zarówno przygotowanie takich słupów, jak i fundowało nagrody. Ochotnicy podejmujący się wspinaczki płacili za każdą próbę, a ponieważ słupy były natłuszczone nakłady poniesione na zorganizowanie takiej rozrywki zwracały się.

Strzelanie królewskie szybko zaczęto utożsamiać z dobrą zabawą. Zapowiadane odpowiednio wcześniej ogłoszeniami prasowymi przyciągało nie tylko łodzian, ale także mieszkańców dalszych okolic. Bywali, i to licznie, warszawiacy. Dla ich wygody uruchamiano komunikację omnibusami od stacji kolejowej w Rokicinach do Łodzi.

Jubileusze mają swoje prawa

100 lat temu naruszono tradycję i bal królewski odbył się dopiero w karnawale (15 stycznia 1914 r.). Nie zachowała się o nim żadna relacja, a szkoda, ponieważ towarzystwo liczyło wówczas blisko 200 braci, najwięcej w swoich dziejach i bal musiał być okazały. Tegoroczny, nawiązujący do 190 lecia powstania bractwa i 20 lecia jego reaktywacji także wypadł w karnawale i chyba nie mniej wyśmienicie. Wzięło w nim udział blisko 250 członków bractw kurkowych z Łodzi i całej Polski. Kontusze i żupany – paradne stroje braci strzelców przywołały ducha polskiej, szlacheckiej tradycji bractw kurkowych, która na gruncie łódzkim tak udanie połączyła się z mieszczańską tradycją typową dla krajów niemieckiego kręgu kulturowego.

Oficjalnie intronizowano króla, przyjęto w poczet bractwa łódzkiego nowego jego członka, błyskały w salutach karabele, chwiały się przy ukłonach bażancie pióra u czapek. Dumnie dzierżono sztandar towarzystwa. A tańczono chyba niemniej zapamiętale niż przed stu laty, rozpoczynając bal polonezem poprowadzonym przez króla.

Troskliwi i hojni

Co najmniej od 1875 r. stałą pozycją w budżecie Łódzkiego Towarzystwa Strzeleckiego były wydatki na utrzymanie Parku Źródliska. Dbano o drzewostan, uzupełniano go. Nie szczędzili też strzelcy grosza na cele publiczne. W 1904 r. przeprowadzono zbiórkę pieniędzy na zakupu odzieży i inną pomoc dla żołnierzy walczących na froncie japońskim. Zebrano na ten cel znaczną sumą 916 rubli. Kolejne 100 rubli przekazano na fundusz rozbudowy floty wojennej. Pamiętano o wysyłaniu do władz depesz z życzeniami noworocznymi i z okazji świąt państwowych. Ten nurt działalności brackiej – występowanie z pomocą współbraciom i innym potrzebującym jest obecny do dziś.

Dużą troskliwością otacza ŁTS Bractwo Kurkowe strzelnicę w Parku im. J. Piłsudskiego na Zdrowiu. To jeden z piękniejszych obiektów tego typu w Polsce. Jubileuszowy bal królewski miał cel charytatywny. Przeprowadzona w jego trakcie aukcja dzieł sztuki przyniosła ponad 20 tys. zł, które zostaną przekazane na zakup sprzętu medycznego dla powstającego w Łodzi hospicjum dla dorosłych oraz na zakup sprzętu sportowego dla młodych sportowców Klubu Sportowego Budowlani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki