Dostał Pan ponad siedemnaście procent głosów. To porażka?
To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że walczyłem z wielkimi machinami partyjnymi, które miały za sobą potężne zaplecze i pieniądze. I proszę zwrócić uwagę, że lista Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego jako jedyna z bezpartyjnych przekroczyła wymagane pięć procent głosów.
Nie żałuje Pan, że nie posłuchał apelu Witolda Waszczykowskiego z PiS, by połączyć siły i wystawić jednego kandydata prawicy?
Od początku powtarzałem i będę się tego trzymać, że PiS nie miał szans w tych wyborach. Wyniki potwierdziły, że moja teza była słuszna. Uważam, że gdyby PiS postawił na mnie, dziś miałbym 35 procent głosów i na pewno drugą turę, a w perspektywie może nawet zwycięstwo.
Co teraz Pan planuje? Na mandat w Radzie Miejskiej - według nieoficjalnych wyników - raczej nie ma Pan szans. Ani żaden inny kandydat z listy ŁPO.
Nadal chcę pracować dla samorządu, dla Łodzi, a w jakim charakterze? To zależy od kandydatów, którzy weszli do drugiej tury. Czekam na propozycje, jestem gotów poprzeć jednego z nich.
Kogo?
Najpierw chcę usłyszeć konkrety programowe, bo w kampanii były tylko ogólniki i hasła. Poprę tego kandydata, który zobowiąże się realizować kluczowe punkty mojego programu z dziedziny kultury i infrastruktury. Przynależność partyjna nie ma znaczenia, współpracowałem już z SLD i nie widzę przeszkód, by robić to teraz.
Nie myśli Pan o stworzeniu własnej partii na bazie ŁPO?
Takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę.
Rozmawiała Monika Pawlak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?