Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osobliwe pomysły łódzkich radnych na finanse miasta

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu)
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu) DziennikŁódzki/archiwum
Konflikt polityczny to proza życia dla wszystkich, którzy decydują się na działalność polityczną, jest naturalny dla systemów demokratycznych. Konflikt bywa często twórczy, poprzez konkurencję zmusza do wysiłku, poszukiwania nowych rozwiązań, dyscyplinuje i sprawia, że żadna władza nie może czuć się bezkarna.

Czasem jednak okazuje się, że konflikt prowadzi na zupełne manowce i jest jałowy. Szczególnie wtedy, gdy walka polityczna staje się dla aktorów politycznego przedstawienia celem samym w sobie, gdy znika z oczu polityków rozwijanie nowych pomysłów, pokazywanie alternatywy dla obecnej władzy. W zgiełku walki przeciwnicy zapominają, że priorytetem dla nich, ich pracą, powinno być realizowanie interesów miasta i jego mieszkańców, a nie jedynie prosta chęć pokonania rywala w każdej możliwej potyczce, starciu czy wojence niezależnie od faktu, czego spór dotyczy i jakie konsekwencje ze sobą niesie.

W takiej sytuacji mamy do czynienia z zaprzeczeniem twórczego procesu demokratycznego, a zaczynamy mieć prostą i szkodliwą walkę dwóch grup, której jedynym celem jest upokorzenie, pokonanie rywala. Wówczas system za sprawą ludzi, którzy po prostu nie sprostali zadaniu, staje się niesprawny. Niestety, dobrze znamy ten mechanizm z dużej polityki i zupełnie jałowych, nic nie wnoszących do życia obywateli, sporów dwóch głównych partii politycznych, które wciąż dominują na polskiej scenie politycznej. Do pewnego momentu miałem jednak złudną nadzieję, że ten niezbyt chlubny proceder zwykle omija nasze miasto, w którym ten rodzaj konfliktu mimo wszystko nie był zjawiskiem dominującym.

W ciągu ostatniego roku jednak ta sytuacja się zmieniła. Po rozłamie w klubie radnych Platformy Obywatelskiej, mam wrażenie, że formuła walki dla walki, specjalizowanie się w strategii "na złość mamie (Łodzi) odmrożę sobie uszy" wraca raz po raz. Jakiś czas temu głośno protestowałem przeciwko działaniom radnych, którzy blokowali podpisanie ugody w sprawie długotrwałego konfliktu dotyczącego zarządzania zrewitalizowanym EC 1. Ale to nie był jedyny przypadek dość niezrozumiałej działalności opozycyjnej.

Ostatnio oburzył mnie przykład może nie aż tak spektakularnej sprawy, ale jednak pokazującej brak działania w strategicznym interesie miasta przez część radnych. Za ów kluczowy interes miasta uznaję ratowanie zabytkowego centrum Łodzi. Czego dotyczy sprawa? Otóż Łódzka Spółka Infrastrukturalna, (czyli spółka miejska) chciała zmienić swoją siedzibę i przenieść się do zrujnowanego, ale zabytkowego, potencjalnie przepięknego pałacyku przy Wólczańskiej 17. Koszt remontu zabytku ŁSI wyceniła na 3,5 mln zł i chciała sfinansować go ze swojego budżetu, czyli środków publicznych.

Należy podkreślić, że dziś ŁSI wydaje znaczące kwoty (w mediach odnalazłem kwotę 500.000 pln rocznie) na wynajem swojej dotychczasowej siedziby. Zatem w dłużej perspektywę przeniesienie na Wólczańską mogłoby okazać się tańsze. Co więcej, publiczne pieniądze pracowałyby na najbardziej strategiczny interes miasta, czyli remont naszych zabytków centrum Łodzi, zamiast wyciekać w innych kierunkach. Koncentracja wysiłku finansowego na priorytetach, w sytuacji, w której dysponuje się ograniczonymi środkami jest prostym i logicznym rozwiązaniem. Niestety, większość radnych nie podzieliła tej opinii, blokując inwestycję ŁSI.

Dlaczego? Naprawdę tego nie rozumiem. Jest przecież tyle merytorycznych pól, na których można odróżnić się od ekipy rządzącej lub ją krytykować. Dlaczego jednak na tej walce politycznej ma cierpieć podstawowy interes Łodzi, czyli remonty zabytków i rewitalizacja? Zachowanie historycznej tkanki miejskiej w dobrym stanie, jej odnowienie i przywrócenie dawnego blasku, to dla Łodzi być albo nie być.

Jednocześnie Rada Miejska na innych polach nie jest wcale taka oszczędna. Za przykład może służyć jej ostatni wniosek do prezydent Łodzi o zwiększenie tegorocznego budżetu Straży Miejskiej o 700.000 zł. Warto też przypomnieć, że obecny budżet Straży to i tak już dość kosmiczna kwota 21.345.806 zł. Czy naprawdę działania tej instytucji są aż tak ważne, aby inwestować w nią tak astronomiczne kwoty? Czy Straż naprawdę sprawia, że Państwo czujecie się bezpieczniejsi? Moje doświadczenie niestety wskazuje, że w razie niebezpieczeństwa skutecznie to reaguje policja.

Może warto zastanowić się nad prawnymi sposobami wspierania przez miasto policji zamiast straży miejskiej? Co więcej, ostatnio byłem świadkiem sytuacji, w której duża grupa strażników zajmowała się "niezwykle produktywnym" przeganianiem z ul. Piotrkowskiej samochodów dystrybutorów realizujących dostawy do lokali mieszczących się przy głównej ulicy miasta. Biorąc pod uwagę wszystkie utrudnienia w ruchu wynikające z remontów w centrum i na Piotrkowskiej, niedługo realizowanie dostaw do newralgicznych punktów miasta w ogóle okaże się niemożliwe. To się nazywa polityka sprzyjania przedsiębiorczości w centrum miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki