Marysia ma dziś 9 lat, ale przestała być małą dziewczynką zanim skończyła 7. Córeczka tatusia, oczko w głowie Zygmunta S. Lubił zostawać z nią sam na sam. Podobno nie był brutalny, "nie chciał zrobić krzywdy". Miał nadzieję na obopólną przyjemność...
Obnażanie, dotykanie, głaskanie - po uszkach, brzuszku, nóżkach - szybko przestało mu wystarczać. Coraz bardziej koncentrował uwagę na pochwie siedmioletniej córeczki. Wkładał do niej zabawki. I swoje obrzydliwie pożądliwe paluchy. To go podniecało. Rozbierał się i dotykał, demonstrował swą ojcowską "męskość". Wychowywał tak Marysię przez niemal rok, nie przepuścił okazji. Dopóki się nie wydało.
"To" działo się w 2012 roku w jednym z domów w Tomaszowie Mazowieckim. W kwietniu tamtego roku Marysia miała siódme urodziny, ale już w styczniu poznała bliżej swego tatę. O wiele za blisko. Zygmunt S. obcował z nią płciowo przez niemal rok. Skończyło się dopiero w listopadzie.
W kolejnym roku nie było już tatusia. Zamknęli go w areszcie. Byli - psycholog, prokurator, sąd.
Karzące ramię sprawiedliwości zadziałało bez ceregieli. Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Mazowieckim oskarżyła Zygmunta S. o to, że "w okresie od stycznia 2012 do listopada 2012 roku w Tomaszowie Mazowieckim obcował płciowo z małoletnią, lat 7, oraz doprowadził ją do poddania się innej czynności seksualnej oraz do wykonywania czynności seksualnej, tj. o czyn z art. 201 kk w zbiegu z art. 200 par. 1 kk w związku z art. 11 par. 2 kk". Kolejny zarzut dotyczył masturbowania się ojca przy dziewczynce.
Sąd Rejonowy w Tomaszowie Mazowieckim ogłosił wyrok w grudniu 2013 roku, czyli nieco ponad rok od przymusowego finału zażyłych stosunków łączących ojca z córką. Kara: 5 lat bezwzględnej kary więzienia i 10 lat zakazu zbliżania się do córki. Co najmniej na pół kilometra od miejsca jej zamieszkania, nauki czy zajęć dodatkowych. I co najmniej na 100 metrów w każdym innym przypadku.
- Mało! - zagrzmieli internauci.
- Zbyt mało - uznał też oskarżyciel publiczny.
- Niewspółmiernie dużo - oponował oskarżony i jego obrońca z urzędu.
Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim okazał się dla Zygmunta S. łaskawszy od sądu pierwszej instancji. Przyjął, iż Zygmunt S. działał ze z góry powziętym zamiarem w krótkich odstępach czasu, a jego wielokrotne kontakty seksualne z córką stanowiły jedno przestępstwo.
Prawomocny wyrok ogłoszono we wtorek, 8 kwietnia 2014. Na sali rozpraw nie pojawił się nikt poza prokuratorem. Kara: 4 i pół roku pozbawienia wolności. Dziesięcioletni zakaz kontaktowania się ojca z córką został utrzymany.
Cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sąd z urzędu wyłączył jawność rozprawy. Wyrok jest jawny, ale jego motywy już nie.
Wiadomo tyle, ile wynika z prokuratorskich zarzutów. Sąd Okręgowy uznał, że przypisywane Zygmuntowi S. zachowanie, polegające na masturbacji w obecności dziecka, w rzeczywistości było ekshibicjonistycznym obnażaniem się.
- Stąd też - jak tłumaczył sędzia Krzysztof Gąsior, przewodniczący składu orzekającego - łagodniejszy o 6 miesięcy wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?