700 skarg na kierowców i motorniczych zgłosili w ubiegłym roku pasażerowie MPK. Jednak mniej niż połowę przewoźnik uznał za słuszną, oczywiście po sprawdzeniu nagrań z monitoringu, a także po konfrontacji prowadzący - pasażer. MPK na rozpatrzenie skarg ma 30 dni i - jak twierdzą przedstawiciele przewoźnika - dotrzymuje tego terminu. W tym roku do MPK wpłynęło już 470 skarg. Dokładnych statystyk z tego roku jeszcze nie ma, ale większość skarg dotyczy zmiany tras i opóźnień, wynikających z prowadzonych w Łodzi remontów dróg.
Z ubiegłorocznych skarg na kierowców i motorniczych najwięcej dotyczyło wcześniejszego lub późniejszego odjazdu. W tym roku były nawet skargi, że autobus w ogóle się nie pojawił. Poinformowała o tym w połowie marca pani Beata, emerytka. - Na przystanku autobusowym linii 57 przy rondzie Lotników Lwowskich czekałam ponad 40 minut. Autobusu nie było o godz. 18.44, 18.59 i o 19.14. Natomiast o godz. 19 autobus linii 57 jechał z przeciwnej strony, więc na pewno zdążyłoby dojechać do krańcówki i podjechać na nasz przystanek na godz. 19.14, ale nie przyjechał. Parę minut później znowu na Pabianickiej pojawiło się 57, jadące w stronę Karpackiej - podkreśla pani Beata. - To jest lekceważenie pasażerów i mieszkańców miasta!
MPK przyznaje, że tamtego dnia linia 57 w godz. 17 - 19 nie kursowała punktualnie.
- Opóźnienia w kursowaniu pojazdów wynosiły od kilkunastu minut do ponad godziny, w wyniku czego autobusy tej linii kursowały poza rozkładem jazdy - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - W związku z opisaną przez Panią Beatę sytuacją, przeprowadzona została rozmowa ostrzegawcza z dyspozytorem. Nie podjął on stosownych działań po tym, jak otrzymał informację, że kierowca, który odjechał z pętli Karpacka, nie zabrał pasażerów i skrócił trasę celem regulacji rozkładu jazdy. Dokonano odpowiedniego wpisu do jego akt osobowych - tłumaczy rzecznik.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Pasażerowie skarżą się również na zachowanie kierowców i motorniczych. W ubiegłym roku była to druga kategoria skarg pod względem ilości. W tym roku negatywną opinię o kierowcy MPK wyraził nawet mieszkaniec Krakowa, który Łódź odwiedził w lutym. Pan Rafał próbował wrócić z Nowosolnej na ulicę Przybyszewskiego po godz. 22.
- Autobus 54A podjechał na przystanek około godz. 22.30. Wsiedliśmy. 15 minut później zorientowaliśmy się, że równolegle z lewej strony naszego pojazdu podjechał inny autobus linii 54A i odjechał. Nasz autobus nie odjechał o 22.56, jak było w rozkładzie. Zapytaliśmy kierowcę, dlaczego wciąż stoimy na przystanku. Odpowiedział, że on "odjeżdża o godzinie 23.06, bo taki ma rozkład" i stwierdził, że jesteśmy "frajerami", skoro autobus o godz. 22.56 nam uciekł - wspomina mieszkaniec Krakowa.
Niestosowne słowa skierowane do pasażerów to nie jedyna gafa, popełniona wspomnianej nocy przez kierowcę linii 54. - Stawał na każdym przystanku i otwierał albo wszystkie drzwi, albo tylne, przy których siedzieliśmy. Moją prośbę o otwieranie drzwi środkowych, bo jest zimna noc, a my jesteśmy jedynymi pasażerami, zbył śmiechem - zaznacza pan Rafał.
W skardze, którą mężczyzna wystosował do MPK w połowie marca, prosi o naganę dla kierowcy. - Takie zachowanie uważam za skandaliczne, a ze strony MPK oczekuję przeprosin i zwrotu kosztów przejazdu - dodaje mieszkaniec Krakowa.
Do tej pory MPK nie udało się wyjaśnić, czy zarzuty krakusa są słuszne. Kierowca, którego skarga dotyczy, przebywa na zwolnieniu. - Po jego powrocie do pracy będziemy mogli przeprowadzić procedury wyjaśniające. O ich wynikach pan Rafał zostanie poinformowany w możliwie najszybszym terminie - zapewnia Sebastian Grochala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?