MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Absurdalna interwencja łódzkich policjantów. Pomylili adresy i zostali wyśmiani [FILM]

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Policjanci początkowo nie pomogli mężczyźnie, który zatrzymał napastnika
Policjanci początkowo nie pomogli mężczyźnie, który zatrzymał napastnika fot. youtube
Przypadkowy klient w miniony weekend przy ulicy Srebrzyńskiej w Łodzi obezwładnił mężczyznę, który w sklepie naubliżał ekspedientce. Przed sklepem powalił bandytę na ziemię i trzymał aż do przyjazdu policjantów. Funkcjonariusze przyjeżdżali w to samo miejsce aż dwa razy. Przez takie zachowanie stróżów prawa mężczyzna musiał kilkanaście minut siedzieć na napastniku, żeby powalony nie uciekł.

Gdy odważny klient trzymał leżącego, ktoś zadzwonił po policję. - Oficer dyżurny miasta natychmiast skierował w to miejsce patrol - mówi Joanna Kącka, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi.

Na filmie, umieszczonym w internecie, widać, że patrol szybko dociera na miejsce. Gdy radiowóz się zatrzymał, wysiedli z niego policjant i policjantka. Funkcjonariusze podeszli do mężczyzny, który siedział na napastniku. Ale ten widok nie zrobił na nich żadnego wrażenia. Spojrzeli na tablicę z numerem budynku. Do zdziwionych gapiów policjant powiedział: - Mamy zgłoszenie. Ale to nie jest Srebrzyńska 19. Zaraz przyjedzie tutaj inny patrol. Już jadą.

Po chwili policjant z policjantką wsiedli do radiowozu i na sygnale odjechali w kierunku ulicy Kasprzaka. Nie zrobili nic, by pomóc mężczyźnie, który zatrzymał napastnika. Nie skontaktowali się z dyżurnym, aby ten przysłał inny patrol. - Nawet jeśli faktycznie patrol jechał do innego zdarzenia, to nie wyobrażam sobie, by policjanci, zatrzymani przez ludzi i proszeni o pomoc, nie zareagowali - mówi Joanna Kącka.

Mężczyzna, siedząc na napastniku, cały czas przytrzymywał go w oczekiwaniu na inny patrol policji. Zebrani wokół ludzie śmiali się z zachowania funkcjonariuszy. Wiele osób nie mogło uwierzyć w to, co widziało. Ale to nie koniec. Kilka minut później ten sam patrol wrócił w to miejsce. Okazało się, że to właśnie ci policjanci mieli zgodnie z poleceniem oficera dyżurnego interweniować z powodu bójki w sklepie na ulicy Srebrzyńskiej przy Włókniarzy.

Akcja zakończyła się spisaniem uczestników bójki i świadków. Nikt na miejscu nie potrzebował pomocy lekarskiej. Policjanci poinformowali o konieczności zawiadomienia o naruszeniu nietykalności cielesnej i odjechali.

- Komendant miejski policji w Łodzi, podinsp. Piotr Beczkowski, polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające. Jeśli wydział kontroli wykaże, że doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości w postępowaniu policjantów, czy też braku ich odpowiedniej reakcji na zdarzenie, zostaną wyciągnięte względem nich konsekwencje dyscyplinarne - dodaje Joanna Kącka.

Dokumentacja w postaci notatników policjantów oraz nagrań z rejestratora radiostacji policyjnej została w poniedziałek przekazana do wydziału kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Policjantom grożą kary dyscyplinarne od nagany po usunięcie ze służby. Najpierw jednak sytuacja musi zostać dokładnie wyjaśniona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki