Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalwaria, jakiej już nie ma [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Robert Szkutnik
fot. Zbiory archiwalne TPKZ
Dziś wielu uczestników kalwaryjskiego misterium traktuje odtwarzaną pasję jak teatr, a nie nabożeństwo. W ten sposób historia zatoczyła koło, bo takie przykościelne widowiska były dawniej swoistą Biblią w żywych obrazach dla prostego ludu.

Uczyli się na "Pasji" Gibsona
I dziś w widowisku, w którym uczestniczy 130 aktorów amatorów, głównie kleryków z pobliskiego seminarium i przewodników pielgrzymów wcielających się w role apostołów, kładzie się nacisk na widowiskowość.

Jak przyznaje reżyserka misterium, aktorka Starego Teatru z Krakowa Agnieszka Mandat, aktorzy podglądali nawet "Pasję" Mela Gibsona. - Zależy nam, aby występ był jak najbardziej wiarygodny i przekonujący. Niedawno skorygowaliśmy wygląd strojów, by były wierne opisom biblijnym. To ważne, aby męka Zbawiciela wyglądała realistycznie i przejmowała wiernych swą powagą - mówi brat Kasjan.

Szczególnie zadbano o charakteryzację. Nie może być inaczej, bo obecnie Jezusa gra kleryk, brat Terencjan, który na co dzień nosi okulary.

Aktorzy uciekli w Polskę
Kiedyś rola Jezusa, tak jak i Marii Magdaleny była odtwarzana przez ludzi świeckich. Dlatego ludzie w Kalwarii do dziś szepczą, że był skandal, bo jednego roku Jezus uciekł z Magdaleną w Polskę. Najbardziej znanym i zapamiętanym przez wiernych Jezusem był Jan Czaja z Bugaja, którego pamiętną grę zobaczyć można w słynnym filmie dokumentalnym Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego "Pamiątka z Kalwarii" z 1958 r. Grał on wpierw przez trzy lata postać apostoła Jana, a potem Jezusa, w sumie wcielał się w te postaci przez 24 lata. Ostatni raz zagrał w misterium w 1971 r.

Jak mówią ci, co go znali, miał bardzo dobrą pamięć, bo wcześniej pracował w rachunkowości.

- I było w nim coś takiego, że od razu widać było, że to Jezus. Może fizycznie nie był bardzo podobny, ale była w nim charyzma - mówi Krystyna Duda, szefowa Towarzystwa Przyjaciół Kalwarii Zebrzydowskiej.

Z kolei córce pana Jana Wielkanoc najbardziej kojarzy się nie z próbami przed misterium, ale z kłopotami. - Wtedy nie było tak jak dzisiaj, że w przerwie podają klerykowi dzbanek z kawą i dbają o aktorów. Wówczas ojciec szedł, stał lub leżał w deszczu albo śniegu przez wiele godzin, a potem to odchorowywał. Święta więc kojarzą mi się z zapachem denaturatu, bo miał stawiane bańki - mówi Krystyna Bochenek, po mężu.

Najpierw były krzyże
Pierwszy kronikarz klasztoru, o. Ludwik Boguski pisze, że początków misteriów należy upatrywać w czasach, gdy stanęły krzyże w miejscach, gdzie miały powstać kaplice i kościoły kalwaryjskie. Ponoć zaciekawieni tym ludzie zaczęli pytać, co miałyby one oznaczać. Otrzymali odpowiedź, że będą one głosić pamiątkę męki Chrystusowej "Ojcowie wielebni - mówili do pierwszych zakonników - pójdźcie z nami i opowiadajcie nam o męce Zbawiciela Naszego" - przypomina o. Boguski.

Ustawił je fundator klasztoru Mikołaj Zebrzydowski z żoną Dorotą, gdy ujrzeli z zamku lanckorońskiego na górze Żarek trzy gorejące krzyże. Postawili je na górze na pamiątkę widzenia. Potem zbudowano kościół Ukrzyżowania, a w 1609 r. kościół z klasztorem. Następnie powstało 41 obiektów sakralnych. Są to głownie kaplice na dróżkach Jezusa i Maryi. To na dróżkach Jezusa odprawiane są misteria.

- Najbardziej znany pielgrzymom jest Ratusz Piłata i schody Gradusy. To po nich pielgrzymi wchodzą na kolanach, aż pod ratusz. Zawsze ta scena wywierala na mnie ogromne wrażenie - mówi Marek Studnicki, przewodnik z Wadowic, wywodzący się z Barwałdu Górnego. Dodaje, że w dzieciństwie chodził z bratem przez pola na dróżki pięć kilometrów, wychodząc z domu przed świtem, aby zdążyć na wielkopiątkowe misteria.

Nieraz Judasz musiał uciekać
Uroczystości tego dnia także różnią się od znananych nam obecnie. Teraz procesja kończy się na górze przy kościele Ukrzyżowania. Nie ma w niej sceny męki Jezusa na krzyżu. Kiedyś, jak wynika z notatki z 1730 r., misteria zaczynano w Wielki Czwartek od umycia nóg apostołom, a kończono w Wielki Piątek. Przy kościele Ukrzyżowania Jezusa przywiązywano do krzyża, podnoszono w górę i trzymano do ukończenia modlitw.

Jedynym wygłaszanym tekstem misterów był dekret Piłata. - Jeszcze w latach 50. czy 60. budził on takie emocje, że nieraz Judasz musiał uciekać przed rozwścieczonym tłumem. Żeby nie dostać laskami i parasolkami - mówi Stanisław Sypniewski z Kalwarii. Dodaje, że w domu teściów na strychu, na sianie nocował czasem 40 pątników, a inni spali nawet w klasztornych konfesjonałach.

Znany nam obecnie wygląd misteriów zawdzięczamy ojcu Augustynowi Chadamowi, który dopisał pewne sceny i ułożył nowy scenariusz.

Od Niedzieli Palmowej misteria zaczęto grać w 1947 r., a ostateczny swój kształt otrzymały one w latach pięćdziesiątych ub. wieku.
Jednak mimo że pątnicy nadal przechodzą przez rzeczkę Cedron boso i obmywają w niej twarz, to śpią już w pokojach na wygodnych łóżkach z telewizorami i internetem.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska