Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe życie byli kapłanami. Życie emeryta to dla nich wielka próba

Matylda Witkowska
O. Paulin Sotowski ma 77 lat i wciąż dużo zajęć. Dzięki temu czuje się szczęśliwy
O. Paulin Sotowski ma 77 lat i wciąż dużo zajęć. Dzięki temu czuje się szczęśliwy Matylda Witkowska
Po całym dorosłym życiu spędzonym w pracy na rzecz parafii, księża przechodzą na emeryturę. Bez rodziny, dzieci i wnuków często zostają zupełnie sami. Gdy modlitwa nie wystarcza, by zapełnić pustkę, konieczne jest znalezienie sobie jakiegoś zajęcia.

Ksiądz Zdzisław (na prośbę bohatera niniejszego artykułu, jego imię zostało zmienione) jest energiczny, ma sporo do 80. Jeszcze całkiem niedawno prowadził intensywne życie proboszcza w jednym z miast archidiecezji łódzkiej. Praca na rzecz parafii zajmowała mu czas od rana do nocy, wierni szukający pomocy duchowej lub materialnej dzwonili non stop.

Sytuacja zmieniła się, gdy osiągnął wiek emerytalny. Zgodnie z przepisami oddał się do dyspozycji arcybiskupa, który niemal z dnia na dzień przeniósł go na emeryturę.

- Wkrótce po rozmowie w kurii dostałem pismo z informacją, że za 10 dni parafię obejmuje nowy proboszcz - wspomina ksiądz Zdzisław.

Następca nie zatrzymywał seniora na plebanii.

- Niechętny był nawet temu, żebym został trochę dłużej i spokojnie się spakował. Miałem 4 tys. książek, większość musiałem rozdać, bo nie miałem ich gdzie podziać - wspomina.

Rozstanie z parafią i wiernymi przeżył ciężko. Parafianie czasem go odwiedzają, ale żyją już innym życiem, mają nowego proboszcza.

- Trudno tak z dnia na dzień się przestawić. Jednego dnia było się w centrum życia, drugiego dnia nagle nic - tłumaczy.

Ksiądz w końcu wolny

W diecezji łódzkiej jest 564 księży diecezjalnych. 68 z nich przebywa na emeryturze. Księża emerytami zostają wciąż później niż świeccy. Zgodnie z kościelnymi przepisami, po osiągnięciu 75. roku życia oddają się do dyspozycji arcybiskupa. Kiedyś zdarzało się, że zostawali jeszcze kilka lat w parafii, obecnie raczej kierowani są w stan spoczynku.

Zwolniony z obowiązków duchowny po raz pierwszy od czasu święceń może wybrać dla siebie miejsce pobytu. Część księży, jeśli ma dobre kontakty z następcą, zostaje jako rezydent na swojej dawnej parafii. Pomaga wtedy w obowiązkach duszpasterskich, czasem odprawia msze i spowiada.

- To najlepszy i najbardziej wychowawczy model - ocenia ks. Zdzisław. - Ksiądz wciąż ma obowiązki i kontakt z parafianami. A ludzie widzą, że starszego księdza traktuje się w Kościele z troską - dodaje.

Część księży na emeryturze wraca w rodzinne strony. Jeśli ma swoje mieszkanie, gospodarstwo lub żyjącą rodzinę, może za zgodą biskupa tam zamieszkać.

Ksiądz Zdzisław wybrał trzecią możliwość. Trafił do Domu Księży Emerytów Archidiecezji Łódzkiej. Szybko zaczął tego żałować.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Na bocznym torze

W domu przebywa ponad 30 emerytowanych lub przebywających na rencie księży. Najstarszy ma 96 lat, najmłodszy jest po 40. Każdy ma do dyspozycji własny pokój z łazienką. Jest też stołówka, w której zakonnice podają posiłki, rehabilitant, lekarz, ogród i kaplica. Ale poza modlitwą i krótkim okresem czasu przed Wielkanocą, gdy seniorzy pomagają w przedświątecznej spowiedzi, nie ma tu nic do roboty.

- Księża bardzo szybko wypadają tu z orbity kapłańskiego życia, czują się niepotrzebni i odsunięci na boczny tor. Bardzo szybko ogarnia ich marazm - mówi ks. Zdzisław. - Brakuje wspólnoty, każdy trzyma się na uboczu. Nie ma nawet świetlicy, w której można by się spotkać. Właściwie księża tylko jedzą i śpią - relacjonuje.

Ksiądz Zdzisław jest w dobrej formie. Jeśli nic się nie zmieni, spędzi w swoim pokoiku jeszcze 20 lat.

-Najgorsze jest to, że stąd już nie ma wyjścia. Nawet rekolekcje dotyczą już tylko przygotowania na dobrą śmierć. A przecież wielu księży ma jeszcze sporo sił, które są marnowane - dodaje.

Zakonnik zarobiony po łokcie

Podobnie myśli wielu kościelnych przełożonych, choć głównie w zakonach. Ojciec Paulin Sotowski, franciszkanin z łódzkich Łagiewnik, ma 77 lat, dobry humor i problem raczej z nadmiarem niż brakiem zajęć. Właśnie wrócił z Niepokalanowa, gdzie raz w tygodniu prowadzi w radiu audycję biblijną. Oprócz pracy w radiu, redaguje też "Posłańca Św. Antoniego z Padwy". Raz na dwa miesiące na 10 dni leci samolotem do Padwy, gdzie dogląda polskiej edycji pisma. - Mógłbym wysłać pendrive'a z materiałami, ale wolę popatrzeć na pismo na miejscu. Nikt w redakcji nie zna polskiego, a komputer potrafi uciąć jakiś wyraz lub przestawić litery - tłumaczy.

Oprócz pracy dziennikarskiej, jeden dzień w tygodniu zajmują mu wykłady z Nowego Testamentu w łagiewnickim seminarium. Do tego spowiada i odprawia msze św.

- Nie nudzę się - mówi. - Stary człowiek, gdy nie ma co robić, bywa marudny i męczący. Ja mam zajęcie i może dzięki temu jestem znośny - tłumaczy.

Jak podkreśla ojciec Paulin, starość w zakonie jest łatwiejsza niż w zwykłym świecie. - Nie jestem sam. Mam zapewnioną opiekę, towarzystwo ludzi, którzy w większości są do mnie przyjaźnie nastawieni. Studenci są przychylni, większość wykładowców była kiedyś moimi uczniami. Chyba nie zaszedłem im zbytnio za skórę, bo wciąż są dla mnie mili - śmieje się duchowny.

Jak tłumaczy, jest zadowolony ze swojego obecnego życia.

- Zadowolenie wynika z tego co robię i także ze źródła religijnego. Staram się żyć tak, żeby Pan Bóg życzliwie na mnie spojrzał - tłumaczy.

Nie jest jedynym zakonnikiem w regionie, który w podeszłym wieku prowadzi intensywne życie. W zakonach nie ma momentu przechodzenia na emeryturę, starsi ojcowie mieszkają z młodszymi w klasztorach. W miarę sił i możliwości mają do wypełnienia różne obowiązki. Dopiero gdy stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki i pomocy medycznej, są wysyłani do szpitala lub innej placówki.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dlatego ks. Tadeusz Furdyna, 84-letni salezjanin i artysta z Łodzi, mimo sędziwego wieku wciąż tworzy obrazy, ołtarze i witraże o tematyce religijnej. Dwa lata temu stworzył boczny ołtarz Jana Pawła II dla kościoła św. Teresy i św. Jana Bosko w Łodzi. Tydzień temu w kompleksie Stacja Nowa Gdynia otworzył kolejną wystawę swoich prac. Wciąż jest aktywny.

Jego współbrat ks. Antoni Gabrel za miesiąc kończy 79 lat, ale nie myśli zbyt wiele o starości. Wprost przeciwnie - właśnie wydał nową, kolejną już książkę pt. "Mądrość piaskownicy", która zawiera złote myśli najmłodszych opatrzone komentarzem. Jesienią wraz z grupą byłych wychowanków z łódzkiego duszpasterstwa akademickiego Węzeł wybiera się w sentymentalną podróż do Hondurasu, gdzie przez wiele lat był misjonarzem.

Na co dzień też nie brakuje mu obowiązków: odprawia msze św. i spowiada w parafii w Żyrardowie, w której obecnie mieszka.

- Pewnie beze mnie duszpasterstwo też jakoś by działało - przyznaje ks. Gabrel. - Jednak dzięki temu pomagam parafii i mam zajęcie. Także zwykłe rozmowy w domu zakonnym inaczej przebiegają, gdy wśród księży jest ktoś starszy wiekiem. Zyskują więc wszyscy - dodaje.

Papież też na emeryturze

Najbardziej znanym emerytem w Kościele jest papież Benedykt XVI. Rok temu, w wieku 86 lat, wbrew wielowiekowej tradycji, ustąpił z urzędu i przeszedł na emeryturę. Od tego czasu mieszka w klasztorze na terenie Watykanu i usunął się w cień. Zastąpił go sporo młodszy i bardziej energiczny kardynał Jorge Mario Bergoglio. W chwili wstępowania na urząd papieski miał "zaledwie" 77 lat.

W Polsce najbardziej znanym emerytem jest ks. Wojciech Lemański z Jasienicy, który przeniesienie do domu księży emerytów otrzymał za karę w wieku 53 lat. Nie chcąc w tym wieku przechodzić w stan spoczynku i pustki, odmówił przeniesienia i znalazł sobie lokum u zaprzyjaźnionego księdza. Nie rezygnuje z czynności kapłańskich, a kolejne odsłony jego konfliktu z arcybiskupem warszawsko-praskim Henrykiem Hoserem z zapartym tchem śledzi cała Polska.

W Łodzi kilka tygodni temu głośno było o osiągnięciu wieku emerytalnego przez biskupa Adama Lepę, który 17 marca skończył 75 lat. Od dwóch lat arcybiskupem seniorem jest też Władysław Ziółek. Mieszka przy klasztorze Sióstr Bernardynek i mimo 79 lat wciąż odprawia msze w katedrze i pomaga w pełnieniu funkcji biskupich.

Czy mimo spełnienia zawodowego, na starość nie brakuje im rodziny, dzieci i wnucząt?

- Takie refleksje, jeśli się pojawiają, to w dużo młodszym wieku - przyznaje o. Paulin Sotowski. - I bywa, że księża odchodzą, choć czasem tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego: czy chodziło o zauroczenie czy kryzys wiary. Na starość już się z zakonu nie odchodzi.

Ks. Gabrel uważa, że życie w zakonie to był dobry wybór.

- Miałem piękne życie, napisałem kilka książek, pracowałem na misjach w Hondurasie, prowadziłem duszpasterstwo, czego mógłbym chcieć więcej? Nie sądzę, żebym poza zakonem był bardziej szczęśliwy - zapewnia.

Nawet ksiądz Zdzisław nie żałuje lat spędzonych w kapłaństwie i jeśli miałby wybierać jeszcze raz, poszedłby tą samą drogą. - Ale o starości pomyślałbym wcześniej i zrobiłbym jakieś plany - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki