Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ełkaesiacy za pół roku znów będą grać w ekstraklasie

Paweł Hochstim
Jakub Kosecki przyszedł latem do ŁKS i okazał się znakomitym wzmocnieniem drużyny
Jakub Kosecki przyszedł latem do ŁKS i okazał się znakomitym wzmocnieniem drużyny Krzysztof Szymczak
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś powiedział, że ŁKS będzie po jesieni liderem tabeli z dorobkiem 40 punktów, nie byłoby ani jednej osoby w łódzkim klubie, która nie przyjęłaby tego w ciemno.

Dziś, gdy ŁKS z 40 punktami lideruje tabeli mówi się o małym niedosycie. Czy słusznie?
Gdy prześledzimy kolejne mecze łódzkich piłkarzy okaże się, że mniej więcej równie często dopisywało im szczęście, jak i... pech.

No bo nie ma wątpliwości, że szczęśliwie pokonali choćby Górnika Łęczna, Górnika Polkowice i Sandecję Nowy Sącz, tak jak pechowo stracili punkty w spotkaniach z Piastem Gliwice, czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Dlatego nie ma powodu do tego, by narzekać na wyniki łódzkich piłkarzy. Tym bardziej, że trener Andrzej Pyrdoł oraz współpracujący z nim Krzysztof Adamowicz i trener bramkarzy Dariusz Bratkowski budowali drużynę w trudnych warunkach, w dodatku złożoną niemal wyłącznie z nowych zawodników. A ostatni z nich - Krzysztof Mączyński z Wisły Kraków - trafił do ŁKS na pięć dni przed rozpoczęciem sezonu. A mimo to był jednym z najważniejszych piłkarzy w zespole i doskonale wprowadził się do drużyny.

Właściwie tylko za dwa mecze w tym sezonie można mieć do ełkaesiaków pretensje - z Wartą Poznań i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. W Poznaniu ełkaesiacy do przerwy prowadzili 1:0 i nic nie zapowiadało dramatu. Ale w drugiej połowie zagrali fatalnie i dali sobie wbić cztery gole. Z wizytą w Poznaniu wiąże się też najbardziej absurdalne... oskarżenie w tym sezonie.

Działacze Warty usiłowali wmówić, że Pyrdoł rzucał kamieniami i wybił szybę na stadionie. We wszystko można uwierzyć, ale nie w to, że Pyrdoł - człowiek niezwykle spokojny, który pewnie w czasie rundy jesiennej nie wypowiedział, choćby pod nosem, ani jednego wulgarnego słowa - mógłby rzucać kamieniami w trakcie meczu. Oczywiście gospodarze nie mieli nagrania z monitoringu i sprawa rozeszła się po kościach. Ale też nikt Pyrdoła nie przeprosił.

Ostoją łódzkiej drużyny, podobnie jak w wielu ostatnich sezonach, był Bogusław Wyparło. Bramkarz zespołu z al. Unii jest jedynym piłkarzem ŁKS, który jesienią wystąpił we wszystkich meczach. Nie jest wprawdzie golkiperem, który wpuścił najmniej goli w lidze, bo lepiej w tych statystykach wyglądają bramkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, Piasta Gliwice i Sandecji Nowy Sącz, ale nie miał też spektakularnych błędów. A łatwo wskazać mecze, które łódzki zespół wygrał lub zremisował właśnie dzięki Bodziowi W.

Co roku w ŁKS mówi się, że Wyparle trzeba znaleźć rywala do miejsca w składzie, ale zawsze kończy się na planach. A później cały sezon gra Bodzio W. i zbiera świetne recenzje. I na pewno wiosną się to nie zmieni.

Oprócz Wyparły, tylko trzech piłkarzy, którzy grali w poprzednim sezonie w ŁKS, miało miejsce w podstawowym składzie ŁKS - Artur Gieraga, Mariusz Mowlik i Adrian Woźniczka. Najmniej grał ten ostatni, bo doznał kontuzji i końcówkę rundy oglądał z trybun. Przez większą część sezonu w pierwszej jedenastce było zatem trzech "starych" ełkaesiaków. To też pokazuje skalę trudności dla trenerów.

Przed sezonem Tomasz Kłos i Tomasz Wieszczycki, którzy są w ŁKS odpowiedzialni za transfery, zdecydowali się na zatrudnienie aż dziesięciu nowych zawodników. W zdecydowanej większości były to strzały w dziesiątkę, bo do pierwszej jedenastki nie przebili się tylko Damian Seweryn i Brain Marcellinus Obem. Tego ostatniego, który jest bez przerwy kontuzjowany, można uznać za transferowy niewypał. Za to pozostałymi transferami Wieszczycki i Kłos mogą się chwalić.

O wynikach łódzkiej drużyny w dużej mierze decydowała tzw. grupa warszawska, czyli pozyskani z Legii Marcin Mięciel, Marcin Smoliński i Jakub Kosecki. Cała trójka zdobyła 17 z 30 strzelonych przez ełkaesiaków goli w tym sezonie. Najlepszym strzelcem zespołu jest Mięciel, który trafił do bramki przeciwników dziewięć razy.

A mógł mieć na koncie dziesięć goli, ale nie wykorzystał karnego w spotkaniu z Górnikiem Polkowice. Nie była to zresztą jedyna niewykorzystana przez Mięciela jedenastka w tym sezonie, bo karnego zmarnował także w meczu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk.

Świetnie jesienią spisywali się też środkowi pomocnicy - Dariusz Kłus, Krzysztof Mączyński i Bartosz Romańczuk. Największym zaskoczeniem była postawa tego ostatniego, który do Łodzi przeniósł się z przeciętnej greckiej drużyny Panachaiki Patras. Romańczuk początek sezonu zmarnował z powodu kontuzji, ale gdy wrócił do zdrowia spisywał się wyśmienicie.

Ełkaesiakom udały się też transfery obrońców - Piotra Klepczarka i Michała Łabędzkiego. Co ciekawe, ten pierwszy zagrał jesienią na wszystkich możliwych pozycjach w defensywie i najlepiej spisywał się w roli stopera. Tam też grał Łabędzki, który tuż przed rozpoczęciem sezonu był kompletnie bez formy, a w trakcie rundy jesiennej imponował znakomitą grą.

Już wiadomo, że zimą szefowie ŁKS będą chcieli pozyskać trzech nowych piłkarzy. Są już nawet kandydaci, w dodatku wszyscy są wychowankami klubu z al. Unii - Marek Saganowski, Łukasz Madej i Piotr Klepczarek I. Cała trójka chętnie wróciłaby do ŁKS, ale decyzje transferowe nie zależą tylko od władz ŁKS i piłkarzy.

Saganowski ma ważny jeszcze przez pół roku kontrakt z greckim Atromitosem Peristeri Ateny, ale jest duża szansa, że jego szefowie zaproponują mu rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Z kolei Madej ma ważną umowę ze Śląskiem Wrocław, który jednak nie powinien robić problemów z jej rozwiązaniem. Najłatwiej będzie zatrudnić Klepczarka, którego w Sylwestra wygaśnie umowa z Jagiellonią Białystok i na pewno nie zostanie przedłużona. Z kolei jeśli Atromitos nie zaproponuje rozwiązania umowy Saganowskiego, piłkarz trafi do ŁKS latem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki