Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kurzawa: Jestem kaowcem na ulicy Piotrkowskiej [WYWIAD]

rozm. Matylda Witkowska
Piotr Kurzawa znany z inicjatywy Żywa Piotrkowska został osobą odpowiedzialną za promocję Piotrkowskiej w łódzkim magistracie
Piotr Kurzawa znany z inicjatywy Żywa Piotrkowska został osobą odpowiedzialną za promocję Piotrkowskiej w łódzkim magistracie fot. Grzegorz Gałasiński
Rozmowa z Piotrem Kurzawą, odpowiedzialnym w łódzkim magistracie za promocję ulicy Piotrkowskiej. Rozmawia Matylda Witkowska.

Jak na osobę zajmującą się Piotrkowską, tryska Pan podejrzanym optymizmem. Naprawdę tak wierzy Pan w tę ulicę?
Tak, bardzo wierzę w Piotrkowską i myślę, że to się nie zmieni.

Dlaczego?
Całe życie byłem związany z Piotrkowską. To jedyny adres w dowodzie, jaki kiedykolwiek miałem. Tu dostałem pierwszą pracę w Irish Pubie, tu prowadziłem sklep hiphopowy Flow. I teraz cieszę się, że coś mogę dla Piotrkowskiej zrobić.

Imprezy na Piotrkowskiej też Pan już robił...
Organizowałem imprezy w klubach. A jako inicjatywa Żywa Piotrkowska robiliśmy imprezy uliczne, np. choinkę...

Pomogły coś Piotrkowskiej?
Grudniowa impreza choinkowa to był moment przełomowy. Wszyscy wtedy mieli dość uciążliwego remontu, przedsiębiorców ogarniała frustracja. A my spotkaliśmy się i powołaliśmy inicjatywę Żywa Piotrkowska, żeby mieszkańcy przyszli na Piotrkowską. I nagle zrobił się pozytywny szum. Nawet w mediach można było usłyszeć, że na Piotrkowskiej coś się dzieje.

Pana zdaniem było to odbicie się od dna…
Podobnie odbiera to wiele osób. Przestaliśmy wszyscy mieć tylko do siebie pretensje, zaczęliśmy się zastanawiać, co można zrobić. Porozumieliśmy się, wymyśliliśmy akcję i ją zrealizowaliśmy. Ten impuls wciąż jeszcze działa, ludzie są chętni do działania.

Manufaktura miała dużo większą choinkę i dużo więcej gości. Czy organizowanie tu imprez nie jest trochę kopaniem się z koniem?
A czy jeśli nie jeżdżę ferrari, to mam być załamany i nie jeździć wcale? Podjęliśmy działania i będziemy je kontynuowali. Miasto daje też możliwości, stąd obecność tu mojej osoby. To też fajny gest, który podkreśla, że miastu i mieszkańcom zależy na tej ulicy.

Na czym będzie polegać Pana rola?
Mam zadbać o to, żeby na Piotrkowskiej dużo się działo. Być kimś, kto pomoże organizatorom wydarzeń przebrnąć przez urzędowy gąszcz wniosków. Być osobą kontaktową, a także poszukiwać tych, którzy chcą robić wydarzenia na Piotrkowskiej. Wymyślam też niektóre imprezy.

Co Pan wymyślił?
Nie chcę się chwalić, bo wiele imprez powstało wspólnie. Pomysł smacznych niedziel na Piotrkowskiej wymyśliliśmy jeszcze jako inicjatywa Żywa Piotrkowska. Nie wymaga od miasta nakładów finansowych, bo każdy przedsiębiorca daje własne rabaty. Na Piotrkowskiej pojawi się skimboarding. To taka płytka rynna z wodą, w której ludzie jeżdżą na deskach. Będzie sporą atrakcją. Planujemy bardzo ciekawy Dzień Dziecka - chcemy zachęcić dzieci do zostawienia komputerów i powrotu do starych zabaw podwórkowych: gry w kapsle, gumę czy badmintona. Będzie też miejska gimnastyka ogólnorozwojowa, wzorowana na popularnej jodze w parku oraz sobotnia nauka tańca z instruktorem.

To bardzo różne imprezy. Do jakiej grupy chce Pan dotrzeć?
Do każdej grupy wiekowej. Dlatego mamy eventy typowo dla dzieci, gimnastyka to oferta dla całych rodzin i osób starszych. Seniorom spodobają się zajęcia taneczne.

Mówi Pan głównie o imprezach. Promowanie Łodzi w mediach to nie jest Pana działka?
Nie. Mam się zajmować tym, by Piotrkowska była atrakcyjna i ciekawa.

Czyli jest Pan kaowcem ulicy Piotrkowskiej?
Słyszałem takie określenie. I moim zdaniem pasuje. Jest bliższe temu co robię niż wykupywanie powierzchni reklamowej. Ale dzięki temu, że pracuję w Urzędzie Miasta Łodzi, mogę korzystać z jego kanałów promocyjnych. Od mediów społecznościowych, stron internetowych po citylighty, którymi dysponuje miasto. Miasto ma wykupioną powierzchnię w prasie drukowanej i raz w miesiącu będą prezentowane wydarzenia z Piotrkowskiej. Nie zapominajmy, że Piotrkowska będzie promowana w ramach kampanii "Łódź pozdrawia".

Ile osób musi przyjść na Piotrkowską, by jesienią był Pan zadowolony?
Nie mamy liczników elektronicznych, które po sygnale telefonu mierzyłyby liczbę osób na Piotrkowskiej. Będziemy oceniać wizualnie i wsłuchiwać się w opinie mieszkańców. Myślę, że w przyszłości będziemy mieć kalendarz marketingowy, który pozwoli wprowadzić mierzalność wydarzeń. Ale ja będę zadowolony, jeśli jesienią będziemy dobrze mówić o Piotrkowskiej. Jeśli mieszkańcy będą chętnie przychodzili na Piotrkowską, to będzie znaczyło, że mi się udało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki